Inspekcja bierze się za „Januszy biznesu”. Uniemożliwi nakładanie bzdurnych kar na słabo opłacanych pracowników
O tym, że część polskich przedsiębiorców znajdzie sposób na obejście minimalnej stawki godzinowej mówiło się na długo przed jej wprowadzeniem. I rzeczywiście tak się stało. Inspekcja Pracy chce jednak ukrócić „sprytne” zabiegi i odgórnie zakazać obcinanie wypłat w przypadku najmniej zarabiających pracowników.
Nieuczciwi przedsiębiorcy omijają minimalną stawkę godzinową
W jaki sposób polskie firmy obchodzą przepisy o płacy minimalnej? Dość powszechną praktyką jest wprowadzanie kar umownych. Dzięki temu „na papierze” wszystko się zgadza – pracownik dostaje swoje 13,70 zł pomniejszone o podatek, w rzeczywistości otrzymuje jednak dużo mniej. Firma potrąca mu np. za każde spóźnienie się do pracy, wypożyczenie odzieży, dorzuca również opłaty za używanie firmowego sprzętu. W ten sposób sprzątaczka musi zapłacić dajmy na to, za wykorzystywanie mopa.
Efekt? Inspekcja podaje przykład pracownika przedsiębiorstwa z Kielc, który dostał 1454 zł, zamiast umownych 4803 zł. Inspekcja pracy chce to ukrócić. Proponuje wprowadzenie limitu potrąceń z wynagrodzenia i określenie limitu, poniżej którego w ogóle nie można byłoby obcinań pensji. Zmiany dotyczyłyby wszystkich poza członkami zarządów zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych, menedżerami i specjalistami.
– Osoby te zazwyczaj zarabiają znacznie więcej niż 13,70 zł za godzinę, więc w ich przypadku objęcie przepisami o płacowym minimum oznacza jedynie uciążliwy i trudny do realizacji obowiązek potwierdzania godzin wykonywania zadań – zauważa DGP.