butelki po alkoholu na tle stacji benzynowej
Przez brak alkoholu padną stacje benzynowe? Nie wierzcie w te bzdury Fot. Henryk Niestrój / Pixabay / 67street. art / Unsplash / Montaż: INNPoland.pl

Minister Motyka rzucił w kierowców emocjonalnym szantażem. Twierdzi, że możemy mieć albo tanie paliwo, albo wódkę na stacjach benzynowych. Stacje, które nie zarobią na alkoholu, odbiją to sobie na benzynie i ropie. Trudno w to uwierzyć: postanowiłem sprawdzić podstawy twierdzeń ministra Motyki.

REKLAMA

"Resort energii nie chce zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach paliw, gdyż obawia się o wzrost cen paliw" – napisał szef tego resortu Miłosz Motyka w opinii do projektu ustawy zakazującej sprzedaży alkoholu m.in. na stacjach benzynowych.

Jest coś ponurego w stwierdzeniu, że dzięki wódce na stacji mamy w miarę tanie paliwa. Panie ministrze, taki emocjonalny szantaż nie przystoi członkowi rządu. Równie dobrze można byłoby podkreślić, że koszty leczenia chorób wywołanych przez alkohol przewyższają zyski z akcyzy. Z jednej strony państwo zarabia więc na truciu się obywateli, z drugiej zaś wydaje bajońskie sumy na leczenie chorób tym truciem wywołanych i jeszcze wychodzi na tym na minus. Czyż to nie kompletny absurd?

Serio nie możemy żyć bez wódki na stacjach?

Rzućmy okiem na cyferki. W Polsce żaden chyba koncern paliwowy nie zdecydował się na ujawnienie tego, ile sprzedaje alkoholu. Szkoda, bo poznalibyśmy rzeczywiste wolumeny sprzedaży. Jasne jest jednak, że piwo, wino i wódki przynoszą właścicielom stacji zyski. Trudno powiedzieć, czy więcej C2H5OH sprzedają stacje na miejskich osiedlach, czy położone gdzieś na trasach.

Wiem, że kiedyś w stacjach położonych blisko niemieckiej granicy najczęstszym paragonem był taki, który pokazywał "sztangę" papierosów i sześciopak taniego piwa. Ekipy udające się do pracy w Niemczech zaopatrywały się w ten sposób na kilka dni roboty.

Trochę danych ma Ministerstwo Energii. Wedle niego w Polsce działa ok. 8 tys. stacji paliw, z czego 5,5 tys. (prawie 69 proc.) posiada koncesję na alkohol. Wszystkich punktów sprzedaży alkoholu mamy 119 tysięcy. Stacje stanowią więc zaledwie 4,6 proc. sklepów z procentami w ofercie. Ich udział w sprzedaży alkoholu w Polsce wynosi 2 proc.

Z danych Nielsena wynika, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy (do listopada 2025) wydaliśmy na alkohol 51,5 mld zł. Skoro na stacje przypada 2 proc., to znaczy, że sprzedały go za sumę około 1,03 miliarda złotych. A skoro mamy 5,5 tysiąca stacji z alkoholem, to na jedną przypada nieco ponad 187 tysięcy złotych rocznie.

Uśredniając dalej: średnio każda stacja sprzedaje alkohol za ok. 15,6 tysiąca złotych miesięcznie. Przypomnijmy: mówimy o wartości sprzedaży, a nie o zarobku na tym produkcie.

Jaką stacje mają marżę na alkoholu? Wszyscy wiedzą, że gdzie jak gdzie, ale na stacji paliw tanio nie jest. Marża sklepu na alkoholu to na ogół ok. 20 proc. Załóżmy, że na stacji jest to o wiele więcej, być może nawet 40 proc. (przeciętnie). Wynika z tego, że pojedyncza stacja zarabia na alkoholu ok. 6 tysięcy miesięcznie.

Wydaje Wam się, że to całkiem sporo? No to spójrzmy teraz na sprzedaż paliw. Z danych Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN) wynika, że w 2024 r. stacje sprzedały 36,3 mln m3 paliw za 184 miliardy złotych. A więc statystyczna stacja sprzedała ponad 4,5 tysiąca metrów sześciennych ton paliw, czyli 4,5 miliona litrów (w przybliżeniu). Jeśli na każdym litrze miała 20 groszy marży, to cała branża zarobiła prawie 37 miliardów, a pojedyncza z 8 tysięcy stacji 4,6 miliona złotych. Miesięcznie wychodzi ponad 380 tysięcy.

Oczywiście to statystyka: przyjęta przez nas marża w wysokości 20 groszy w rzeczywistości czasami bywa niższa, stacje mają też wysokie koszty prowadzenia działalności. Nie jest tajemnicą, że stawiają na sprzedaż tzw. pozapaliwową właśnie po to, by lepiej zarabiać.

Ale ile? To zagadka. Z danych POPIHN wynika, że alkohol to 12 proc. sprzedaży pozapaliwowej w sklepach na stacjach paliw. Ale już z badań Nielsen IQ wychodzi, że to prawie 48 proc. Z tego wszystkiego wynika, że tak naprawdę... niewiele wiemy.

Stacje benzynowe. Lepiej zarabiać na paliwie, czy wódce?

Średnio sprzedaż pozapaliwowa stanowi nieco ponad 10 proc. całkowitej wartości sprzedaży na stacji. Jest jednak o wiele bardziej dochodowa. Na jednym litrze paliwa stacja może zarobić 10-20 groszy. Na kawie kilka złotych, na butelce wódki pewnie więcej. Sprzedanie baku paliwa to zysk podobny do sprzedania sześciopaku piwa.

Z jednej strony trudno się więc dziwić, że właściciele stacji nie chcą zakazu sprzedaży alkoholu. W końcu na nim zarabiają: jedni mniej, inni więcej. Zapewne są i takie stacje, które zarabiają na czysto jedynie na sprzedaży pozapaliwowej i być może najwięcej właśnie na alkoholu. Tylko pomyślmy: jaki jest sens stawiania stacji paliw w miejscu, gdzie ona na siebie nie zarobi?

Z natury jestem empatyczny i rozumiem, że właściciele stacji paliw chcą dobrze zarabiać. Ale coś tu stanęło na głowie, skoro coraz więcej tego typu biznesów to nie stacja benzynowa ze sklepem, ale sklep monopolowy z doklejoną stacją. Faktem jest też, że sam zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych nie wystarczy. Takie punktowe i wybiórcze akcje dadzą niewiele. Alkohol ogólnie jest zbyt tani i zbyt łatwo dostępny, by usunięcie go tylko ze stacji benzynowych doprowadziło do wielkich zmian.