W rządzie trwają podchody. Każdy minister chciałby przygarnąć łatwe 7 mld zł

Konrad Bagiński
Państwo polskie ma ukryty skarb – to 110 milionów praw do emisji dwutlenku węgla. Ich rynkowa wartość to ok. 7 mld złotych. Formalnie dysponuje nimi minister energii, ale inni członkowie rządu bardzo by je chcieli. Aktualnie udowadniają, że ich racje są najważniejsze.
Polska ma niewykorzystane certyfikaty do produkcji CO2 o wartości 7 mld zł. W rządzie trwa walka o to, kto je przygarnie - być może uda się to Krzysztofowi Tchórzewskiemu z resortu energii Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Prawa do emisji
Prawa do emisji C02 bardzo zdrożały w ciągu ostatniego pół roku. Portal WysokieNapiecie.pl pisze, że jeszcze w styczniu kosztowały po 7 euro za sztukę, dziś jest to dwa razy więcej (ponad 15 euro). Ujawnia też kulisy rozgrywek wewnątrz rządu, bo na pieniądze ma chrapkę kilka ministerstw.

A to dlatego, że Polska nie musiała płacić za prawa do emisji, ale może je sprzedać lub dać potrzebującym certyfikatów firmom. Planuje tak uczynić z ponad trzema czwartymi z nich.

Minister energii najchętniej przeznaczyłby wszystko dla swoich inwestycji – ulgę odczułaby więc energetyka. Nie wiadomo, czy taka forma wsparcia sprawiłaby, że ceny prądu spadną, ale teoretycznie jest to możliwe. Ostatnio ostro poszły w górę, o ich podbijanie podejrzani są nawet spekulanci.


– Środki uzyskane ze spieniężenia ww. niewykorzystanej puli uprawnień, dystrybuowane w ramach dedykowanego funduszu celowego, mogłyby istotnie wesprzeć transformację i modernizację sektora energetycznego – pisze Ministerstwo Energii w odpowiedzi na pytania portalu WysokieNapiecie.pl.

Z drugiej jednak strony na certyfikaty mają też inne branże, choćby przemysł. On również boryka się z rosnącymi kosztami pracy i środowiskowymi, więc Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii bardzo chętnie zaopiekowałoby się certyfikatami. Za takim rozwiązaniem optuje choćby pełnomocnik premiera Morawieckiego ds. smogu, Piotr Woźny.

Co więcej, teoretycznie aukcję certyfikatów powinno organizować Ministerstwo Środowiska. To kolejny podmiot, który uważa, że certyfikaty należą się właśnie jemu. Ale dochód z ich sprzedaży to dochód państwa, więc należy się resortowi finansów – dowodzi kolejny minister. Przepychanki trwają.