Kampania wyborcza PiS na budynku NBP? Bank centralny wywiesił nowy baner

Paweł Orlikowski
09 sierpnia 2023, 11:33 • 1 minuta czytania
Kolejna akcja billboardowa na budynku Narodowego Banku Polskiego, który zapewnia o swojej apolityczności oraz o niepodleganiu wpływom politycznym. Czyżby? Na NBP zawisł kolejny baner, z którego dowiadujemy się, że to dzięki polityce banku centralnego "ceny od 4 miesięcy prawie się nie zmieniły".
Nowy baner na NBP. Tym razem dowiadujemy się, że dzięki NBP "ceny prawie się nie zmieniają". Fot. twitter.com/SlawekMatczak/Andrzej Iwanczuk/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Był już jeden baner NBP, potem ruszył "Glapobus" (o czym pisaliśmy w INNPoland), a teraz na budynku rzekomo apolitycznego banku centralnego zawisł kolejny billboard. Tym razem dowiadujemy się, że idziemy "dobrą drogą", bo dzięki NBP "już od 4 miesięcy ceny prawie się nie zmieniły!".


Jak zapewnia biuro komunikacji banku centralnego: "Narodowy Bank Polski jest niezależną, apolityczną instytucją zaufania publicznego, z definicji i praktyki niepodlegającą wpływom polityków".

Jednak to dość wątpliwe, na co wskazywał w "Rozmowie tygodnia" INNPoland ekonomista Marek Zuber, mówiąc delikatnie, że "można mieć uzasadnione wątpliwości co do apolityczności prezesa Adama Glapińskiego".

Zdjęcie ukazujące nowy baner udostępnił na swoim Twitterze (od niedawna X) dziennikarz Sławomir Matczak. "To nie fejk, to fronton NBP" – napisał.

Przypomnijmy, że pod koniec maja na ulice Warszawy wyruszył pojazd z afiszem, który przekonywał, że obwinianie rządu i banku centralnego za inflację to narracja Kremla.

Zanim bus ruszył w miasto, na budynku NBP zawisł wielki baner z hasłem głoszącym, że główne przyczyny inflacji w Polsce to agresja Rosji na Ukrainę oraz wpływ pandemii COVID-19 oraz jej skutki.

A jeśli ktoś uważa, że cokolwiek za uszami w kwestii ogromnej drożyzny w naszym kraju mają działania wewnętrzne, czyli polityka fiskalna (rząd) oraz polityka monetarna (NBP) to właściwie jest sterowany z Kremla.

Inflacja w Polsce

Tymczasem drożyzna w Polsce ma się bardzo dobrze. Skumulowana inflacja tylko za lata 2021-2023 mocno przekroczy 30 proc. A gdyby cofnąć się do 2015 – jest jeszcze gorzej.

Cierpią na tym nasze oszczędności, kurczą się pensje, nawet jeśli nominalnie rosną. A spięcie budżetu od pierwszego do pierwszego, szczególnie dla najbiedniejszych, jest coraz trudniejsze. Dane GUS mówią, że inflacja w Polsce w lipcu br. wyniosła 10,8 proc.

"Ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku w lipcu 2023 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 10,8 proc. (wskaźnik cen 110,8), a w stosunku do poprzedniego miesiąca obniżyły się o 0,2 proc. (wskaźnik cen 99,8)" – podaje GUS.

Sam NBP w swoim raporcie o inflacji (z lipca 2023 roku) zaznaczył, że cel inflacyjny, czyli inflację na poziomie 2,5 proc. (plus/minus 1 pkt proc.) osiągniemy dopiero pod koniec 2025 roku. Jednak tylko pod jednym warunkiem, że stopy procentowe pozostaną na niezmienionym poziomie, w tym ta referencyjna na poziomie 6,75 proc.

Baner NBP a rzeczywistość

– Przyczyny inflacji na banerze są do wygumkowania. Teraz powinniśmy się rozprawić z przyczynami inflacji bazowej – powiedział w TVN24 prof. Przemysław Litwiniuk, członek Rady Polityki Pieniężnej.

Już w czerwcu br. inflacja konsumencka wyniosła 11,5 proc., z kolei bazowa11,1 proc. Liczby mówią więc same za siebie, obecnie największy problem z inflacją w Polsce wynika z czynników wewnętrznych, czyli w głównej mierze to efekt działań rządu PiS.

– To, że nie udało się utrzymać inflacji w celu to oczywista oczywistość. Przyczyny z baneru ustępują, teraz powinniśmy się rozprawić z przyczynami inflacji bazowej. Te banerowe są do wygumkowania – powiedział prof. Litwiniuk.