Tego jeszcze nie grali. Załoga LOT-u miała zrobić zrzutkę wśród pasażerów na naprawę Dreamlinera
Czy przed podrożą samolotem warto zaopatrzyć się w gotówkę? Wygląda na to, że czasami nawet trzeba. Według "Newsweeka" pasażerowie linii Pekin-Warszawa mieli zostać poproszeni przez obsługę LOT-u, by dołożyli się do naprawy Dreamlinera. Przewoźnik zaprzecza.
W rozmowie z PAP-em Konrad Majszyk z biura prasowego LOT zapewniał, że polski przewoźnik ma podpisane umowy dot. obsługi technicznej z wszystkimi lotniskami, na których lądują samoloty LOT-u.
– Te kilka godzin opóźnienia, jakie się pojawiły, wynikają nie z problemów z obsługą techniczną, tylko z tego, że usterkę trzeba było namierzyć, naprawić, a potem samolot sprawdzić i wydać zgodę na ponowny start – tłumaczył.
Inaczej widział to jednak jeden z pasażerów, do którego dotarł "Newsweek". Pan Daniel opowiedział, że jeden z członków obsługi zapytał uczestników lotu, czy mają przy sobie jakąś gotówkę, bo „musi zapłacić mechanikom”. Według niego, pojawił się problem z przesłaniem pieniędzy z kont LOT-u.
– Jesteśmy na międzynarodowym lotnisku. Nie wierzę w to, że rozlicza się tu gotówką pod stołem, z mechanikiem przy samolocie. Bez jaj! – denerwował się mężczyzna.
Z jego opowieści wynika, że ostatecznie udało się uzbierać 2500 juanów czyli ok. 1300 zł. Samolot wystartował w końcu o godzinie 13 polskiego czasu, w Warszawie ma pojawić się około 22.00.
Problemy LOT-u
O komentarz do tej sprawy poprosiliśmy biuro prasowe LOT-u. Odpowiedź? – Informacje podane przez „Newsweeka” są nieprawdziwe. Usterka Boeinga 787 Dreamliner o numerze rejestracyjnym SP-LRH została usunięta w Pekinie zgodnie z obowiązującą procedurą. Rejs LO92 jest w drodze do Warszawy – czytamy w komunikacie przesłanym do INNPoland.pl.
Niezależnie jednak od tego, jak dokładnie przebiegły wydarzenia na chińskim lotnisku, polski przewoźnik dołożył sobie kolejną cegiełkę do swoich wizerunkowych kłopotów.
Nasz narodowy przewoźnik zmaga się ze strajkami personelu pokładowego. Negocjacje między związkowcami a szefami spółki zostały rozplanowane na 10 tygodni, aż do 16 stycznia 2019 r..
Wcześniej, podczas spotkania w Radzie Dialogu Społecznego, piloci linii lotniczej narzekali na fatalny stan maszyn LOT-u.
– Zlecenie LOT AMS przeglądu to koszty, a te się coraz bardziej tnie. Samolot sprawdza więc kapitan, ale ma na to za mało czasu, maksymalnie godzinę przed odlotem. Coraz częściej, gdy znajdzie usterkę, dokonuje tzw. odpisu i samolot po prostu leci – opowiadał na łamach „Gazety Wyborczej” szef związku zawodowego pilotów, Adam Rzeszot.