PiS boi się marznących staruszek. Brak węgla może dobić obóz władzy
– Najgorsze przed nami. Jeśli polegniemy na zimie, to możemy się już nie podnieść – mówi "Wyborczej" ważny polityk PiS. W rządzącej partii obawiają się "obrazków staruszek, które zamarzają z zimna".
Dziennik pisze też o domniemanym spisku w obozie władzy. Miałby go knuć Jacek Sasin. Wyborcza pisze, że pojawiają się oskarżenia, iż Sasin niezbyt ochoczo skłania państwowe spółki do kupowania węgla, bo jego brak i tak pójdzie na konto Morawieckiego.
Wyborcza zauważa, że stało się jasne, że rząd nie jest w stanie zabezpieczyć dostatecznej ilości węgla na zimę. Opozycja wylicza, iż zabraknie nam 3 miliony ton. Chodzi przede wszystkim o węgiel gruby, nadający się do domowych pieców. Zdaniem lidera związku zawodowego Sierpień 80 Bogusława Ziętka dziura w systemie jest większa i sięga 4 mln ton. Z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego liczba mieszkań ogrzewanych indywidualnie (tj. niekorzystających z centralnego ogrzewania z sieci lub ogrzewania zbiorowego ze źródła ciepła zasilającego jeden budynek wielomieszkaniowy) wyniosła ponad 8,1 mln, w tym przy wykorzystaniu centralnego ogrzewania rozprowadzanego indywidualnie prawie 5,9 mln.
W przypadku mieszkań ogrzewanych indywidualnie najczęściej wykorzystywanym paliwem do ogrzewania był węgiel kamienny, gaz ziemny i drewno, najrzadziej natomiast bioolej, biogaz i biomasa pochodząca z produkcji rolnej. Problem braku węgla jest więc niezwykle poważny.
Dla władzy oznacza to problemy. Poparcie dla PiS spada, węgla jak nie było, tak nie ma. Import okazał się na razie klapą. Pod koniec tygodnia polski internet obiegło wideo nagrane w porcie w Świnoujściu wideo, na którym ekspert rynku energetycznego Grzegorz Onichimowski pokazuje "węgiel" z Indonezji. Zamiast surowca energetycznego, na nagraniu widać rozpadającą się w rękach papkę, tylko z koloru przypominającą węgiel.
Według eksperta, który wypowiadał się dla Wirtualnej Polski, w produkcie tym znajdują się duże ilości flotu i mułu węglowego. Po kilku dniach od zrzucenia wilgotnego flotu na hałdę można ulepić z niego dowolną bryłę. "Jesteśmy frajerami, którzy wydali 20 mld zł na sprowadzenie do Polski 17 mln ton błota" - tak sytuację skomentował Ziętek.
Wyborcza pisze, że w obozie władzy pojawiają się już wzajemne oskarżenia. Zdaniem polityków z obozu premiera, jest to wina Jacka Sasina. Wicepremier i minister odpowiedzialny za państwowe spółki ma się nie przykładać do zakupów węgla.
Rozkaz do kupowania każdej ilości tego paliwa wydał osobiście premier Morawiecki. Niepowodzenie akcji pójdzie więc na jego konto i Sasinowi nie zależy na podejmowaniu wysiłku. Z kolei poplecznicy Sasina przypisują zaniedbania obozowi premiera.
Zabrakło pieniędzy na dodatek węglowy?
Tymczasem problemy pojawiają się jeszcze z jednej strony. Rząd nadal nie przekazał środków na wypłatę 3 tys. zł na gospodarstwo domowe ogrzewające się węglem – informuje RMF FM. Słowem - palący węglem Polacy mieli dostać dodatki węglowe, ale na razie są informację od samorządów, dlaczego nie ma wypłat.
Przypomnijmy, że zgodnie z rządowymi obietnicami, dodatki węglowe miały ruszyć od poniedziałku 19 września. Procedura wygląda tak, że samorządy zbierały wnioski, które przedstawiły rządowi, ten miał uruchomić przelewy, ale tak się nie stało.
Dlatego samorządy, zamiast wypłacać pieniądze, muszą rozsyłać informacje do mieszkańców, dlaczego nie mogą wywiązać się z ustawowych terminów wypłaty dodatku węglowego.
Na razie takie pismo z urzędu gminy dostały te osoby, którym minęły 30 dni od złożenia wniosku - podaje rozgłośnia. Są to więc osoby, które składały wnioski 17, 18 czy 19 sierpnia. Każdego dnia to będą kolejne tysiące osób.