Polski samochód elektryczny będzie... chiński. Wiemy, kiedy Izera wyjedzie na drogi
- ElectroMobility Poland wybrała partnera technologicznego do budowy Izery
- Został nim chiński koncern Geely - to właściciel Volvo i największy akcjonariusz Daimlera (Mercedes Benz)
- Silnik o mocy 270 koni rozpędzi Izerę do 160 km/h, przyspiedzenie do 100 km/h to nieco ponad 6 sekund a zasięg ma wynieść od 340 do 440 km
- Pierwsze auto ma zjechać z taśmy w połowie 2025 roku
Nieco ponad dwa lata temu w motoryzacyjnym światku w Polsce gruchnęła wieść, że będziemy produkować elektryczne auto. Nazwano je Izera. Seryjna produkcja miała ruszyć w 2024 roku. Dostawca platformy – bo w międzyczasie okazało się, że nie będziemy auta produkować samodzielnie – miał być wybrany we wrześniu 2021 roku.
Obecnie – w listopadzie 2022 roku – ElectroMobility Poland (spółka przymierzająca się do budowy Izery), wybrała w końcu partnera technologicznego. Został nim chiński koncern Geely. To duża firma motoryzacyjna, właściciel Volvo i akcjonariusz oraz największy udziałowiec Daimlera.
Dziś w Warszawie przedstawiciele EMP i Geely podpisali umowę o współpracy. EMP podało też kilka szczegółów technicznych dotyczących Izery. Ma miec zasięg 340 - 440 km, rozpędzi się maksymalnie do 160 km/h. Zespół napędowy ma zapewnić moc 200 kW, czyli niecałe 270 koni mechanicznych. Izera ma się rozpędzać od zera do setki w ok. 6 sekund. Cena nie jest znana, ale przedstawiciele EMP zapewniają, że będzie atrakcyjna.
Kiedy Izera będzie dostępna?
Nieprędko. Przedstawiciele EMP podczas podpisania umowy z Geely przytomnie zauważyli, że "platforma to nie samochód". Teraz dopiero zacznie się proces projektowania auta. Z zapowiedzi EMP wynika, że na tej samej platformie będą chcieli budować 3 modele auta - w wersji sedan, kombi i SUV.
Zapowiadany na rok 2024 start produkcji Izery, polskiego samochodu elektrycznego, jest nierealny. Przez 6 lat zapowiedzi nie udało się nawet pozyskać gruntu pod budowę fabryki, auto jest ciągle prototypem bez zdolności jazdy, a umowy z przyszłymi kooperantami niegotowe. Dwa lata temu spółka, która ma budować auta, wskazała lokalizację fabryki. Do dziś na tym terenie rośnie las, a sam grunt ciągle nie należy do przyszłego producenta.
Dziś przedstawiciele EMP mówili, że pierwsze auto ma zjechać z linii produkcyjnej w połowie 2025 roku. Dopiero na początku 2023 roku będzie wiadomo, kto zaprojektuje auto. Okazuje się więc, że nie powinniśmy przywiązywać się do obecnego wyglądu auta.
Dlaczego Geely?
Z pierwszych przecieków w sprawie platformy dla Izery było wiadomo, że będzie ona pochodziła z Azji. Wydawało się jednak, że w wyścigu prowadzą Koreańczycy, którzy będą budować w Polsce elektrownię atomową. Już kilka dni po tej decyzji Korea zaczęła w Polsce ofensywę inwestycyjną i zapowiedziała budowę w Polsce wielu fabryk i zakładów.
Tymczasem ze słów Piotra Zaremby, prezesa EMP, wynika że od 3 lat spółka starała się o partnerstwo z Geely. Zaremba mówił, że nie było to łatwe zadanie, bo Geely to wielka firma a EMP jest zaledwie startupem. Ów startup jest jednak silnie pompowany rządowymi pieniędzmi - do tej pory EMP zasilono kwotą ćwierć miliarda złotych.
Spółki podkreślają, że umowa przyczyni się do "popularyzacji Architektury SEA - wprowadzonej na rynek przez Geely Holding we wrześniu 2020 i będącej najbardziej zaawansowaną, w pełni elektryczną i elastyczną technologią, obejmującą zarówno elementy mechaniczne, oprogramowanie, jak i szeroki ekosystem cyfrowy".
W dużym skrócie chodzi o to, że platforma będzie na bieżąco dopracowywana i aktualizowana. Będą na niej powstawać również inne auta, więc jej popularność powinna przełożyć się na stosunkowo niską cenę.
Na korzystanie z tej technologii do tej pory zdecydowały się już marki w ramach grupy Geely Holding, a marki Zeekr i Smart rozpoczęły już produkcję i sprzedaż aut opartych o platformę SEA. EMP jest pierwszą firmą spoza grupy, która będzie wykorzystywać tę technologię.
Do końca 2020 r. na prace projektowe polskiego auta elektrycznego spółka ElectroMobility wydała już ponad 53 mln zł. Skarb Państwa miał ją dokapitalizować, obejmując nowe udziały za 250 mln zł. Na mocy umowy inwestycyjnej dotychczasowi udziałowcy mieli zostać w mniejszościowym akcjonariacie.