INNPoland_avatar

Wojna z klimatem. Czy inwazja na Ukrainę wyhamuje zieloną zmianę na świecie?

Natalia Gorzelnik

09 marca 2022, 09:48 · 7 minut czytania
Zgodnie z pakietem Fit for 55 – wchodzącym w skład tzw. Europejskiego Zielonego Ładu – państwa członkowskie do 2030 roku powinny ograniczyć emisję CO2 do minimum 55 procent, natomiast 40 proc. energii miałoby do tego czasu pochodzić ze źródeł odnawialnych. Potężne zmiany w energetyce Wspólnoty mogą być jednak wstrzymane przez obecną sytuację geopolityczną. Czy wojna w Ukrainie – i będące jej konsekwencją sankcje gospodarcze na Rosję – wyhamują zieloną zmianę?


Wojna z klimatem. Czy inwazja na Ukrainę wyhamuje zieloną zmianę na świecie?

Natalia Gorzelnik
09 marca 2022, 09:48 • 1 minuta czytania
Zgodnie z pakietem Fit for 55 – wchodzącym w skład tzw. Europejskiego Zielonego Ładu – państwa członkowskie do 2030 roku powinny ograniczyć emisję CO2 do minimum 55 procent, natomiast 40 proc. energii miałoby do tego czasu pochodzić ze źródeł odnawialnych. Potężne zmiany w energetyce Wspólnoty mogą być jednak wstrzymane przez obecną sytuację geopolityczną. Czy wojna w Ukrainie – i będące jej konsekwencją sankcje gospodarcze na Rosję – wyhamują zieloną zmianę?
Polska jest za odrzuceniem pakietu Fit for 55. Fot: Krzysztof Kaniewski/EastNews
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Gaz a Europa 

– Wszystko się zmieniło. Tydzień temu historia zatoczyła koło i musimy się z tą historyczną zmianą pogodzić – powiedział Frans Timmermans w programie BBC Radio 4 Today. Odpowiedzialny za Zielony Ład europolityk odniósł się do przypadku Polski oraz innych krajów wspólnoty, które planowały odejście od węgla, tymczasowe wykorzystanie gazu ziemnego, a następnie przejście na odnawialne źródła energii. Jak podkreślił, obecna sytuacja nie powinna jednak spowalniać tego procesu. 


Jeśli pozostaną dłużej przy węglu, a następnie natychmiast przejdą na źródła odnawialne, może to nadal mieścić się w ustalonych przez nas parametrach polityki klimatycznej.Frans Timmermans

W sprawie chodzi w dużej mierze o rosnące ceny gazu. Europa mierzyła się z bolesnymi podwyżkami już od kilku miesięcy, jednak teraz – z powodu wojny w Ukrainie – pojawiło się poważne niebezpieczeństwo naruszenia energetycznego i ekonomicznego balansu Europy. 

 – Warto zauważyć, że szybujące ceny gazu nie są związane dostępnością surowca – tłumaczy dr hab. Waldemar Karpa, ekonomista z Akademii Leona Koźmińskiego. – Pomimo toczącej się w Ukrainie wojny, fizyczne dostawy gazu z Rosji do Europy różnymi rurociągami jak dotąd pozostają niezmienione. Głównym motorem gwałtownego wzrostu cen gazu jest wzrost ryzyka związanego z  europejskimi sankcjami wymierzonymi w rosyjski eksport energii.

Co wiemy na pewno, usamodzielnienie się i odcięcie od dostaw rosyjskiego gazu musi nastąpić znacznie szybciej, niż to pierwotnie zakładano. – Europa jest dość mocno uzależniona od gazu, gdyż średnio 30 procent zużywanej na starym kontynencie energii pochodzi właśnie z tego zasobu, przy czym uzależnienie poszczególnych krajów od tego surowca jest bardzo różne – tłumaczy dr hab. Waldemar Karpa, ekonomista z Akademii Leona Koźmińskiego.

Jak podkreśla, duże różnice widać także w strukturze importu gazu do poszczególnych krajów europejskich. 

Dla przykładu: Estonia i Finlandia importują cały gaz z Rosji, jednakże zastąpienie gazu innym paliwem nie stanowi dla nich większego zagrożenia. Udział gazu w finalnej konsumpcji energii w tych krajach to niecałe 10 proc. Sytuacja wygląda poważnie w przypadku Słowacji, która jest skazana na import rosyjskiego gazu, bo surowiec ten zabezpiecza potrzeby energetyczne kraju w 30 proc.  dr hab. Waldemar Karpa

 Jak tłumaczy ekspert, Polska – choć importuje większość gazu z Rosji – nie jest tak bardzo uzależniona od tego paliwa, ponieważ gaz stanowi ok. 13 proc. miksu energetycznego w naszym kraju. – W średnim okresie możliwa zatem wydaje się dywersyfikacja dostaw – wyjaśnia. 

