Czasem euro oznacza wyższe ceny. Jednocześnie rośnie inna, korzystna rzecz

Konrad Bagiński
24 stycznia 2023, 11:12 • 1 minuta czytania
Wejście Chorwacji do strefy euro stało się przyczyną do frontalnego ataku naszych władz na europejską walutę. Straszenie wprowadzeniem euro może być jednak przedwczesne. To prawda, że ceny mogą iść nieco w górę. Ale wspólna waluta ma także wiele plusów.
Czy ceny rosną po przyjęciu euro? Tak, ale rośnie też zamożność obywateli i kraju Piotr Kamionka/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Jak naprawdę jest z drożyzną po wprowadzeniu euro? Przyjęcie wspólnej europejskiej waluty przez Chorwację rozpoczęło w Polsce prawdziwą wojnę przeciwników i zwolenników euro. Jacek Frączyk z businessinsider.pl przyjrzał się wskaźnikom gospodarczym państw, które jako ostatnie przyjęły euro.

Jednym z takich państw jest Słowenia, która do strefy euro weszła w 2007 roku. Jacek Frączyk wyliczył, że ceny w tym kraju w kilka lat po przyjęciu nowej waluty poszły w górę, ale zjawisko to nie odbiegało od normy. Słowem – podobnie ceny rosły w całej strefie euro.

Na Cyprze ceny początkowo rosły, by później spadać. Finalnie Cypr ma obecnie ceny wyższe zaledwie o ok. 1 proc. niż w roku 2008 w odniesieniu do unijnej średniej. Mocniej wzrosły na Malcie i Słowacji, ale nie bezpośrednio po wejściu do strefy euro.

Podobnie było w większości krajów, które przyjęły wspólną walutę. Przyspieszenie w większości z nich – szczególnie w krajach bałtyckich – nastąpiło dopiero w ostatnich latach, głównie za sprawą wysokiej inflacji.

Ceny w Unii się wyrównują i nie da się temu zaprzeczyć – podsumowuje Jacek Frączyk. Dodaje jednak, że w każdym kraju jest trochę inaczej. Ale faktem jest, że poziomy cen wyrównują się (czyli idą w górę) szybciej w tych krajach, które przyjęły euro jako swoją walutę.

Czy to źle? Niekoniecznie

Bo jednocześnie szybko rosły gospodarki nowych krajów w strefie euro. Rosła też zamożność ich obywateli. Analizując PKB na mieszkańca według parytetu siły nabywczej (dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego) widać, że tylko Cypr (znacznie) i Słowacja (lekko) oddaliły się zamożnością od Niemiec.

Reszta krajów, szczególnie Malta i Litwa, szybko rosły w siłę. A więc poziom życia w nowych krajach strefy euro się do niemieckiego przybliżał, a nie oddalał - pisze Jacek Frączyk.

Tańsze kredyty, szybszy rozwój

Nie do przecenienia jest też niska wspólna stopa procentowa w strefie euro. Tańsze kredyty mają nie tylko mieszkańcy, ale i firmy a także same państwa. Jak pisze BI, nawet pogrążona od lat w kryzysie zadłużenia Grecja płaci o jedną trzecią niższe odsetki niż Polska.

Gdybyśmy płacili podobne odsetki, co Hiszpania, rocznie oszczędzalibyśmy na tym 17 miliardów złotych.

Dla obywateli ważne jest też to, że gdybyśmy byli w strefie euro, dziś płacilibyśmy przynajmniej kilkaset złotych mniej za każdą ratę kredytową.

Trudno doszukiwać się korzyści z przyjęcia euro po stronie Cypru i Słowacji, patrząc na wyniki gospodarcze tych krajów. Bilans zrównoważony ma Słowenia. Bardzo szybko po przyjęciu euro rozwijały się natomiast kraje bałtyckie i Malta.

Prędko przybliżały się do najbogatszych w Europie, jeśli chodzi o siłę nabywczą zarobków i wyniki gospodarki – podsumowuje autor.

Z drugiej strony, oddając politykę monetarną w ręce Europejskiego Banku Centralnego kraj traci zdolność do reagowania na kryzysy lokalne. W Polsce NBP podnosił stopy procentowe, Litwa, Łotwa i Estonia nie mogły tego robić. Efekt jest taki, że inflacja w tych państwach poszła w górę bardzo ostro.

Na razie dyskusja o wprowadzeniu w Polsce euro jest przedwczesna. Nie spełniamy warunków ekonomiczno-gospodarczych. Kiedyś jednak będziemy musieli to zrobić, bo zobowiązaliśmy się do przyjęcia euro, kiedy wchodziliśmy do Unii.

Z danych innych krajów wynika, że możemy się szykować na niewielki wzrost cen w przeciągu kilku lat po akcesji do strefy euro. Szybciej jednak będą nam rosły zarobki i siła nabwycza, spadną zaś raty kredytów.

Czytaj także: https://innpoland.pl/189334,czy-polacy-chca-przyjecia-euro-sondaz