Wreszcie koniec awantur przy kasach. Lidl zaskoczył nowością w sprawie cen

Maria Glinka
16 sierpnia 2023, 19:55 • 1 minuta czytania
Lidl całkowicie zrezygnował z papierowych oznaczeń cenowych. We wszystkich sklepach popularnej sieciówki pojawiły się e–cenniki. Dzięki temu klienci nie będą zaskoczeni przy kasach i zyskają gwarancję, że w całym kraju ceny są takie same.
Lidl zmienia oznaczenia cen. Fot. Marek Bazak/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Ecenówki w Lidlu. Klienci już nie będą walczyć przy kasach

Awantury przy kasach z powodu różnych cen to chleb powszedni w polskich sklepach. Takich sytuacji nie będzie już w Lidlu, który we wszystkich sklepach w Polsce wprowadził e–cenówki.


ESL, czyli system elektronicznych oznaczeń cenowych, zadebiutował już w 2022 r. Po zakończeniu testów Lidl zapewnił, że do końca sierpnia e–cenówki pojawią się we wszystkich placówkach. I spełnił tę obietnicę w połowie miesiąca.

Jak wyglądają e–cenówki? Są podobne do klasycznych ramek, w których umieszczane są informacje o cenach – są to wyświetlacze umieszczone przy półkach z towarami. Dzięki dużym cyfrom i literom informacje są dobrze widoczne, a ich odczytanie nie powinno przysporzyć trudności klientom.

W komunikacie Lidl tłumaczy, że wyświetlacze są bezpośrednio połączone z systemem zarządzania towarami, dlatego wszystkie zmiany cen oraz informacji o produkcie są automatycznie przenoszone na e–cenówki, niemal w czasie rzeczywistym.

Rezygnacja z papierowych oznaczeń cen podniesie komfort pracowników, którzy nie będą musieli ich drukować i zmieniać. Zamiast tego zyskają więcej czasu na obsługę klientów.

To także wymierna korzyść dla środowiska. E–cenówki to oszczędność papieru, tuszu, energii elektrycznej potrzebnej do działania drukarek oraz innych materiałów eksploatacyjnych. Dzięki ESL można zaoszczędzić 133 tony papieru rocznie.

Poza tym Lidl przekonuje, że system e–cenówek stanowi gwarancję, że w każdej placówce, w całym kraju ceny są takie same.

Tańsze i droższe Biedronki

To właśnie różne ceny w sklepach należących do tej samej sieci handlowej było ostatnio głośno komentowane. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, różnice w cenach można dostrzec w placówkach sieci handlowej Biedronka.

Dla przykładu w Biedronce w dzielnicy Szczakowa (Jaworzno) rukola kosztowała 5,49 zł, zaś w placówce w okolicach urzędu skarbowego - 3,99 zł. Różnica wynosiła 1,50 zł. Podobnie było ze śmietaną Zott. Kubek Primo 30 proc. w Szczakowej kosztował 4,14 zł, w drugim sklepie - 3,89 zł. Różnica wynosiła więc 25 groszy.

Z kolei w jednym ze sklepów pomidory kosztowały 12,99 zł, w innym - 14,99 zł. To 2 zł różnicy, więc pojawiły się wątpliwości.

Biedronka tłumaczy, to nie tak, że jedne sklepy są droższe od innych, ale niektóre mogą być tańsze. Wynika to z faktu, że niektóre placówki mają możliwość wprowadzania dodatkowych promocji na poszczególne produkty, po uwzględnieniu preferencji klientów danego sklepu.

"Tego typu decyzje są podejmowane w oparciu o lokalne uwarunkowania, poziom konkurencji oraz potrzeby naszych klientów, i z zasady obowiązują przez określony czas" – tłumaczyli przedstawiciele Biedronki.