Ojciec z dzieckiem bawią się na plaży.
Więcej ojców korzysta z urlopu, jednak nie wykorzystują go w pełni. Dlaczego? Ilus.: Tim Mossholder / Unsplash

ZUS odnotował kolejny wzrost liczby ojców na urlopach rodzicielskich, ale mężczyźni wciąż korzystają z nich krócej, niż przewiduje prawo. Ten wzorzec – umocniony różnicami płacowymi i systemem świadczeń – utrwala nierówny podział opieki i potencjalnie pogłębia kryzys demograficzny.

REKLAMA

Nowe dane ZUS pokazują, że choć rośnie liczba mężczyzn sięgających po urlop rodzicielski, to w praktyce korzystają oni z niego krócej, niż przewiduje kodeks pracy. W 2024 r. urlop wzięło 41,9 tys. ojców – ponad dwa razy więcej niż rok wcześniej. Od stycznia do sierpnia 2025 r. zrobiło to kolejne 35,1 tys. mężczyzn, ale najnowsze liczby ujawniają także głębszy problem kulturowy i ekonomiczny.

Krótki urlop ojców utrwala dawny model rodziny

Statystyki ZUS wskazują, że średnia liczba dni wykorzystanych przez ojców spada.

"W 2025 było to tylko 40 dni, w 2024 roku – 47, a w 2023 roku – 49 dni. Ojcowie wykorzystują więc średnio niecałe pięć tygodni, mimo że zgodnie z nowelizacją Kodeksu pracy mają do dyspozycji dziewięć tygodni nietransferowalnego urlopu rodzicielskiego" – przekazał członek zarządu ZUS Mariusz Jedynak.

Choć całkowity wymiar urlopu rodzicielskiego wynosi 41 tygodni, z czego dziewięć tygodni należy się każdemu rodzicowi niezależnie, wielu mężczyzn rezygnuje z pełnego prawa. W tle pozostaje utrzymująca się luka płacowa. W 2025 r. przeciętny dzienny zasiłek kobiet wynosił 140 zł, co stanowiło 81 proc. świadczenia wypłacanego mężczyznom. Różnica ta malała w ostatnich latach, ale to nadal kobiety częściej rezygnują z pracy lub dłużej pozostają na urlopach.

"Tendencja wzrostowa udziału przeciętnego dziennego zasiłku kobiety z tytułu urlopu rodzicielskiego w wysokości przeciętnego dziennego zasiłku macierzyńskiego utrzymuje się od kilku lat. W 2022 r. udział ten wynosił 61,7 proc., w 2023 – 70,1 proc., w 2024 – 74,6 proc., a od stycznia do sierpnia 2025 – już 81,3 proc." – zauważył Jedynak.

Można więc zakładać, że mężczyźni nie decydują się na wykorzystywanie w pełni przysługującemu ich urlopu ze względów finansowych. Pełna kwota ich wypłaty i 80 proc. matki przynoszą bowiem więcej, niż w odwrotnym scenariuszu. Tym samym utrwalany jest tradycyjny model rodziny, w którym to na kobiecie ciąży odpowiedzialność wychowywania dziecka.

Nierówny podział opieki a kryzys demograficzny

Rosnące zainteresowanie urlopem rodzicielskim wśród ojców nie zmienia faktu, że to kobiety nadal wykonują większość nieodpłatnej pracy opiekuńczej.

Dane ZUS zostały upublicznione w trakcie trwającej dyskusji na temat kryzysu demograficznego w kraju. Ta w ostatnim okresie została zaogniona przez przewidywania Głównego Urzędu Statystycznego, który zakłada, że liczba ludności Polski wyniesie w 2060 28,4 mln. To niemal o ¼ mniej niż w 2024. A oliwy do ognia dolał Donald Tusk, który za kryzys obwinił młode kobiety.

"Chodzi o to, że nie lubią takiego stylu życia, obowiązków, odpowiedzialności" – stwierdził premier w rozmowie z "The Sunday Times".

Dane dotyczące wykorzystywania urlopów przez nowych ojców – choć wskazują na pozytywny trend – podkreślają wciąż funkcjonujące nierówności systemowe. Gdy lepiej zarabiający partner rezygnuje z pracy, wpływa to dotkliwiej na budżet domowy. W efekcie system, zamiast wyrównywać szanse, utrwala tradycyjny podział ról i zamyka koło stereotypów.

Żeby zaadresować palący problem kryzysu demograficznego w Polsce, konieczna jest empatyczna polityka równości. Nie taka, która grubą kreską ustala świadczenia dla wszystkich, ale taka, która adresuje panujące nierówności i szkodliwe stereotypy płci. Państwa o wyższej dzietności od lat inwestują w równy podział opieki, wiedząc, że im bardziej wyrównane są obciążenia w domu, tym większa skłonność rodzin do posiadania dzieci.