Gaz a Polska 

Problemy z dostępnością i cenami gazu ziemnego to jednak kwestia nie tylko energii. Ceny błękitnego paliwa przekładają się na wzrost inflacji, co odbije się na portfelach wszystkich obywateli. – Drożejące surowce energetyczne stanowią swoistą pożywkę dla impulsu inflacyjnego, który z dużym prawdopodobieństwem zostanie wzmocniony niedoborami produktów rolnych – tłumaczy profesor.  

W reakcji na konflikt, ceny pszenicy i kukurydzy w kontraktach terminowych już wzrosły o parę procent. Możemy się zatem spodziewać zwyżek cen żywności, które w detalu będą odzwierciedleniem wspomnianych niedoborów i rosnących kosztów produkcji i dostaw. Nie zapominajmy, że Rosja i Ukraina to światowi liderzy eksportu zbóż i roślin oleistych. Z kolei Rosja to duży gracz na rynku nawozów. Ekonomiści szacują także wzrost cen na pasze zwierzęce, co oczywiście podniesie koszty w rolnictwie.dr hab. Waldemar Karpa

Kolejnym ważnym czynnikiem kształtującym pośrednio poziom cen w Polsce będzie sytuacja związana z kursem złotego, który traci do Euro i dolara od początku wojny. – A to przecież w tych walutach dokonujemy zakupu surowców – zwraca uwagę ekspert. – Pomimo wcześniej zakontraktowanych dostaw, już odczuwamy konsekwencje wzrostu cen paliw na stacjach. Tankowanie "daje po kieszeni", przez co dochód rozporządzalny gospodarstw domowych ulega uszczupleniu. 

 Jak tłumaczy, wyższe wydatki bieżące wpłyną na zmniejszenie popytu na dobra wiele dóbr konsumpcyjnych niebędących produktami podstawowymi. Chodzi m.in. o ubrania, żywność, turystykę czy kulturę. – Jednocześnie inflacja w strefie euro także galopuje, co oczywiście nie sprzyja importowi części i podzespołów niezbędnych w niektórych branżach naszego przemysłu, a polski eksport – pomimo słabego złotego – może stracić na konkurencyjności.

Jak szacuje ekspert, ograniczenia handlu związane z wojną mogą kosztować nasz kraj ok. 1 - 1,5 punktu PKB. – Możemy zatem spodziewać się stagflacji, a więc koniunkcji wysokiej inflacji i stagnacji gospodarczej.

Co z zieloną transformacją? 

W obliczu poważnych konsekwencji gospodarczych wojny w Ukrainie, politycy Prawa i Sprawiedliwości apelują o zmianę polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Szefowa resortu klimatu i środowiska Anna Moskwa przekonywała, że Unia powinna zawiesić prace nad pakietem klimatycznym.

O tym, że nie da się pogodzić wysokich nakładów na ochronę klimatu z bieżącymi potrzebami, mówił też w jednym z wywiadów Piotr Nowak, minister rozwoju i technologii.

Nie da się pogodzić wysokich wydatków na ochronę klimatu, inwestycji w innowacyjność i większych nakładów na uzbrojenie armii, z limitem dla deficytu finansów publicznych na poziomie 3 proc. PKB. Rosja nie nakłada na siebie takich ograniczeńPiotr Nowak dla 300gospodarka.pl

Czy wojna w Ukrainie wyhamuje zieloną transformację?

 – Z rządu płyną dość spójne komunikaty w tej sprawie: Polski nie stać obecnie na przyjęcie pakietu Fit for 55. Zresztą wspominał o tym już wcześniej i wielokrotnie m.in. wicepremier Jacek Sasin. Należy jednak pamiętać, że cele pakietu to nie tylko koszty transformacji. Rosnące ceny uprawnień do emisji CO2 będą oznaczały także wzrost przychodów do budżetu państwa – zaznacza dr hab. Waldemar Karpa, ekonomista z Akademii Leona Koźmińskiego. 

Zbytnie wydłużenie życia sektora węglowego może amplifikować koszty zmian klimatu – szczególnie te pośrednie: społeczne i zdrowotne. Z drugiej strony, w sytuacji drastycznego pogorszenia się otoczenia geopolitycznego, kalkulacja kosztów transformacji energetycznej wydaje się być obarczona wysokim błędem. Pewne natomiast jest jedno: ceny energii wzrosną, niezależnie od wdrożenia pakietu. dr hab. Waldemar Karpa

– Polski nie stać, ale na to, by zrezygnować z Zielonego Ładu – mówi Joanna Flisowska, szefowa działu Klimat i Energia w Greenpeace. – To właśnie inwestycje w odnawialne źródła energii i efektywność energetyczną, są kluczowe dla uniezależnienia Polski i Europy od importu rosyjskich paliw.

 Jak tłumaczy, mimo że wojna z pewnością będzie miała konsekwencje dla ścieżki zielonej transformacji i chociaż nie ma już wątpliwości co do tego, że gaz nie może być uznawany za paliwo przejściowe, opóźnianie redukcji emisji dwutlenku węgla to dalsze nakręcanie kryzysu klimatycznego.

