Premier twierdzi, że mamy najtańszą benzynę w Europie. Unijne dane temu przeczą

Maria Glinka
27 października 2023, 18:56 • 1 minuta czytania
Najnowsza wypowiedź premiera dowodzi, że chyba już dawno nie tankował. Podczas piątkowej konferencji prasowej Morawiecki stwierdził, że "u nas benzyna jest cały czas najtańsza w Europie". Przeczą temu unijne dane, a eksperci ostrzegają, że będzie jeszcze drożej.
Premier zabrał głos ws. "cudów na Orlenie". Fot. Zbyszek Kaczmarek/Reporter/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Morawiecki twierdzi, że mamy "najtańszą benzynę w Europie"

W piątek 27 października 2023 r. premier Mateusz Morawiecki został zapytany podczas konferencji prasowej o słynne "cuda na Orlenie" i ich koniec, który nastąpił po wyborach parlamentarnych.


– Widziałem takie zestawienie, że średnie ceny paliw w Polsce, jeśli chodzi o olej napędowy, to 6 złotych 14 groszy, a średnie ceny paliw benzyny 95 to 6 złotych i 10 groszy. Pokazano mi również tabelę cen w Europie i mogę powiedzieć, że nadal mamy najniższe, bądź absolutnie jedne z najniższych cen w Europie – oznajmił szef rządu.

Jak dodał, "niezależnie od tego, że w ostatnich tygodniach ze względu na napięcia na Bliskim Wschodzie cena baryłki ropy idzie w górę, to u nas benzyna jest cały czas najtańsza w Europie".

Dane KE sprzeczne z danymi premiera

Teza premiera nie ma jednak zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Cotygodniowe dane o cenach paliw, które zbiera i publikuje Komisja Europejska (KE), wskazują, że w Polsce wcale nie jest najtaniej.

Jak podaje portal money.pl, przy średniej stawce 1,35 euro za litr wyprzedza nas Malta. W tym niewielkim wyspiarskim państwie za benzynę trzeba zapłacić o 0,01 euro mniej.

Na Malcie tańszy jest również olej napędowy, a różnice są bardziej znaczące. W Polsce kierowcy samochodów napędzanych silnikiem diesla płacą 1,36 euro/l, a na Malcie - 1,21 euro/l.

Kilkugroszowe podwyżki, a potem "siódemka" z przodu

Eksperci rynku paliw już teraz ostrzegają, że ceny paliw dopiero się rozpędzają.

– Na przyszły tydzień prognozujemy dalsze wzrosty. Benzyna Pb95 będzie kosztowała średnio 6,15–6,30 zł/l na większości stacji, ale będą rozstrzały między obiektami. Olej napędowy będzie jeszcze droższy – 6,18–6,31 zł/l. Na pewno pojawią się podwyżki co najmniej kilkugroszowe – przyznał w rozmowie z INNPoland.pl dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw w e–petrol.pl. W jego ocenie "taniej to już było i lepiej nie będzie", ponieważ każdy kolejny tydzień będzie przynosił kolejne wzrosty. – Jeżeli konflikt bliskowschodni nie będzie wygasał, tylko będzie się napędzał i jeśli nic pokojowego nie zadzieje się na Ukrainie (a na to się nie zanosi), to pod koniec listopada może pojawić się "siódemka" z przodu. To prognoza mało optymistyczna, ale możliwa – ocenił dr Bogucki.

Antycuda na Orlenie. Obajtek obiecywał, że ceny nie wzrosną

Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, kilka dni przed wyborami prezes Orlenu Daniel Obajtek kategorycznie zaprzeczał, jakoby ceny paliw miały ulec zmianom.

Stabilizacja cen opłaca się zarówno Orlenowi, bo zapewnia stabilną sprzedaż, ale także korzystnie wpływa na gospodarkę jak i sytuację klientów. Biorąc pod uwagę obecną sytuację na rynku, pragnę poinformować, że w najbliższych tygodniach nie przewidujemy wzrostu cen na stacjach paliw – oznajmił szef płockiego giganta w rozmowie z PAP.

Tymczasem 18 października 2023 r., a więc zaledwie trzy dni po głosowaniu, Orlen postanowił podnieść hurtowe ceny paliw pierwszy raz od niemal półtora miesiąca. Przez ten czas ceny na stacjach benzynowych były, w ocenie ekonomistów, zaniżone z powodów politycznych – pod koniec września można było tankować nawet za 5,99 zł/l.