Rząd zachęca do PPK, a wcale nie wszyscy jego członkowie oszczędzają w ten sposób. Wśród wielkich nieobecnych jest m.in. wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk. Większość resortów nie chce ujawnić, czy politycy skusili się na PPK.
Reklama.
Reklama.
PPK dla ministrów? Zainteresowanie nie jest zbyt duże
Rządcały czas zachęca Polaków, aby pomyśleli o systemowym odkładaniu pieniędzy na emeryturę. Przekonuje, że pomogą im w tym Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK), czyli system, który powstał w 2019 r.
Obecnie trwa autozapis do programu i wielu Polaków staje przed dylematem, czy skusić się na PPK czy jednak oszczędzać na własną rękę.
Czy politycy są wzorem do naśladowania w tej sprawie? Postanowił to sprawdzić dziennik "Fakt", który zapytał wszystkie ministerstwa, czy szefowie resortu przystąpili do PPK, a jeśli tak, to jaką kwotę zgromadzili. Takie samo zapytanie trafiło do KPRM.
"Od dwóch tygodni i KPRM, i większość resortów unika odpowiedzi na zadane pytania" - czytamy na łamach "Faktu".
W związku z tym dziennikarze zerknęli do oświadczeń majątkowych polityków. Z analizy wynika, że do udziału w PPK przyznaje się garstka rządzących. W programie oszczędza minister zdrowia Adam Niedzielski, który zgromadził 5 749 zł oszczędności.
Pieniądze w PPK odkłada też wiceminister finansów Piotr Patkowski (4 350,49 zł) i wiceminister w KPRM Jarosław Wenderlich (3 972,66 zł). W oświadczeniu premiera Mateusza Morawieckiego nie ma informacji na temat oszczędności zgromadzonych w PPK.
Te resorty uchyliły rąbka tajemnicy. Dwóch znanych ministrów nie oszczędza w PPK
Niektóre resorty udzieliły odpowiedzi na pytania "Faktu". Ministerstwo Funduszy zdradziło, że Grzegorz Puda zaczął oszczędzać w PPK w 2022 r. W programie uczestniczy też minister sportu Kamil Bortniczuk, ale resort nie ujawnił, ile środków zgromadził na swoim koncie.
Z kolei Ministerstwo Finansów wskazało, że Magdalena Rzeczkowska jest od niedawna w PPK. Ministerstwo Środowiska i Klimatu przekonuje, że "nie jest właściwe" do udzielania takich informacji.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Czy PPK się opłaca? Pięć rzeczy, które trzeba wiedzieć o programie
Wraz z końcem lutego wygasły dotychczasowe deklaracje dotyczące uczestnictwa w PPK. To oznacza, że jeśli pracownicy (w wieku 18–54) nadal nie chcą odkładać w ten sposób na emeryturę, to muszą ponownie złożyć dokumenty u pracodawcy. Przed tym dylematem stoi około 8 mln pracowników.
Czy PPK się opłaca? Po pierwsze, na PPK odkłada pracownik (2 proc. wynagrodzenia), pracodawca (1,5 proc. wynagrodzenia pracownika) oraz państwo (250 zł w ramach wpłaty powitalnej i 240 zł rocznie).
Po drugie, środki można wypłacić w każdej chwili, ale wiąże się to z utratą części środków. – Pracownik otrzymuje 70 proc. środków pochodzących z wpłat pracodawcy i 100 proc. środków pochodzących z wpłat tego uczestnika po uprzednim pomniejszeniu ich o podatek od zysków kapitałowych. Pozostałe 30 proc. środków pochodzących z wpłat pracodawcy trafi na konto tego pracownika w ZUS. Środki pochodzące od państwa są w całości zwracane do Funduszu Pracy – tłumaczył w rozmowie z INNPoland.pl Robert Zapotoczny, prezes PFR Portal PPK.
Trzecią ważną kwestią dla osób, które rozważają PPK, mogą być szacunki, kto zdecydował się przystąpić do programu. Zapotoczny zdradził nam, że wysoką frekwencję w programie notują przedstawiciele instytucji finansowych, a także pracownicy handlu. Niezbyt przekonani do PPK są pracownicy budżetówki, głównie nauczyciele.
Czwarty wątek, który należy rozważyć to kwestia prywatności środków. Choć wiele osób może obawiać się, że pieniądze zgromadzone w PPK zostaną przejęte przez państwo (i powtórzy się historia z OFE), to twórca programu zapewnia, że środki w PPK są prywatną własnością oszczędzającego.
Dodatkową zachętą może być fakt, że jeśli zostawiamy 100 zł w PPK, to pracodawca dołoży 75 zł i swoją cegiełkę dorzuci też państwo, więc obywatel zyskuje prawie 100 proc.