– Zatrzymanie wzrostu średniej globalnej temperatury Ziemi na poziomie 1.5 stopnia stanowi ogromne wyzwanie i wymaga od nas natychmiastowego działania. Każdy tydzień, miesiąc zwłoki będą nas oddalać od tego celu, a tym samym narażać nas na coraz bardziej katastrofalne skutki pogłębiającego się kryzysu klimatycznego – tłumaczy. Jej zdaniem działania gospodarcze kraju powinny być teraz podporządkowane przede wszystkim temu, by móc jak najszybciej odejść od węgla. 

Od kilku lat nasz rząd blokuje rozwój energetyki wiatrowej. Hamowanie taniego, czystego i na dodatek krajowego źródła energii jest szalenie szkodliwe dla Polski. Orężem w walce z importem paliw powinny być także większe inwestycje publiczne w ocieplanie budynków czy instalowanie pomp ciepła. W ten sposób możemy zmniejszyć import rosyjskiego węgla i gazu. Osobnych działań wymaga zmniejszenie importu rosyjskiej ropy. Rząd nadal nie ma pomysłu, jak zmniejszyć zapotrzebowanie na ropę w transporcie. Elektromobilność raczkuje, a inwestycje na kolei są fatalnie prowadzone. Potrzebujemy tu jakościowej zmiany. Joanna Flisowska

 

Marcin Kowalczyk z WWF Polska, ekspert Koalicji Klimatycznej zgadza się, że w krótkim okresie pewne wymagania pakietu klimatycznego mogą zostać osłabione. – Ale sama wypowiedź Fransa Timmermansa pokazuje, że nie ma odwrotu od dekarbonizacji, zmianie może czasowo jedynie ulec sposób dojścia do niej – przekonuje.

– Znaczna część obecnych mocy węglowych dobiega końca swoich możliwości technicznych. Przy decyzji o dalszym opieraniu energetyki o węgiel, konieczne byłoby ich kosztowne odtworzenie, do czego brakuje nam nawet technologii – przekonuje.

– Te same środki można jednak przeznaczyć na wsparcie energetyki odnawialnej oraz magazynów energii, a część transformacji wydarzy się sama. Wystarczy zdjąć ograniczenia i bariery, takiej jak tzw. "ustawa odległościowa", czy też zmienić mniej korzystne zasady rozliczeń, które niebawem zaczną obowiązywać prosumentów,

To, co dzieje się obecnie na Ukrainie pokazuje, że nie możemy dłużej opierać się na paliwach kopalnych - i koncentrować jej produkcji w dużych elektrowniach systemowych. Pokazuje to w znaczącym stopniu konieczność rozbudowy energetyki rozproszonej, wraz z magazynami energii.  Marcin Kowalczyk

Węgla nie przekreśla jednak kompletnie dr hab. Waldemar Karpa. Jak zaznacza, pomimo swojej szkodliwości środowiskowej, wciąż pozostaje wciąż niezwykle atrakcyjnym aktywem. 

 – Cena tego surowca poszybowała do niespotykanych dotąd poziomów. Tona w Europie kosztuje już ponad 300 dolarów. Na tę zwyżkę wpływ ma nie tylko wojna: jeszcze na długo przed jej wybuchem, węgiel drożał w obliczu wzrastających potrzeb energetycznych postpandemicznego odbicia. Co ciekawe, nawet kraje, które kolokwialnie rzecz ujmując, niewiele miały wspólnego z węglem – na przykład Francja – po cichu reaktywowały swoje elektrownie węglowe.

Jak przekonuje ekspert, na razie Polska węglem stoi. Dodatkowo, infrastruktury do produkcji czystej energii nie da się zbudować z dnia na dzień. – Myślę, że obecnie powinniśmy bardziej myśleć o maksymalnym bezpieczeństwie energetycznym kraju niż o niezależności energetycznej, bo tej przecież nigdy nie będziemy mieli. A bezpieczeństwo to w mniejszym stopniu zależy od podaży surowców, bardziej natomiast od otoczenia makroekonomicznego. 

Oczekiwania inwestorów co do rozwoju sytuacji mają tutaj niebagatelne znaczenie, warunkując sposób prowadzenia biznesu. Ponieważ Polska jest w dalszym ciągu tzw. małą, otwartą gospodarką, mającą niewielki wpływ na światowe ceny surowców, głównym zadaniem na teraz jest umacnianie naszej waluty. Warto także pamiętać o zasadzie "trójkąta" w energetyce, a więc umiejętnie planować i łączyć kwestie bezpieczeństwa dostaw, efektywności ekonomicznej i ochrony środowiska.  dr hab. Waldemar Karpa

 – Przed pomysłami rozwiązań zawartych w pakiecie nie uciekniemy. Powinniśmy raczej negocjować, o ile to możliwe, samo wdrożenie rozwiązań, oddalając je w czasie – podsumowuje.