Skarbówka chce inwigilować miliony Polaków. Wystarczy, że coś wystawisz w internecie

Konrad Bagiński
09 maja 2023, 08:05 • 1 minuta czytania
Sprzedajesz w internecie używane rzeczy po dziecku, ubrania, zabawki? A może wystawiasz swoje ciuchy lub inne przedmioty? Służby skarbowe już ostrzą sobie na ciebie zęby. Żądają od platform internetowych danych o 17 mln Polaków. Na razie bezpodstawnie.
Skarbówka już szykuje się do sprawdzania tego, kto, co i za ile sprzedaje w internecie. KAS
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Platformy internetowe już zbierają szczegółowe dane o 17 mln sprzedających na nich Polaków – pisze Wyborcza.biz. Ale po co? Cóż, będą je wysyłać skarbówce. Najdziwniejsze jest to, że przepisy jeszcze nie weszły w życie. Platformy nie mają więc żadnej istniejącej podstawy prawnej do zbierania informacji o swoich klientach.

Problem w tym, że przepisy wejdą w życie, bo wejść muszą. A platformy będą musiały pokazać dane o klientach, więc trudno się dziwić, że zaczęły już je zbierać. To trochę jak "Paragraf 22".

Zamieszanie z przepisami

Wszystko związane jest z nowym rządowym projektem ustawy o raportowaniu danych do Krajowej Administracji Skarbowej. Mają do niej trafiać także dane o użytkownikach platform internetowych.

Co to oznacza w praktyce? Skarbówka dowie się co i za ile sprzedajesz w internecie, jeśli tylko przekroczysz pewne progi. To 30 wystawionych (niekoniecznie sprzedanych!) w internecie produktów rocznie albo sprzedaż za równowartość co najmniej 2 tys. euro w ciągu roku.

Jak pisze Wyborcza.biz, skarbówkę interesują informacje, kto sprzedaje towary, co dokładnie, jakie dana osoba osiągnęła obroty i na jakie rachunki wpływają należności. A raczej: będą interesować te informacje, bo przepisy jeszcze nie weszły w życie. Ale wejdą.

Wiadomo też, że w ustawie będzie zapis, iż platformy mają przekazywać dane o rocznej sprzedaży użytkowników. W projekcie jest bowiem napisane, że e-platformy będą musiały od 2024 r. dostarczać skarbówce wszystkie dane zebrane za okres od początku 2023 r. Dlatego już teraz zbierają informacje o swoich użytkownikach, pytając ich, co konkretnie sprzedawali, kiedy i za ile.

Użytkownicy tych informacji nie muszą przekazywać, bo na razie nie ma do tego podstawy prawnej. Muszą się jednak liczyć z tym, że ich sprzedaż zostanie zablokowana, ale na razie takie sytuacje nie wystąpiły. Platformy internetowe wiedzą jednak, że za nieprzekazywanie danych o swoich klientach może im grozić nawet 5 mln zł kary, więc wolą dmuchać na zimne.

Jak pisze Wyborcza.biz, przepisy miały wejść w życie od maja tego roku. Maj jednak trwa, a projekt ustawy jest na bardzo wczesnym etapie opiniowania. Być może stanie się prawem za kilka miesięcy.

Wynajem też interesuje fiskusa

Sprzedaż różnych artykułów to nie wszystko. W projekcie ustawy zapisano, że skarbówka dostanie też dane osób wystawiających oferty usług. Chodzi na przykład o wynajem pokoi, mieszkań i domów, parkingów i garaży. Celem jest oczywiście uszczelnienie systemu podatkowego i wyłapanie tych, którzy zawodowo zajmują się handlem lub wynajmem i obłożenie ich podatkami.

Co więcej: w projekcie jest też zapis dotyczący osób, które świadczą usługi. Jeśli więc ktoś wystawia ofertę dotyczącą przeprowadzenia remontu, naprawy sprzętu elektronicznego, przewiezienia towaru itp., jego dane od razu trafią do skarbówki. I to niezależnie od zaoferowanej kwoty czy liczby ofert.

"Nowe prawo obejmie wszystkie platformy z Unii Europejskiej, ale też te działające poza Unią, np. azjatyckie. Jak wynika z oceny skutków regulacji, nowe przepisy ma objąć 17 mln rodaków" – pisze Wyborcza.biz.

Czytaj także: https://innpoland.pl/193196,kontrole-podatkowe-skarbowka-zabrala-miliardy-za-nieprawidlowosci