W umowie koalicyjnej rządzące ugrupowania postanowiły, że zreformują zasiłek chorobowy.
"Potężny wzrost kosztów prowadzenia działalności gospodarczej w ostatnich latach musi być zatrzymany, dlatego strony koalicji wprowadzą zasadę, że chorobowe pracownika już od pierwszego dnia będzie płacone przez ZUS" – czytamy wśród zapisów.
Obecnie za wynagrodzenie pracownika do 33. dnia jego nieobecności płaci pracodawca. Jeśli pracownik z powodów zdrowotnych nie pojawia się w pracy dłużej, to od 34. dnia przysługuje mu świadczenie – to wynagrodzenie pomniejszone do 80 proc. Wypłaca je ZUS.
Wyjątkiem są osoby powyżej 50. roku życia. W tym przypadku ZUS wypłaca zasiłek już po 14 dniach nieobecności.
Po zmianach już od pierwszego dnia choroby ma płacić ZUS. Ma to dotyczyć zarówno etatowców, jak i przedsiębiorców.
O powodach tej rewolucji mówił podczas wtorkowej konferencji prasowej premier Donald Tusk.
– Chcemy, aby beneficjentami tych nowych rozwiązań były zwłaszcza małe firmy. Zdarza się bowiem tak, że w firmie pracują 2–3 osoby i nagle jedna z nich idzie na chorobowe i to może doprowadzić nawet do bankructwa taką firmę – tłumaczył.
Szef rządu stwierdził, że reforma wejdzie w życie w 2025 r. Takie zmiany wymagają według niego "wnikliwych konsultacji", ponieważ będą miały "poważne konsekwencje finansowe". Jak wylicza portal Wyborcza.biz, reforma zasiłku chorobowego może kosztować około 11 mld zł.
Choć część ekspertów cytowanych przez portal uważa, że dzięki rewolucji w zasiłku chorobowym powstanie więcej miejsc pracy w mikroprzedsiębiorstwach, to reforma może przynieść także niekorzystne skutki.
Ich zdaniem nie jest wykluczone, że firma, która zmaga się z trudnościami finansowymi, będzie "przerzucała" pracowników na zasiłek chorobowy, skoro nie będzie wiązało się to z żadnymi wydatkami po jej stronie. Wszystko będzie spoczywać na barkach ZUS, a dokładniej – funduszu chorobowego, na który składają się sami pracownicy.
Poza tym specjaliści zwracają uwagę, że w związku z reformą pracownicy mogą uciekać na umowy śmieciowe, które nie są objęte obowiązkowym ubezpieczeniem chorobowym.
Eksperci uważają, że w efekcie zapowiadanej rewolucji zwiększy się wymiar składki na to ubezpieczenie. To pociągnie za sobą obniżenie pensji netto pracowników. Tak skrojona reforma to w ich ocenie prosty przepis, aby przerzucić ryzyko prowadzenia działalności właśnie na zatrudnionych.
W trakcie wtorkowej konferencji prasowej premier wspomniał także o innym projekcie skierowanym do przedsiębiorców. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, szczegóły wakacji od ZUS mają być gotowe do końca marca 2024 r.
Tusk wyjaśnił, że przedsiębiorcy nie będą musieli płacić składek przez jeden miesiąc w roku kalendarzowym. Dla niektórych będzie to spora ulga, ponieważ w tym roku za składki ZUS trzeba płacić około 1,6 tys. zł miesięcznie (i to bez składki zdrowotnej, która zazwyczaj oznacza konieczność oddania kolejnych kilkuset złotych).