Na początku sierpnia echem odbiły się informacje dotyczące sposobu rozliczania pracy inspektorów transportu drogowego. Emocje wywołał przede wszystkim "mechanizm naliczania nagród uznaniowych". Miał on polegać na tym, że im więcej inspektorzy wystawili mandatów, tym większą szansę mieli na otrzymanie premii.
Główny Inspektorat Transportu Drogowego odniósł się do tych informacji w oświadczeniu, cytowanym przez portal motoryzacja.interia.pl. Jak czytamy, urząd zaprzecza, że działania o takim charakterze miały miejsce. I że wdrożony sposób rozliczania miałby celowo wprowadzać "wywieranie presji" na pracowników. GITD utrzymuje, że chodzi wyłącznie o ocenę pracy inspektorów.
GITD stwierdził, że taki, a nie inny format rozliczania jest związany z tym, że sytuacja pomiędzy inspektorami a kierownictwem jest napięta, co przekłada się na brak rąk do pracy.
W odniesieniu do informacji na temat premiowania wystawiania mandatów urząd zaznaczył, że od 2015 roku nie zmieniły się także "wewnętrzne regulacje obowiązujące w Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego dotyczące nagród".
"Czynności służbowe związane z nałożeniem grzywny w drodze mandatu karnego zostały wskazane z uwagi na fakt, iż inspektor BKOE (Biura Kontroli Opłaty Elektronicznej) zobowiązany jest również do reagowania na wykroczenia w ruchu drogowym, które kończą się postępowaniem mandatowym lub skierowaniem wniosku o ukaranie do sądu" – czytamy w oświadczeniu.
I dalej, że "inspekcja realizuje m.in. działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa na polskich drogach" i "jednym z elementów powyższego jest egzekwowanie prawa oraz pociąganie do odpowiedzialności naruszających obowiązki ustawy prawo o ruchu drogowym".
Do sprawy odniósł się również Tomasz Staszkiewicz z Komisji Zakładowej Organizacji Związkowej NSZZ Solidarność. Jak stwierdził, w korespondencji organizacji związkowych z pracodawcą kierownictwo GITD bezpośrednio wyjaśnia, że:
"Wyrazem skutecznej realizacji ustawowych zadań jest wykrywanie naruszeń obowiązku prawidłowego wnoszenia opłat przez użytkowników dróg oraz podjęcie również innych działań, które doprowadziłyby do ujawnienia nieprawidłowości dotyczących stanu technicznego pojazdu, bądź ujawnienia naruszeń przepisów prawa o ruchu drogowym".
Tomasz Staszkiewicz uważa, że inspektorów motywuje się do "wydajniejszej" pracy, m.in. przez zestawienia bazujące na danych statystycznych, a konkretnie: średniej liczbie kontroli, nałożonych mandatów karnych czy nałożonych kar.
Związkowcy zapytali też GITD o konkretnych inspektorów, a urząd odpowiedział, że "nagród nie dostali m.in. ci, którzy podobnych pułapów nie osiągnęli". W "zakulisowych" rozmowach inspektorzy skarżą się także na zarobki, ale też na system przyznawania nagród i toksyczną atmosferę w pracy.
Od dwóch lat trwa też spór pomiędzy kierownictwem a pracownikami. Główny problem to "fatalna polityka kadrowa urzędu".
Rzuca się pareset złotych nagrody dla najbardziej aktywnych, a tych inspektorów, co robią kontrole bezwynikowe, kieruje się do prac biurowych pod pretekstem odciążenia niektórych odcinków, co w konsekwencji powoduje, że nie dostaną pełnych uposażeń, ponieważ jeden ze składników wypłaty to dodatek inspekcyjny, który przysługuje za pracę na drodze.
Inspektorzy wskazują też, że "sytuacja w GITD jest dramatyczna m.in. za sprawą byłego kierownictwa". Jednak jeszcze większą frustrację wywołuje fakt, że nowe kierownictwo "pomimo szumnych zapowiedzi idzie dokładnie tą samą ścieżką co poprzednie".
Jeden z inspektorów wyraził również zdziwienie tym, że przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury spokojnie patrzą się na zaogniający się konflikt. Związkowcy zawiesili protest inspektorów do września w ramach dobrej woli. Jednak napięta atmosfera wskazuje, że za kilka tygodni może się on rozpocząć i to z nową mocą.
Czytaj także: https://innpoland.pl/207935,etiopia-buduje-afrykanskie-cpk-skupi-ruch-lotniczy-z-calego-regionu