Jak donosi Gazeta.pl, nowe władze TVP zrezygnowały z doradców, których zatrudniało poprzednie kierownictwo. Wśród nich był kuzyn Jarosława Kaczyńskiego, rok od niego młodszy Jan Maria Tomaszewski.
Doradcą w TVP został jeszcze w 2016 roku. Zatrudnił go jeden z poprzednich prezesów Telewizji, Andrzej Urbański. Sam Tomaszewski jest synem Ireny Tomaszewskiej, siostry Jadwigi Kaczyńskiej oraz żołnierza AK Stanisława Miedzy-Tomaszewskiego. O jego ojcu nakręcono film pt. "Umarłem, aby żyć".
Tomaszewski do niedawna był doradcą zarządu Telewizji Polskiej do spraw teatru. Formalnie nie miał wcześniej związków z telewizją, kuzyn Kaczyńskiego to artysta grafik. Kilkanaście lat temu powrócił do Polski z Wiednia.
Narzekał wtedy, że pokrewieństwo z Jarosławem Kaczyńskim wręcz przeszkadza mu w karierze.
– Zamyka je! I tak było, odkąd przyjechałem na stałe do Polski. W wielu wypadkach pokrewieństwo z Kaczyńskimi zamykało drzwi, nie mogłem rozwinąć skrzydeł – mówił w 2018 roku, pytany przez Roberta Mazurka w wywiadzie dla Gazety Prawnej, czy fakt, że jest kuzynem Kaczyńskiego, otwiera mu drzwi.
Tomaszewski był również konsultantem przy fabularnym filmie "Smoleńsk".
– Pokazywałem zdjęcia i filmy z Leszkiem, to, jak się ruszał, jak zachowywał – wyjaśniał swoją rolę przy produkcji. Prywatnie związany jest z odtwórczynią głównej roli w tym filmie Beatą Fido.
Mazurka zapewniał też, że o prezes PiS o jego zatrudnieniu w TVP dowiedział się po dwóch tygodniach. Gazeta.pl pisze, że poprzednie kierownictwo zatrudniało na tym stanowisku dziewięć osób.
Łącznie wszystkim doradcom publiczny nadawca płacił 3,2 mln zł rocznie. Jak ustalił "Newsweek", telewizja płaciła Tomaszewskiemu miesięcznie 35 tys. zł brutto. Łącznie z umowami cywilnoprawnymi Tomaszewski w 2023 roku zarobił pół miliona złotych brutto.
Wraz z rewolucją, która zawitała do mediów publicznych, na jaw zaczęły wychodzić zarobki pracowników. Paweł Moskalewicz, nowy dyrektor stacji TVP Info, w rozmowie z tygodnikiem "Polityka" przyznał, że z powodu tajemnicy handlowej spółki nie może ujawniać konkretnych kwot, ale podkreślił, że były to "nieprawdopodobne pieniądze".
– Przykładowo: za poprowadzenie 20–minutowego programu jeden z takich pracowników dostawał kwotę odpowiadającą średniej krajowej pensji – wskazał.
Dla przypomnienia: z danych GUS wynika, że w III kwartale 2023 r. przeciętne wynagrodzenie wyniosło 7194,95 zł brutto, co daje około 5350 zł netto.
– Szczególnie uprzywilejowani za godzinę pracy dostawali tyle, ile normalnie ludzie zarabiają w tydzień lub dwa – dodał Moskalewicz. Dopytywany o to, czy faktycznie niektórzy dostawali od 3 do nawet 7 tys. zł za prowadzenie jednego programu, przyznał: "tak, to jest ta skala".
Co ciekawe, z informacji nowego szefa TVP Info wynika, że nie tylko pracownicy mogli liczyć na sowite przelewy. W odróżnieniu od kanałów komercyjnych stacja informacyjna mediów publicznych przekazywała pieniądze również prawicowym publicystom, którzy udzielali komentarzy do bieżących wydarzeń.
Moskalewicz wskazał, że miał to być "kilka stówek za krótki występ" na podstawie umów cywilnoprawnych. – Byli ludzie, którzy udawali niezależnych komentatorów, a brali pieniądze od TVP – zwrócił uwagę.
Okazuje się, że bizancjum panowało nie tylko w TVP Info. Z odpowiedzi na interpelację poselską Dariusza Jońskiego (KO) dowiadujemy się, że niebotyczne pieniądze inkasował też Paweł Gajewski, były asystent Jacka Kurskiego.
W ciągu ostatnich lat migrował między stanowiskami w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej (TAI) a TVP3 Warszawa. Zasiadał m.in. na stanowiskach dyrektora ds. operacyjnych i ekonomicznych. W ciągu trzech lat zarobił około 3 mln zł brutto.
Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, w odpowiedzi na interpelację Jońskiego TVP ujawniła zarobki poprzedniego kierownictwa TAI.
Michał Adamczyk, jako szef TAI, zainkasował 372,6 tys. zł brutto. Dodatkowo otrzymał 1,13 mln zł w ramach umów cywilnoprawnych, które podpisał jako osoba prowadząca jednoosobową działalność gospodarczą. Kontrakty dotyczy głównie pracy jako prezenter "Wiadomości" oraz "Strefy starca".
Z kolei Jarosław Olechowski, który z funkcji prezesa TAI został odwołany w kwietniu 2023 r., zainkasował 1,02 mln zł. Z umów cywilnoprawnych otrzymał dodatkowo 407,6 tys. zł.
Kwoty ujawnione przez telewizję publiczną wskazują, że wypłaty dla pięciu osób z kierownictwa TAI pochłonęły około 4,45 mln zł.