Tak Niemcy walczą z kryzysem gazowym. Pomaga nie tylko rząd, ale i obywatele
- Niemcy realizują ambitny plan uzupełnienia magazynów gazu szybciej niż zakładano
- W obliczu niedoborów rosyjskiego gazu rząd w Berlinie postanowił zwiększyć dostawy z Norwegii
- Sytuacja jest dość stabilna dzięki temu, że obywatele i przedsiębiorcy zaczęli oszczędzać
Tak Niemcy uzupełniają magazyny gazu
Z powodu wojny w Ukrainie do Europy dociera mniej gazu. Ten problem nie omija Niemców, ale rząd w Berlinie zainicjował specjalną ustawę dotyczącą magazynowania gazu, aby zapasy były wystarczające przez rozpoczęciem sezonu grzewczego.
Niemcy postawili sobie kilka celów minimalnych:
- Do 1 września magazyny mają być zapełnione w 75 proc.,
- do 1 października 2022 r. zbiorniki muszą być napełnione w 85 proc.,
- do 1 listopada 2023 r. magazyny mają być wypełnione w 95 proc.,
- na dzień 1 lutego 2023 r. zajętość zbiorników ma wynosić 40 proc.
Pierwszy cel udało się zrealizować dwa tygodnie przed terminem. 17 sierpnia "Die Zeit" informował, że magazyny gazu są zapełnione już w 77,3 proc.
W kolejnych tygodniach Niemcy utrzymali tendencję wzrostową. Portal ndr.de donosi, że na dzień 31 sierpnia zbiorniki były wypełnione w 84 proc. Brakuje już zatem bardzo niewiele, aby zrealizować drugi cel — być może uda się to nawet osiągnąć z prawie miesięcznym wyprzedzeniem. Poza tym napełnienie magazynów gazu rzędu 84 proc. to około 2 pkt. proc. powyżej średniej z ostatnich pięciu lat.
Nord Stream 1 wstrzymany. Skąd Niemcy biorą gaz?
Ważnym elementem dostaw gazu w Niemczech pozostaje gazociąg Nord Stream 1, który transportuje gaz ziemny z Rosji do Meklemburgii-Pomorza Przedniego. Od 27 lipca przez Nord Stream 1 przepływa tylko około 20 proc. dziennej maksymalnej przepustowości.
Co więcej, obecnie gaz nie płynie tą drogą wcale. Gazprom, operator Nord Stream 1, zapowiedział, że "serię rutynowych prac konserwacyjnych" między 31 sierpnia a 2 września br. Następnie transport gazu powinien zostać wznowiony na poziomie 33 mln metrów sześciennych dziennie. Pokrywa się z to poziomem przed konserwacją, czyli ok. 20-proc. wykorzystaniu mocy produkcyjnych. Jednak jeszcze w grudniu 2021 r., przed rozpoczęciem wojny w Ukrainie, rurociągiem przepływało do 167 mln metrów sześciennych gazu dziennie.
Skąd zatem pochodzi gaz, którym Niemcy zapełniają magazyny? Obecnie najważniejsze połączenia to Północ i Zachód. Rząd w Berlinie postawił przede wszystkim na dostawy z Norwegii, która zwiększyła produkcję o 10 proc. i dostarcza już maksymalne ilości gazu.
Obywatele zaciskają pasa, ale obawy nie gasną
Jednak klucz do sukcesu nie tkwi jedynie w odpowiedniej strategii łatania dziur po rosyjskim gazie. Gospodarstwa domowe, przedsiębiorstwa z branży handlowej i przemysł oszczędzają. Od stycznia do lipca 2022 r. zużyto 533 terawatogodzin (TWh) gazu ziemnego. W tym samym okresie w 2021 r. było to 623 TWh, czyli o około 15 proc. więcej.
Mimo dość imponujących wyników, Niemcy przestrzegają przed huraoptymizmem, ponieważ wiele zależy od tego, jak mroźna będzie nadchodząca zima. Dopiero początek okresu grzewczego pokaże, czy oszczędności przynoszą skutek. "Sytuacja jest napięta i nie można wykluczyć jej pogorszenia" - czytamy w raporcie Federalna Agencja Sieci.
Polska ma mniejsze magazyny, a negocjacje z Norwegami trwają
Obawy o dostępność gazu są równie żywe także w Polsce. Jednak w naszym kraju pojemność magazynów wynosi niecałe 3 mld metrów sześciennych. Nasi zachodni sąsiedzi mogą pochwalić się pojemnością rzędu 23 mld metrów sześciennych.
To nie jedyny problem na krajowym podwórku. Podczas gdy Niemcy pobierają gaz z Północy, polski rząd nadal negocjuje z Norwegami kontrakty pod Baltic Pipe.
Czytaj także: https://innpoland.pl/183580,zolnierzom-zabraknie-mundurow-wszystko-przez-podwyzke-rachunku