Premier ma twardy orzech do zgryzienia. Bez wyższych podatków będzie w tarapatach

Katarzyna Florencka
22 listopada 2022, 08:02 • 1 minuta czytania
Rząd PiS ma ambicję, aby udowodnić rynkom finansowym, że potrafi odpowiedzialnie opracować budżet państwa. Na drodze tej ambicji stanęła jednak rzeczywistość: aż trzech czwartych wydatków po prostu nie ma prawa ruszyć. Zapowiada się ciężki rok wyborczy dla Mateusza Morawieckiego.
Rząd PiS poszukuje oszczędności, ale większości wydatków budżetowych nie może ruszyć Fot. Heikki Saukkomaa/Lehtikuva Oy/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Rząd szuka oszczędności w budżecie

Od stycznia czekają nas zmiany w tarczy antyinflacyjnej, których szczegóły powinniśmy poznać już za chwilę – jednak sytuacja, w jakiej znajduje się budżet państwa, nie nastraja optymizmem. Rząd PiS usilnie poszukuje jednak kolejnych oszczędności.

Nic w tym dziwnego: rynki finansowe coraz bardziej sceptycznie patrzą na państwo, w którym inflacja szaleje (podczas gdy w innych krajach zaczyna hamować), a wydatki poza kontrolą parlamentu przekroczyły już 400 mld zł. Rząd bardzo chciałby udowodnić, że jednak potrafi stworzyć odpowiedzialny budżet – problem polega jednak na tym, że ma niewielkie pole manewru.

Aż trzy czwarte wydatków budżetowych to bowiem tzw. sztywne wydatki – pisze serwis Business Insider. Jako że są one zapisane w ustawach i obejmuje je wieloletnie finansowanie, w sytuacji podbramkowej rządzący nie mogą dokonywać w nich szybkich cięć. Jeszcze w 1999 roku sztywne wydatki stanowiły mniej niż połowę wydatków, jednak od tego czasu politycy zaczęli ochoczo "zabezpieczać" swoje programy w taki właśnie sposób.

Do tego rząd znajduje się w problematycznym momencie – 2023 to bowiem rok wyborczy, małe więc są szanse na to, żeby znacząco podniesione były jakiekolwiek podatki. Wręcz przeciwnie, wydatki zapewne tradycyjnie wzrosną. Już teraz w wypowiedziach prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego pojawiają się deklaracje dotyczące 14. czy 15. emerytury.

Jak konkluduje BI, w tej sytuacji powinniśmy spodziewać się, że cięcia budżetowe uderzą przede wszystkim w wydatki inwestycyjne.

Budżet na 2023 rok

W sierpniu rząd zakładał, że poziom inflacji na przyszły rok wyniesie 9,8 proc. Prognozę zamieścił w przyjętej już ustawie budżetowej. Deficyt budżetowy był wówczas wyliczony na 65 miliardów złotych. Już teraz wiadomo, że inflacja będzie dwucyfrowa, a powyższe założenie to przypomina raczej pobożne życzenie.

Choć mnóstwo wydatków już od kilku lat, odkąd rozpoczęła się pandemia, wychodzi "poza" budżet, właśnie teraz PiS postanowił wziąć się za regułę wydatkową. Służy ona ograniczeniu wydawania pieniędzy przez rząd, co ma zapobiec problemom związanym z rosnącym zadłużeniem państwa. PiS-owska nowelizacja, która została niedawno przyjęta przez Sejm, zakłada znaczne poluzowanie tej reguły, co umożliwi zadłużanie państwa i wydawanie kolejnych miliardów złotych przez rząd, poza kontrolą parlamentu.