Morawiecki ugina się pod żądaniami związkowców. Chce podnieść płacę minimalną

Adam Sieńko
Targi o wysokość przyszłorocznej płacy minimalnej wciąż trwają. I wygląda na to, że związkowcy w tych rozmowach nie są na straconej pozycji. Według informacji „Rzeczpospolitej”, właśnie zmusili premiera Mateusza Morawieckiego do pierwszych ustępstw.
Na najbliższym spotkaniu ze związkowcami, które odbędzie się 4 września, Morawiecki ma rzucić nową ofertę płacy minimalnej – 2255 zł brutto Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Rozmowy na temat płacy minimalnej rozpoczęły się w maju, od propozycji związków zawodowych. Działacze Solidarności uznali, że płaca powinna wzrosnąć co najmniej o 178 zł, z 2100 do 2278 zł. Przebili ją jednak ich koledzy z OPZZ. Ci uznali, że nie ma sensu rozbijać się o takie drobne kwoty i od razu zaproponowali podwyżkę o 283 zł.

Płaca minimalna w 2019 r.
Na propozycję ze strony rządowej trzeba było czekać aż do połowy czerwca. Wtedy to głos zabrała minister finansów Teresa Czerwińska i zaproponowała podniesienie minimalnej stawki z 2100 zł do 2220 zł brutto. Ograniczyła w ten sposób zapędy, które wykazało ministerstwo pracy, rzucając na stół kwotę 2250 zł.


Wysokość płacy minimalnej - propozycja Morawieckiego
Teraz „Rzeczpospolita” dowiedziała się, że rząd ma jeszcze inną propozycję. Na najbliższym spotkaniu ze związkowcami, które odbędzie się 4 września, Morawiecki ma rzucić nową ofertę – 2255 zł brutto. Oznaczałoby to jednak, że wciąż daje przedstawicielom związków zawodowych mniej od ich oczekiwań. A ci, według RZ, ani myślą ustępować.

Bez względu na to, czy premier Morawiecki zdecyduje się na podniesienie płacy minimalnej do wspomnianej kwoty, pracownicy odczują zmiany tylko wtedy, gdy nowe przepisy będą właściwie egzekwowane. A z tym bywają w ostatnich latach duże problemy. Od czasu wprowadzenia minimalnej stawki godzinowej przedsiębiorcom zdarza się obcinać pracownikom wypłaty za dzierżawę odkurzacza, wynajem mundury czy niewielkie spóźnienie do pracy.