Ceny gazu straszą nawet PGNiG. Im bliżej sezonu grzewczego, tym bardziej nerwowo
- Ceny gazu wystrzeliły do poziomu z czasu wybuchu wojny w Ukrainie
- Koncerny odpowiadające za bezpieczeństwo energetyczne odbiorców końcowych szykują się na trudny okres zimowy
- Mimo rekompensat ze Skarbu Państwa PGNiG potrzebuje dodatkowych środków i zawiera umowy kredytowe
Ceny rosną, a z nimi obawy o dostępność gazu
Z rynku gazu dobiegają coraz bardziej niepokojące sygnały. "Rzeczpospolita" donosi, że na Towarowej Giełdzie Energii ceny tego surowca sięgają już ponad 1,1 tys. za megawatogodzinę. Takich kosztów nie widzieliśmy od prawie pół roku — drożej było tylko po wybuchu wojny w Ukrainie.
Jednak wysokie ceny to niejedyny problem. Rosną także obawy, że zimą gazu może nie wystarczyć. Ogromną rolę odegra w tej kwestii pogoda.
Tymczasem polski rząd uspokaja, że magazyny gazu są odpowiednio zaopatrzone na zimę. Jednak analiza np. Greenpeace wskazuje, że powody do obaw są słuszne, zwłaszcza jeśli zima będzie mroźna, a dostawy gazu z zagranicy zostaną utrzymane na dotychczasowym poziomie.
Nerwowe ruchy na rynku gazu. PGNiG zaciąga kredyt
Analitycy oceniają, że niepokój będzie rósł w kolejnych miesiącach, ponieważ do sezonu grzewczego zostało już niewiele czasu. – W mojej ocenie, im bliżej będziemy rozpoczęcia sezonu grzewczego, tym bardziej nerwowa będzie sytuacja na europejskim rynku gazu — wskazuje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Kamil Kliszcz, analityk BM w mBanku. Do tego trudnego okresu przygotowuje się również PGNiG.
Koncern poinformował w komunikacie, że zawarł umowę kredytową z Bankiem Gospodarstwa Krajowego (BGK) do kwoty 4,8 mld zł na okres 24 miesięcy. Podpisując umowę, PGNiG skorzystało z gwarancji Skarbu Państwa — to nowy mechanizm wynikający z ustawy o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców paliw gazowych w związku z sytuacją na rynku gazu.
Ten dokument przewiduje również wydłużenie obowiązku zatwierdzania taryf gazowych dla odbiorców domowych i strategicznych instytucji pożytku publicznego przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (URE) do 2027 r. Nie był to cios dla PGNiG, ponieważ spółka otrzymuje rekompensaty od Skarbu Państwa za niskie taryfy dla gospodarstw domowych.
Mimo tego sytuacja jest tak trudna, że koncern potrzebuje dodatkowych środków. Świadczy o tym fakt, że umowa kredytowa zawarta w tym tygodniu z BGK to już kolejna pożyczka PGNiG w ciągu ostatnich miesięcy.
"Rzeczpospolita" przypomina, że Sumitomo Mitsui Banking Corporation udzielił spółce 170 mln euro kredytu, a bank Societe Generale - 750 mln zł. Z kolei w grudniu PGNiG podpisało trzy umowy z BGK, PKO BP i CaixaBank na łączną kwotę 2,7 mld zł na okres dziewięciu miesięcy.
Wystarczy zwiększyć miesięczne zużycie, żeby gazu nie starczyło. Przykład Niemiec
Mimo nerwowych ruchów PGNiG uspokaja, że gazu nie brakuje, magazyny zostaną uzupełnione, uda się uniknąć reglamentacji, a ceny pozostaną dość dobrym poziomie. Jednak już przykład Niemiec pokazuje, że ten scenariusz wcale nie musi się spełnić.
U naszych zachodnich sąsiadów średnie zużycie gazu w okresie zimowym oscyluje wokół 100 TWh miesięcznie, ale czasami osiąga poziom nawet 140 TWh. W przypadku tak podwyższonego poziomu zużycia nie ma szans, aby surowca wystarczyło dla wszystkich odbiorców. Nie ma zatem innego wyjścia niż zmniejszać dostawy i namawiać niektórych użytkowników do ograniczania zużycia.
Obawy odbiorców gazu w Polsce budzi także fakt, że magazyny nie są zbyt pojemne. W Polsce we wszystkich magazynach można pomieścić 3 mld metrów sześciennych surowca, co przekłada się na pokrycie zaledwie 15 proc. rocznego zużycia. Z analiz ekspertów wynika, że przy zapełnieniu krajowych magazynów na poziomie 80 proc. gazu wystarczy na około dwa miesiące.