Myślała, że kupiła węgiel, ale po deszczu oczom ukazał się... gruz. Zuchwałe oszustwo w Zawierciu
- Mieszkanka Zawiercia zamiast węgla dostała trzy tony gruzu
- Deszcz zmył z brył farbę, co ukazało oszustwo
- Policja szuka sprawców
Węgiel? Raczej jako dodatek
Policja w Zawierciu została zaangażowana w sprawę oszustwa, do którego doszło w Zawierciu. Sytuacja została opisana na stronie radia RMF FM.
Przed domem jednej z mieszkanek miasta zaparkował samochód z węglem. Mężczyźni zaproponowali jej sprzedaż w atrakcyjnej cenie i dopięli swego. Po ich odjeździe kobieta została na podwórku z trzema tonami... ale nie tylko węgla.
Kiedy spadł deszcz, wyszło na jaw, że kobieta kupiła gruz. Deszcz zmył czarną farbę z brył i wszystko stało się jasne – doszło do oszustwa. Kobieta zgłosiła wydarzenie do prokuratury, a ta przekazała sprawę policji. Poszukiwania mężczyzn trwają.
Czytaj także: Pieniądze za węgiel dla emerytów. Wiemy, kto może liczyć na wypłatę środków
Do Polski przypłynął muł
Z Indonezji miały do nas dotrzeć tony surowca energetycznego, ale zamiast niego w Świnoujściu wyładowano węglowy muł i flot. Widać to wyraźnie na filmie, który obiegł internet. Widzimy na nim produkt węglopodobny.
Natychmiast jak polski rząd ogłosił, że będzie kupował dziesiątki milionów ton węgla w różnych miejscach, to cwaniacy w różnych miejscach świata uznali, że można mu wcisnąć wszystko — łącznie z błotem, łącznie ze złomem, który tam się znajduje. Jesteśmy frajerami, którzy wydali 20 mld zł na sprowadzenie do Polski 17 mln ton błota, którego nikt w Polsce nie potrzebuje.
Flot i węgiel już u nas były – w cenie 60 zł za tonę, których w dodatku nikt nie chciał kupować. Ale Polska kupiła – za granicą, po 2100 zł za tonę. Niestety problem polega nie tylko na tym.
Palenie flotem i węglem jest u nas zabronione od 5 lat. Za powód podaje się dużą emisję pyłów PM10 i PM2.5, która następuje podczas spalania. Wtedy też są uwalniane duże ilości metali ciężkich.
Minister klimatu Anna Moskwa uzasadniała decyzję o przyjęciu takiej jakości "węgla" twierdzeniem, że taki sam trafia m.in. do Niemiec. Naraziła się tym na ostrą krytykę.
Pani minister nawet nie ma pojęcia o tym, co mówi dlatego, że w całej Europie nie ma takiej sytuacji jak w Polsce, tzn. nie ma tylu gospodarstw rodzinnych, które są opalane węglem kamiennym. Być może to błoto da się palić w starych elektrowniach węglowych — w co wątpię — ale na pewno nie używa się go tam do palenia w piecach domowych czy w sektorze komunalnym.
W rozmowie z INNPoland posłanka Gabriela Lenartowicz z KO już pod koniec sierpnia alarmowała, że import węgla absolutnie nie rozwiązuje problemu z jego brakiem do ogrzewania mieszkań.
– Rząd przekonuje, że do Polski płyną statki z milionami ton czarnego złota, ale nie mówi o tym, że to, co do nas płynie nie jest węglem opałowym sensu stricto – powiedziała.