
Prezydent Karol Nawrocki zawetował ustawę o rynku kryptoaktywów. W jej kontekście mówi się o bezpieczeństwie dla posiadaczy takich walut oraz przedsiębiorców z branży. Premier Donald Tusk uderza w prezydenta, część rynku krypto otwiera szampana, a część się martwi. Jak to wszystko zrozumieć? Spójrzmy na sprawę z różnych stron.
We wtorek premier Donald Tusk przed posiedzeniem rządu stwierdził, że rząd czeka "duży wysiłek przekonania pana prezydenta, jak poważny błąd popełnił, wetując tę ustawę". Chodzi o przepisy regulujące rynek kryptowalut, które nadal budzą poważne kontrowersje. Prezydent Karol Nawrocki argumentował, że proponowane przepisy zagrażały wolnościom Polaków. Czy rzeczywiście?
O co chodzi w ustawie o rynku kryptoaktywów?
– Jestem oczywiście za usystematyzowaniem tej sprawy, natomiast nie na zasadzie zupełnego eliminowania możliwości i rozwoju tego rynku w Polsce i karania wszystkich – skomentował swoją decyzję Karol Nawrocki. Szef jego kancelarii, Zbigniew Bogucki, na antenie telewizji wPolsce 24 dodał, że rynek jest ważny i przyszłościowy, ale trzeba rozwiązania, które go nie sparaliżuje.
Sam nigdy nie tknąłem żadnej kryptowaluty. Dlatego spojrzałem na dyskusje w grupkach społecznościowych poświęconych tej tematyce, aby poznać różne punkty widzenia.
Z jednej strony zwraca się uwagę, że unijne rozporządzenie MiCA (The Markets in Crypto-Assets Regulation) ujednolica standardy i uszczelnia rynek, ale to, co trafiło na biurko prezydenta, było o wiele ostrzejsze niż zalecenia UE.
Prezydent Karol Nawrocki stwierdził, że zawetowana ustawa była nadregulacją nieuczciwą wobec przedsiębiorców. Czytając dyskusję, widzę, że zdaniem części inwestorów w kryptowaluty Polska implementacja MiCA zwiększała kary i utrudniała uzyskanie licencji w Polsce na świadczenie usług w kryptowalutach.
W dyskusjach pada argument, że na tym mogłyby zyskać podmioty mające już zarejestrowaną działalność w innych krajach, np. w Estonii czy na Cyprze, potencjalnie likwidując konkurencję na krajowym rynku. Na Reddit spotykałem się z nazywaniem tej ustawy wprost "niebezpieczną". W komentarzach pod wypowiedziami polityków padają argumenty, że nad ustawą siedziały osoby niezorientowane na rynku i ignorujące głosy z branży.
Argumenty przeciw weto
"Powiedzieć, że weto prezydenta w sprawie kryptowalut jest dwuznaczne, to nic nie powiedzieć" – napisał premier Donald Tusk na X. Ustawa ma ponownie przejść przez proces legislacyjny.
Premier, odnosząc się do weta, podkreślił cel ochrony uczestników tego rynku. O podpis prezydenta zabiegała choćby platforma inwestycyjna XTB, pisząc publiczny apel. Z jej strony padały argumenty, że regulacje pozwoliłyby na łatwiejsze zdobycie zezwolenia na działalność w kryptowalutach – co, jak widać, stoi w kontraście ze zdaniem przeciwników ustawy.
W uzasadnieniu projektu podawano, że ustawa miała na celu utrudnić działalność podmiotom na funkcjonującym na granicy prawa. Zawetowane przepisy zakładały m.in., że internetowe kantory walutowe będą miały obowiązek prowadzić dla klientów indywidualne rachunki płatnicze (aby uniknąć np. sytuacji jak w aferze Cinkciarz.pl). Nadzór nad rynkiem miała pełnić Komisja Nadzoru Finansowego.
Ustawa wprowadzała również odpowiedzialność karną za przestępstwa popełniane w związku z emisją tokenów i świadczeniem usług w kryptoaktywach, bez zgłoszenia tego do KNF. Najpoważniejsza grzywna sięgała do 10 mln zł. Istniała także możliwość blokowania stron internetowych.
Zobacz także
