O niepokojach mieszkańców Poznania, którzy na co dzień korzystają z lokalnych pływalni, donoszą lokalne media. Zaniepokojeni poznaniacy od lat domagają się wyjaśnień w sprawie zainstalowania kamer w szatniach dwóch pływalni. Sprawa dotyczy m.in. znanych Term Maltańskich, gdzie kamery zawisły tuż nad przebieralniami już kilka lat temu. Sprawa jednak nadal budzi sporo emocji, a przez ostatnie wydarzenia na nowo ożyła.
Reklama.
Reklama.
Kilka dni temu o zbulwersowanych mieszkańcach stolicy wielkopolski poinformowało Radio Poznań, które opisało sprawę zainstalowania kamer w szatniach pływalni "Akwen" w Koziegłowach. Z kolei z naszą redakcją skontaktował się Mateusz, który potwierdza, że podobne urządzenia wiszą też nad głowami klientów Term Maltańskich i to tuż nad przebieralniami.
Kamery nad przebieralniami w Termach Maltańskich
Kilka dni po czwartkowej publikacji lokalnej rozgłośni radiowej, portal e-pozan.pl opublikował list swojego czytelnika, z którego wynika, że w szatniach popularnego kompleksu basenowego wiszą kamery. Dziennikarze opublikowali również zdjęcie, które otrzymali od swojego czytelnika. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że rejestratory obrazu wiszą nad głowami osób, które przebierają się w strój kąpielowy.
Z kolei z naszą redakcją skontaktował się dziś Mateusz z Poznania. Mężczyzna twierdzi, że widział te urządzenia i już dawno był zdziwiony tym, że ktoś wpadł na pomysł zainstalowania rejestratorów obrazu w takim miejscu. Jednocześnie przyznaje, że urządzenia są tu od lat, ale mimo apeli mieszkańców nikt nie chce zmienić ich położenia.
Próbowaliśmy się skontaktować z biurem prasowym Term Maltańskich, jednak dzwoniąc pod podany na stronie numer telefonu, mieliśmy jedynie możliwość odsłuchania komunikatów dotyczących m.in. cen biletów. Odpowiedzi na pytania nurtujące klientów kompleksu basenowego uzyskał za to lokalny portal.
– Kamery mają podgląd wyłącznie na szafki. Potwierdziła to kontrola z Generalnego Inspektoratu Ochrony Danych Osobowych, którą u nas przeprowadzono kilka lat temu – powiedział dziennikarzom e-poznan.pl Jerzy Krężlewski, obecny prezes Term Maltańskich.
Taka odpowiedź nie satysfakcjonuje jednak klientów. Daje temu wyraz nasz rozmówca, który podkreśla, że nie pewności jak rzeczywiście ustawione jest oko kamery.
– Nie rozumiem takiego tłumaczenia. Mam przywozić swoją drabinę i sprawdzać za każdym razem, czy rzeczywiście urządzenie nie jest skierowane do przebieralni. To chore. W cywilizowanym państwie to byłoby nie do pomyślenia. Wychodzę w życiu z założenia, że zaufanie rzecz dobra, lecz kontrola jeszcze lepsza. Uważam, że pan prezes powinien natychmiast wydać decyzję, chociaż o zmianie położenia tych kamer – mówi w rozmowie z nami czytelnik z Poznania.
Inaczej na wątpliwości mieszkańców co do utrwalania ich wizerunku w basenowej szatni podeszli zarządcy obiektu w Koziegłowach, którzy w odpowiedzi pytania swoich klientów zapewnili, że postarają się lepiej informować gości o monitorowanych miejscach – podało Radio Poznań.
Poznaniacy zbulwersowani kamerami w szatniach
Należy zaznaczyć, że to nie pierwszy raz, gdy mieszkańcy podnoszą alarm w sprawie zainstalowanych kamer w szatniach popularnych pływalni w Poznaniu i okolicach. Pierwsze sygnały od klientów docierały do mediów już w 2011 roku, gdy otwarto kompleks przy ul. Maltańskiej.
Wówczas prezeska Term Maltańskich potwierdzając, że urządzenia faktycznie zamontowano nad samymi szatniami, wskazywała, że "kamery faktycznie znajdują się w szatniach, ale są skierowane wyłącznie na szafki. Zamontowano je po to, by w przypadku podejrzenia kradzieży można było spojrzeć na zapis monitoringu". Takie tłumaczeni jednak nie przekonało Poznaniaków, ponieważ lokalizacji urządzeń nie tylko nie zmieniono, ale nadal argumentowano, że te "kamery się nie obracają".
– Rozumiem, że osoby, które korzystają z tego typu kamer wyposażonych w kopułę, mogą myśleć, że kamery umieszczone w szatniach się obracają, ale nasze nie mają takiej funkcji. Te kamery są nieruchome i są ustawione na szafki. Wykorzystywane są do tego, by pomóc klientom w sytuacji, gdy np. dojdzie do pomyłki – twierdził w 2016 roku Łukasz Kubiak, ówczesny prezes kompleksu basenowego.
Czytaj także:
Spór o Jezioro Maltańskie w Poznaniu
Termy maltańskie zlokalizowane są nad brzegiem Jeziora maltańskiego usytuowanego w ścisłym centrum Poznania. Na łamach INNPoland informowaliśmy o tym, że kościół zażądał grubych milionów za ten akwen wodny.
Opisywaliśmy proces, który był wyjątkowo długi i skomplikowany, a sąd musiał sięgać do historycznych dokumentów. Po 16 latach zapadło rozstrzygnięcie w kwestii żądania 7,7 mln zł wraz z odsetkami ze strony poznańskiej parafii św. Jana Jerozolimskiego. Chodziło o tereny, które przed wojną należały do parafii, a w latach 50. znalazły się pod wodą.
Ugoda nie objęła procesu, który zaczął się w roku 2005. Parafia domagała się odszkodowania za 22 hektary, w większości zalane wodami Jeziora Maltańskiego. Kościół żądał odszkodowania w wysokości 35 zł za m kw. gruntu. Razem dawałoby to kwotę ponad 7,7 mln zł, a wraz z odsetkami – ponad 12 mln zł.
Mam nadzieje, że ktoś nagłośni to na całą Polskę, bo nie rozumiem, jak można w takim miejscu kamery pozawieszać. Poszliśmy na basen z dziewczyną i za bardzo nawet nie wiedziałem, jak mam się zachować, a bardziej gdzie mogę się przebrać, tak aby mnie nie nagrano.
Mateusz
mieszkaniec Poznania, czytelnik INNPoland i naTemat.pl