Było 5 dolarów, miało być 20, stanęło na 8. Musk po mistrzowsku rozegrał internautów
- Opłata za usługę Twitter Blue wzrośnie z 5 do 8 dolarów miesięcznie
- Elon Musk chce, by była to usługa powszechna
- Ma też zostać wprowadzona inna identyfikacja kont osób publicznych
- Nowy Twitter Blue jest dostępny w Wielkiej Brytanii, USA, Kanadzie, Australii i Nowej Zelandii
Twitter uruchomił w sobotę płatną subskrypcję w ramach której użytkownicy za niecałe 8 dolarów miesięcznie mogą otrzymać niebieski znaczek. To Twitter Blue, do tej pory zarezerwowany jedynie dla tzw. zweryfikowanych kont. Usługa do tej pory była przeznaczona dla znanych osób i zdecydowanie utrudniała podszywanie się pod nie. Korzystali z niej politycy, biznesmeni, dziennikarze, ale też firmy i instytucje. Kosztowała niecałe 5 dolarów miesięcznie.
Musk, który szuka pieniędzy na Twitterze, ogłosił najpierw, że usługa Twitter Blue może kosztować 20 dolarów miesięcznie. Rozpętał tym burzę, okazało się, że celowo. Bo zejście z ceną Twitter Blue do 8 dolarów miesięcznie może się jawić wręcz jako promocja.
Wydaje się jednak, że cena jest sprawą raczej drugorzędną, bo Muskowi najbardziej zależy na powszechności usługi. Musiał więc znaleźć złoty środek – taką cenę, która nie odstraszy użytkowników, ale wyda im się atrakcyjna za Twitter Blue.
W sobotniej aktualizacji aplikacji dla systemu Apple iOS Twitter poinformował, że każdy użytkownik, który "zarejestruje się teraz" w usłudze premium Twitter Blue za 7,99 dolarów miesięcznie, otrzyma niebieski znaczek. Aktualizacja jest dostępna w Wielkiej Brytanii, USA, Kanadzie, Australii i Nowej Zelandii.
System weryfikacji kont został uruchomiony w 2009 roku, dziś obejmuje kilkaset tysięcy osób. Wiele osób obawia się dziś sytuacji, w której każdy z prawie 240 mln użytkowników Twittera będzie mógł sobie kupić status użytkownika zweryfikowanego. Obawy są szczególnie duże w USA, gdzie – jak się nie tak dawno temu okazało – do ataku na Kapitol wystarczy kilkoro umiejętnych podżegaczy.
Musk zapewnia jednak, że osoby publiczne mają być identyfikowane w jeszcze inny sposób, ale nie wiadomo, czy będzie to dla wszystkich jasne.
Elon Musk przejął Twittera
O tym, jak Musk został właścicielem Twittera, pisaliśmy w innym artykule w INNPoland. Jak podał Reuters, Elon Musk chciał kupić ten portal społecznościowy za cenę wynoszącą ok. 44 mld dolarów (po przeliczeniu będzie to prawie 208 mld zł – red.).
Taka przynajmniej była cena, którą zaproponował kilka miesięcy przed tym, jak wycofał się z oferty. Ostatecznie wrócił do tej kwoty. Porozumienie wskazuje, że miliarder za jedną akcję będzie musiał zapłacić 54,20 dolarów.
Na informacje o zakupie Twittera przez Muska bardzo szybko zareagowali inwestorzy. Po jej opublikowaniu ceny akcji podskoczyły o 22,2 proc., czyli do 51,49 dolarów. Jak wskazuje serwis Wirtualnemedia.pl, popyt w trakcie sesji był tak duży, że na chwilę notowania zostały zawieszone.
"Kupno Twittera to czynnik przyspieszający stworzenie X – aplikacji do wszystkiego" – napisał na Twitterze słynny biznesmen.
Jednym z najważniejszych celów Muska, jakie ma w związku z kupnem Twittera, jest kontynuowanie walki z botami oraz spamem. Jednocześnie zależy mu na zachowaniu wolności słowa.
"Mam pomysł na platformę social media, opartą na systemie blockchain. Byłaby jednocześnie systemem płatności i miejscem na krótkie wiadomości/linki jak Twitter. Trzeba będzie zapłacić małą kwotę, by nasza wiadomość trafiła do łańcucha bloków" – zapowiedział na swoim twitterowym profilu.
Kilka dni później zakomunikował, że te płatności byłyby realizowane za pomocą jednej z kryptowalut. Miałby być nią Dogecoin. – Płaciłoby się… powiedźmy 0,1 Doge za komentarz albo retweet – stwierdził Musk.
Czytaj także: https://innpoland.pl/186622,musk-traci-przychody-z-twittera-aktywisci-wplyneli-na-reklamodawcow