Zdjęcie ze Stop Cham Warszawa, za które wezwano fotografa.
Za zdjęcie tego obiektu fotograf został wezwany na policję. Prowokatorzy punktują absurdy i nieścisłości nowych przepisów. Fot. Stop Cham Warszawa/MON/kolaż naTemat.
REKLAMA

Przepisy zakazujące fotografowania i filmowania obiektów uznanych za kluczowe dla bezpieczeństwa narodowego mogą być potencjalną pułapką na turystów. W końcu nieznajomość przepisów nie zwalnia cię z odpowiedzialności za to, że w twoim wideo z podróży gdzieś w oddalonym tle zamajaczy kawałek muru infrastruktury rządowej.

Wypunktowania niejasności przepisów podjęli się aktywiści ze Stop Cham Warszawa. Sami zgłosili, jak sfotografowali Port Gdański z mola w Brzeźnie.

Fotografować nie wolno, ale czego?

Na mocy art. 616a ustawy o obronie Ojczyzny, zabronione jest nawet przypadkowe fotografowanie lub filmowanie blisko 25 tys. obiektów w Polsce. Jeśli materiał ma zostać opublikowany, potrzeba do tego specjalnego zezwolenia. Zakaz obejmuje jednostki wojskowe, penitencjarne, a nawet mosty "o znaczeniu obronnym".

Obiekty objęte tym zakazem mają zostać oznakowane specjalnymi tablicami. Pełnego zestawienia raczej nie otrzymamy, bo inaczej robiłoby za przewodnik turystyczny dla szpiegów.

Czyli robiąc np. panoramę miasta dronem, możemy nawet nie wiedzieć, czy gdzieś nie zamajaczy nam coś podpadającego pod ustawę. Pilnować muszą się również kierowcy z rejestratorami w autach.

Rzecz jasna, wykroczenie jest wtedy, gdy publikujemy materiał na mediach społecznościowych czy w innej formie. Za złamanie zakazu grozi nawet 30 dni aresztu, grzywna do 20 tys. zł oraz utrata sprzętu.

Rozporządzenie wyjątków nie przewiduje i kropka, nieważna odległość od obiektu, czy widoczność tabliczki ostrzegawczej. Aby podkreślić absurd prawa i nieprecyzyjność przepisów, pojawiają się więc w sieci celowe prowokacje.

Prowokacja w Gdańsku

"Turysta po wykonaniu zdjęcia zabronionego na mocy art. 616a ustawy o obronie Ojczyzny, spisał oświadczenie o miejscu, dacie wykonania zdjęcia oraz świadomości, że jest to zabronione. Oświadczenie przesłał nam, a my przesłaliśmy je do Pomorskiej Policji wraz z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia wykroczenia z art. 683a UoO" napisali na X aktywiści ze Stop Cham Warszawa.

Zwracają przy tym uwagę, że deklaracje służb sobie, a przepisy sobie. Według podawanych w mediach informacji policjanci mają zwracać uwagę na kontekst nagrania, co nie jest przewidziane w artykule. 

Wspomnieli również, że zapewniano ich, że nie będzie z takiej fotografii problemów. Okazało się, że policja potraktowała zgłoszenie śmiertelnie poważnie. Autor fotografii został wezwany na komendę, o czym poinformowali trzeciego maja.

Zapowiedzieli, że zamierzają poprowadzić swojego kolegę do samego końca procesów sądowych, aż do Trybunału Konstytucyjnego. Zapewne wygra, ale przepisy pozwalają, aby na czas procesu zajęto sprzęt użyty do stworzenia materiału.

Co z tego, że MOŻE potem wygrasz w sądzie, który Ciebie uniewinni, jak będziesz musiał nachodzić się na komendę, do sądu, a bardzo możliwe, że Twój sprzęt zostanie zajęty (przepisy na to pozwalają!). I po uniewinnieniu NIKT nie poniesie odpowiedzialności za ciąganie Ciebie za zdjęcie z wakacji, bo przepisy są nieprecyzyjne i dają właśnie taką dowolność interpretacji.

Stop Cham Warszawa

post na X

Aktywiści podkreślają również, całkiem rozsądnie, że profesjonalni szpiedzy zakaz obejdą bez trudu, korzystając, chociażby z niewidocznych urządzeń do rejestracji.

Nie są jedynymi, którzy postanowili rzucić przepisom rękawicę.

Jak ważny jest znak informacyjny?

Na youtubowym kanale Audyt Obywatelski ukazał się materiał z podobnej akcji. Autor nagrania przeszedł się przed jednostką więzienną, rejestrując przede wszystkim nieprawidłową tablicę informacyjną, trzy razy mniejszą od przepisowej.

Tablica ma kształt kwadratu o boku 60 cm, z czerwoną obwódką o szerokości 3,35 cm. Na górze znajduje się napis „ZAKAZ” czarnymi literami o wysokości 7,45 cm, pod nim napis „FOTOGRAFOWANIA” czarnymi literami o wysokości 3,35 cm. Poniżej umieszczone są trzy czarno-białe rysunki przedstawiające aparat fotograficzny, kamerę oraz telefon komórkowy, każdy w okręgu o średnicy 16 cm z czerwoną obwódką i przekreślony czerwoną linią. Pod rysunkami znajdują się napisy w czterech językach obcych: angielskim, niemieckim, rosyjskim i arabskim.

Informacja o tablicy z zakazem fotografowania i filmowania

https://dziennikustaw.gov.pl/D2025000043201.pdf

Usłyszał wyjaśnienie, że tablice jeszcze nie dotarły. Oraz stanowcze ostrzeżenia o zatrzymanie się, podanie intencji nagrania. Gdy zadawał dalsze pytania i odwoływał się do przepisów o stosowaniu prawidłowego oznakowania, wezwano policję. Sprawa ma mieć dalszy ciąg. 

Krytycy ustawy zwracają również uwagę, że przywraca ona przepisy z 1999 roku, które wtedy uznawano już za przestarzałe, a teraz tym bardziej niepasujące do współczesnych realiów.

Czytaj także: