Glapiński mówi o piciu szampana. "Jak inflacja będzie wynosiła 5 proc."

Maria Glinka
07 września 2023, 15:02 • 1 minuta czytania
Rynek był zszokowany wczorajszą ostrą obniżką stóp procentowych aż o 75 pb. Powody tej decyzji ujawnia prezes NBP Adam Glapiński w trakcie konferencji prasowej. Jego zdaniem "inflacja jest jednocyfrowa" i "spada na łeb, na szyję".
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Konferencja Glapińskiego. Takiej obniżki stóp nie było od lat

To pierwsza obniżka stóp procentowych od maja 2020 r. Z kolei tak dużego cięcia, bo aż o 75 pb. (stopa referencyjna spadła do poziomu 6 proc.), nie było od 2008 r.


Wczoraj Rada Polityki Pieniężnej (RPP) zaskoczyła rynek, zatopiła złotego i uderzyła w giełdę, a dziś z tej decyzji tłumaczy się prezes NBP Adam Glapiński.

– Dzisiaj mamy radosny dzień. Inflacja jest jednocyfrowa. [...] Inflacja za wrzesień będzie wynosiła prawdopodobnie nieco powyżej 8,5 proc., a więc obecnie jest jednocyfrowa. Zatem zostały dotrzymane warunki – oznajmił szef banku centralnego. Te warunki to jednocyfrowa inflacja i projekcja szybkiego spadku tempa wzrostu cen.

Jak dodał, średni poziom cen w ciągu pięciu miesięcy nie uległ zmianie.

– Pamiętajcie Państwo, że inflacja roczna to poziom ceny dzisiejszej do tej rok temu – tłumaczył. Dlatego jego zdaniem lepszym wskaźnikiem jest inflacja miesięczna.

– Jesteśmy w momencie, na który bardzo długo czekaliśmy. Inflacja jest naszą zmorą w NBP i naszym głównym celem jest walką z nią. Z radością obserwujemy od pięciu miesięcy, że ceny stoją. Tej radości w kraju nie widzę – przyznał Glapiński.

"Inflacja spada na łeb na szyję"

Jak dodał, przy inflacji rzędu 18,4 proc. poziom stopy referencyjnej rzędu 6,75 proc. to zupełnie co innego niż przy obecnym poziomie inflacji. - Spadek z 18,4 proc. do 10,1 proc. w sierpniu to spadek na łeb na szyje – ocenił.

Jak przekonywał, stopy niebawem staną się "realnie dodatnie" i przypomniał, że według projekcji NBP na koniec roku inflacja będzie oscylowała wokół 6–7 proc.

– Naszym zadaniem nie jest zamrozić inflację na śmierć, jak na cmentarzu. Naszym celem jest utrzymanie przy życiu gospodarki, bez bezrobocia. Mamy najniższe bezrobocie w Europie. To jest największy sukces ostatnich lat, może niedostatecznie doceniany przez wszystkich. Nie chcemy tego zmarnować. Dusimy inflację maksymalnie, co hamuje wzrost gospodarczy, ale nie do recesji – stwierdził prezes NBP.

Glapiński zwrócił uwagę, że w naszym otoczeniu sytuacja się zdecydowanie zmieniła. – Niemcom grozi recesja, co wpływa na Polskę. Został zgaszony główny silnik, czyli eksport – wyjaśnił.

Ujawnił, że członkowie RPP, przysłani przez "totalną opozycję" żądają "podwyżek stóp". Jego zdaniem obecnie inflacja jest "umiarkowana", a pod koniec roku zbliżmy się do inflacji "pełzającej" (5 proc. i niżej). – A taka inflacja jest niedostrzegalna przez społeczeństwo jako całość – podkreślił.

Jak wytłumaczył, stopa na poziomie 6 proc. przy inflacji poniżej 10 proc. (co według niego ma miejsce teraz) jest mocniejsza niż stopa rzędu 6,75 proc. przy inflacji 18,4 proc.

– Tłumimy kredyt i wszystkie wskaźniki związane z gospodarką dla dobra pacjenta. Wielokrotnie mówiłem, że lekarstwo musi uzdrowić pacjenta, a nie go uśmiercić – przekonywał szef banku centralnego. Jego zdaniem "skończyliśmy z grozą inflacji".

Tyle stracą banki na decyzji RPP

– Są banki, które na wczorajszej decyzji stracą setki milionów, a nawet miliard złotych. Państwo myślą, że tacy analitycy będą publicznie popierać taką decyzję? [...] Banki nie są po to, żeby wam robić dobrze, tylko po to, żeby zarabiać – wskazał.

Przekonywał, że NBP należy do całego narodu i dba o interesy całej gospodarki. – Czasami jedna grupa społeczna zyskuje na naszej decyzji, a inna traci – przyznał.

Glapiński przypomniał, że jako pierwsi na świecie z tych liczących się banków, po Czechach, zaczęliśmy podnosić stopy.

Glapiński o kursie złotego

Glapiński odniósł się także do wczorajszych wahań na rynku walutowym.

Kurs jest bardzo ważny, pomaga walczyć z inflacją. Wczoraj się zdeprecjonował, ale w ostatnim czasie wzmocnił się aż o 17 proc. Naszym celem nie jest kurs złotego, nie interweniujemy, chyba że pojawiają się zmiany, które mogą zaszkodzić polskiej gospodarce – przekonywał prezes NBP.

Jego zdaniem "jesteśmy krajem wyjątkowo mało zadłużonym, absolutnie bez ryzykownie". – Nasze rezerwy to 180 mld zł i rosną. Mamy kilkaset ton złota na wszelki wypadek i nie interweniujemy – podkreślił. Glapiński wyraził też nadzieję, że kurs wróci na odpowiedni poziom.

Słabe wyniki za cały rok, ale lepsze niż w innych państwach

Prezes NBP zwrócił uwagę, że inflacja jest niekorzystna z punktu widzenia PKB. – Roczny wynik będzie słaby, ale na tle innych krajów będzie dobry. Oznacza to, że będzie lepszy niż w innych krajach, ale gorszy niż byśmy chcieli – ocenił.

W jego opinii "stopy zrobiły maksimum" i "zrobiły robotę". Glapiński wskazał, że szoki popandemiczne i powojenne "wygasają", więc inflacja spada.

– Obiektywnie mamy bardzo dobrą sytuację. Jaki subiektywizm mógłby mną kierować? Tu nie żadnego podłoża decyzji politycznej – przekonywał.

Nawiązał też do słynnego płaskowyżu. – Doszliśmy do krawędzi i inflacja zeszła do doliny. Tam też są górki i dołki, ale jesteśmy w dolinie – przyznał.

Glapiński stwierdził, że według NBP do górnego przedziału celu inflacyjnego dobrniemy w 2025 r. Nowe projekcje poznamy w listopadzie. Cel inflacyjny to 2,5 proc. z odchyleniem o 1 pp. w górę lub w dół.

Dzisiaj uroczyście unieważniam wysoką inflację – dodał. Jednak jak dodał, w NBP "będą pili szampana, jak inflacja będzie wynosiła 5 proc.".

Następnie odniósł się do decyzji, które zapadną w nadchodzących miesiącach. – Nic nie zapowiadam. Obserwujemy sytuację – oznajmił Glapiński, nawiązując do licznych wypowiedzi szefowej Europejskiego Banku Centralnego (ECB) Christine Lagarde. – Zobaczymy, jaka jest reakcja na naszą decyzję i będziemy podejmować stosowne decyzje. Przyjmujemy taką pozycję, jak pani Lagarde – podsumował.