Pracownik stoczni na tle flagi Marynarki Wojennej RP. Stocznia Wojenna w Gdyni zwiększy zatrudnienie.
PGZ Stocznia Wojenna w Gdyni planuje zwiększyć zatrudnienie do 1200 osób. Fot. ozer ozyon/Konoplytska/Shutterstock

Prezes Stoczni Wojennej w Gdyni, Marcin Ryngwelski, ma plan zwiększyć zatrudnienie do 1200 osób. Jeszcze niedawno prawie je podwojono. Przedsiębiorstwo liczy na nowe zamówienia z Polski i za granicy.

REKLAMA

Ostatni rok dostarczył PGZ Stocznia Wojenna w Gdyni dość zajęcia, by pojawiła się potrzeba zwiększenia załogi z 560 pracowników do 913. W planach jest zatrudnienie do 1200 osób, a pracy ma starczyć na przynajmniej siedem lat. Stocznia nastawia się na remonty nowych okrętów bojowych i przyszłe zamówienia.

Nad czym będzie pracować PGZ Stocznia Wojenna w Gdyni?

Polska zbroi się po zęby. W powietrzu osłaniać nas będą F-35 i sieć dronów, na lądzie grasować będą Borsuki, a na morzu pojawią się nowe okręty, w tym podwodne zakupione w programie Orka od Szwecji. Prezes PGZ Stocznia Wojenna w Gdyni, Marcin Ryngwelski, udzielił wywiadu dla serwisu WNP, gdzie powiedział o gotowości zakładu do przyjęcia nowych okrętów i serwisowania ich.

Obecnie największym projektem stoczni w Gdyni są fregaty rakietowe, w programie Miecznik wartym 15 mld zł. Pierwszy okręt z Miecznika, ORP Wicher, ma być na zaawansowanym etapie budowy i zwodowany latem 2026 roku. W listopadzie stocznia rozpoczęła również pracę nad programem Ratownik z umową na 1 mld zł, celem stworzenia okrętów ratowniczych. Jeden z nich mają nabyć Szwedzi. Ratownik ma być przekazany Marynarce Wojennej RP na koniec 2029 roku.

Prezes Ryngwelski w wywiadzie zadeklarował, że jest spokojny o przyszłość stoczni. Obecnej pracy starczy im na 7 lat, a zakład gotowy jest do wzięcia udziału w obsłudze i remoncie nowych okrętów Polski. Stocznia otwiera się również na osoby młode. Obecna średnia wieku pracowników wynosi poniżej 50. roku życia i jak czytamy, 60 proc. kadry odejdzie na emeryturę za 22 lata.

Są również chętni, by wyprodukować przyszłe okręty podwodne dla kraju. Co oznacza, że obecni studenci inżynierii mogą w przyszłości produkować w Gdyni najnowocześniejsze okręty podwodne, pisząc na nowo historię marynarki.