
Obecne działania amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, jak wyjście z WHO i kwestionowanie sensu istnienia ONZ, wywołują szereg pytań na arenie międzynarodowej. Podczas seminarium Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego eksperci dyskutowali o sile polskiej dyplomacji, w tym także wpływie takich ugrupowań na prowadzone w kraju biznesy.
Seminarium Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego (UW) poświęcono kryzysowi organizacji międzynarodowych w dobie turbulencji geopolitycznych. Słowa krytyki padły pod adresem polskiej dyplomacji, która w ocenie ekspertów jest zbyt pasywna.
Polska w czasie globalnego kryzysu
Efekty decyzji Donalda Trumpa sięgają i do nas. To nie tylko cła, ale także opuszczanie wpływowych organizacji międzynarodowych, od UNESCO po WHO. W kontekście krytyki tych organizacji eksperci zastanawiają się, czy rzeczywiście my również nie powinniśmy zastosować twardszego podejścia. Przy okazji oceniono, że decyzje w kraju podejmuje garść resortów. O możliwość reformy dyplomacji, w tym także w interesie szerszej Unii Europejskiej, dyskutowano w Warszawie.
– Brakuje nam w szczególności spójnego, ponadresortowego stanowiska, które integrowałoby kluczowe dzisiaj dla Polski tematy, takie jak bezpieczeństwo, gospodarka, ekologia czy zdrowie. Tu nie mamy podejścia całościowego, odzwierciedlającego polską raison d'état. To nie jest dobry sygnał i nie świadczy to dobrze o sile naszej dyplomacji – podkreśla dyrektor Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego (UW), dr hab. Kamil Zajączkowski.
To zdanie podtrzymał obecny na spotkaniu Wiceminister obrony Narodowej Cezary Tomczyk, powołując się na sytuację na Ukrainie. Konieczność działania wobec zagrożenia jego zdaniem podkreśla potrzebę "przewartościowania się z biurokratycznego molocha na sprawność i podejście wspólne." Obecna deregulacja jest tutaj krokiem w dobrym kierunku. Warto przypomnieć, że po niesławnym wtargnięciu rosyjskich dronów na nasze granice, zaczęto szybko nawoływać o poluzowanie przepisów dronowych na potrzeby Polski.
Siła polskiej gospodarki na świecie, a organizacje międzynarodowe
Jesteśmy 20. gospodarką świata. Z kolei w zestawieniu Global Soft Power Index 2025 Polska awansowała o jedną pozycję, z 33. na 32. miejsce. Na szczycie zestawienia są Stany Zjednoczone, Chiny oraz Wielka Brytania. Te trzy kraje cechują się właśnie wspólnym mianownikiem ponadresortowej strategii dyplomatycznej, nazywanej Whole of Goverment Aproach (WoGA) – czyli wspólnym, całościowym podejściem rządu.
Wedle dyskutujących ekspertów, doświadczenia z ubiegłych lat pokazują, że zbyt często nasi politycy wybierają bierność, pozwalając urzędnikom przejąć inicjatywę w kształtowaniu stanowiska Polski na arenie globalnej. Efektem są regulacje i polityki międzynarodowe pisane pod dyktando międzynarodowych graczy spoza UE, takich jak Indie czy Chiny, oddziałujące na niekorzyść Polski i Europy. Robią to także poprzez organizacje międzynarodowe.
Przywołano tutaj przykład WHO, Światowej Organizacji Zdrowia, realizującej interesy sponsorów i nacisków od państw, traktujących podobne organizacje jako swoje przedłużenie. Polska jednak nie ma na tyle silnego głosu w dyplomacji, aby się temu przeciwstawić.
dr Bruno Surdel
politolog i historyk
Jak WHO wpływa na Polskę?
Przykładem tego jest polityka akcyzowa UE wobec wyrobów tytoniowych. Mimo zaostrzenia przepisów (i podwyżek akcyzowych, w tym w Polsce), a w efekcie rozrostu szarej strefy i strat w budżecie państw (15 mld euro w 2024 r.), planowane są kolejne obostrzenia, pod dyktando sponsorów WHO.
Eksperci od tego rynku alarmują, że w wyniki podnoszenia podatku za takie produkty Polska poniosła już straty około 57,6 proc. w budżecie rok do roku. Nowelizacja unijnej dyrektywy planuje podwyżkę akcyzy potencjalnie do 3,6 euro za paczkę papierosów. To około 15 zł. Można sobie wyobrazić, jak wysoka cena odstrasza odbiorców, a napędza ponownie obroty w szarej strefie, z której państwo nie ma ani grosza.
– Kiedy Polska milczy, inni piszą scenariusz. W organizacjach międzynarodowych milczenie to brak wpływu. Państwo, które chce współkształtować globalny porządek, nie może sobie na to pozwolić. A my wszyscy tutaj chcemy przecież widzieć w Polsce aktywnego gracza – podsumował Wojciech Szeląg, dziennikarz TVP i prowadzący debatę.
Zobacz także