Brakuje rąk do pracy. ZUS twierdzi, że bez setek tysięcy imigrantów system się załamie

Coraz mniej urodzeń i wydłużająca się długość życia. Starzejące się polskie społeczeństwo jest coraz większym wyzwaniem dla funkcjonowania ZUSu w formie, jaką znamy dziś. Widać to w statystykach. 

W 2013 roku udział populacji w wieku produkcyjnym wynosił 63,4 proc. poprodukcyjnym – 18,4 proc. 10 lat później pierwszy odsetek spadł do 58,4 proc., a drugi wzrósł do 23,3 proc.

Wszystko wskazuje na to, że tendencja się utrzyma. 

ZUS przeprowadził symulację, aby sprawdzić, co mogłoby sprawić, że udział populacji w wieku produkcyjnym nie tyle, co wzrośnie, co chociaż utrzyma się na obecnym poziomie. Okazało się, że aby ten scenariusz mógł się spełnić, niezbędny jest znaczny wzrost udziału cudzoziemców na rynku pracy.

W kilku najbliższych latach liczba cudzoziemców w wieku produkcyjnym musiałaby corocznie przyrastać o 300 tys. To kilkakrotnie więcej, niż w ostatnich latach.

W 2034 roku liczba cudzoziemców wyniosłaby już 3,1 mln osób, co stanowiłoby 15 proc. populacji w wieku produkcyjnym.

ZUS nie ukrywa jednak, że to mało realny scenariusz.

Jakie jest więc rozwiązanie?

Cytowana przez Rzeczpospolitą Katarzyna Kamecka z Polskiego Towarzystwa Gospodarczego twierdzi, że rynek pracowników z Ukrainy się kurczy. 

"Warto zatem, aby rząd przygotował strategię dotyczącą tego, kogo i na jakich zasadach chce do Polski wpuszczać pod kątem rynku pracy. Być może powinna ona obejmować współpracę na poziomie krajowym z państwami, w których bezrobocie jest wysokie" – dodaje i wskazuje na potrzebę wprowadzenia ułatwień w uzyskiwaniu zezwoleń na pracę oraz dobrą współpracę organów państwowych, takich jak Straż Graniczna czy instytucje zajmujące się zatrudnieniem obcokrajowców.

Źródło: rp.pl, ZUS