Naukowiec niejedną ma płeć. "Praca naukowca jest pasjonująca, ale bardzo wymagająca"

Patrycja Wszeborowska
Naukowczyni - to słowo brzmi obco, łamie język i podkreśla w słowniku na czerwono. A przecież nie żyjemy już w czasach anorexia scholastica, gdy twierdzono, że w skutek nadmiernej edukacji kobiety doświadczają nieuleczalnych zaburzeń psychicznych. Choć dzisiejsze czasy są znacznie bardziej progresywne, to słowo „naukowiec” nieodmiennie kojarzy się przede wszystkim z mężczyzną. Ten i szereg innych stereotypów przełamuje program L'Oréal-UNESCO „Dla Kobiet i Nauki”, który obchodził w tym roku swoje 20-lecie.
Badaczki stanowią zaledwie 26 proc. polskich naukowców. Jednak udział kobiet w nauce jest coraz większy 123rf.com
Laureatów nagrody Nobla w dziedzinie nauk ścisłych i medycyny od 1901 r. do dziś było łącznie 331. Z tego 18 nagród przypadło kobietom. Dużo w tym winy tzw. efektu Matyldy, który polega na dyskryminowaniu osiągnięć kobiet w nauce, jednak istotny wydaje się również fakt, że kobiet naukowców jest zwyczajnie mniej.

Kobiet naukowców jest mało
W Polsce stanowią one zaledwie 26 proc. wszystkich badaczy. W całej Unii Europejskiej wśród naukowców z najwyższym stopniem jest tylko 11 proc. kobiet – wynika z raportu „She figures” przeprowadzonych przez Gender In Research and Innovation w 2012 r.


Skąd się to bierze? Czyżby kobiety nie były wystarczająco dobrymi naukowcami?

– Kobiety są bardzo dobrymi naukowcami. Nie mogłabym odpowiedzieć inaczej niż „tak”, bo sama jestem naukowcem zadowolonym ze swojej pracy – śmieje się prof. Ewa Łojkowska, przewodnicząca jury programu L'Oréal-UNESCO Dla Kobiet i Nauki.

– Co więcej, pracowałam z licznymi doktorantkami, które bardzo efektywnie pracowały, zrobiły bardzo dobre prace doktorskie i potrafiły świetnie publikować swoje wyniki. Kobiety są bardzo dokładne, skrupulatne, mają w sobie dużo pasji i jasno postawiony cel – dodaje.
Profesor Ewa Łojkowska - przewodnicząca Jury programu L'Oréal-UNESCO Dla Kobiet i Naukimat. prasowe

Brak racjonalnego myślenia?
Niestety, opinia publiczna bywa dla kobiet naukowców bardzo krzywdząca. W badaniu „Piękne umysły - rola kobiet w świecie nauki” przeprowadzonym przez L’Oreal Polska w 2016 r., prawie 60 proc. z ponad tysiąca respondentów wskazało, że kobiety mają największe predyspozycje do pracy w kulturze, sztuce i organizacjach społecznych.

Tylko 26 proc. przebadanych było przekonanych, że kobiety są predysponowane do pracy naukowej. Zaś powodem z najwyższą liczbą wskazań, dla którego mniej kobiet zajmuje wysokie stanowiska naukowe był… brak racjonalnego myślenia (22 proc.).

Jednak prof. Łojkowska przekonuje, że brak kobiet w nauce to nie tyle wina niesłusznych stereotypów (których jest zresztą coraz mniej), co faktu, że kobiety dopiero 100 lat temu dostały możliwość studiowania. A do dużych zmian potrzeba czasu.

Trudny wybór
Co więcej, ogromną rolę odgrywają również czynniki wewnętrzne - wiele kobiet zwyczajnie kariery naukowej robić nie chce. Z jednej strony wynika to z braku pewności siebie, z drugiej z trudności w podziale innych obowiązków.

– Kobiety wciąż są widziane jako główne opiekunki dzieci - ciągle mamy "urlopy macierzyńskie", a nie "rodzicielskie". To powoduje, że kobiety przerywają karierę naukową, a po dłuższej przerwie trudno do niej powrócić. Tym bardziej, że taka przerwa oznacza również przerwę w publikowaniu badań naukowych, przez co trudniej jest później uzyskać fundusze na dalsze badania – opowiada badaczka.

– Praca naukowca jest na pewno bardzo pasjonującą, ale też bardzo wymagającą. W tym zawodzie nie ma czasu na nudę, gdyż codziennie dzieje się coś nowego, obserwujemy nowe, niejednokrotnie zaskakujące zjawiska. Praca ta daje możliwości rozwoju i wiąże się z nieustannym poszerzaniem wiedzy. Niejednokrotnie spędzam w pracy kilkanaście godzin dziennie, ale tak bardzo potrafię się zaangażować, że nie widzę jak ten czas płynie – wyjaśnia nam dr Paulina Kasperkiewicz-Wasilewska, jedna z tegorocznych stypendystek programu L'Oréal-UNESCO „Dla Kobiet i Nauki”.

Dla kobiet i nauki
Choć nierzadko jest to wyzwaniem, rodzina i kariera naukowa są do pogodzenia. I właśnie to ukazuje inicjatywa firmy L'Oréal.

– Jedną z głównych ról programu jest, aby pokazać młodym dziewczynom, że można być wybitnym naukowcem, a równocześnie mieć rodziny - na ostatniej gali jedna ze stypendystek Programu L’Oreal dla Kobiet i Nauki odbierała swoją nagrodę z dwutygodniowym synkiem na rękach – opowiada prof. Łojkowska.

– Kobiety naukowcy mogą żyć pełnią życia i mieć sukcesy naukowe, rodziny i na dodatek niesamowite hobby. Nasze kandydatki to maratonistki, alpinistki, producentki własnoręcznie wytwarzanej biżuterii – wylicza.

Pomysł na akcję L'Oréal wykiełkował w 1998 r. we Francji, lecz jej skalę szybko rozszerzono o międzynarodowe edycje. W Polsce inicjatywa działa już od 18 lat, podczas których nagrodzono liczne innowacyjne pomysły naukowczyń z dziedzin medycyny, biologii, chemii, fizyki, matematyki, informatyki oraz biotechnologii.

– Połowę społeczeństwa stanowią kobiety, jednak w związku z różnego rodzaju uwarunkowaniami rzadziej niż mężczyźni decydują się na karierę naukowca. Skoro zatem kobiety mają takie same umiejętności i zdolności jak mężczyźni i są zdolne do efektywnej pracy naukowej, to wielka szkoda, że jako społeczeństwo robimy ciągle tak niewiele, aby nie tracić ich potencjału – opowiada profesorka.
Karierę naukową można łączyć z rodziną, pasjami i świetnym wyglądem – przekonuje prof. Łojkowska.123rf.com

Tegoroczne zwyciężczynie
Patrząc na niesamowite pomysły tegorocznych stypendystek, których zostało nagrodzonych aż 6, brak kobiet badaczek jest istotnie wielką szkodą dla nauki.

Na przykład dr Kasperkiewicz-Wasilewska w kategorii doktoranckiej została nagrodzona za badanie „osieroconych enzymów” (ang. orphan enzimes). To proteazy serynowe, które uczestniczą we wszystkich ścieżkach przekazywania sygnałów w organizmie.

Nazywane są enzymami porzuconymi, bo do tej pory nikt się nimi nie zajmował - nie było odpowiedniego narzędzia do ich badania. Badaczce udało się je stworzyć.

– Wiele funkcji badanych przeze mnie enzymów w żywych komórkach wciąż stanowi zagadkę. W mojej pracy staram się znaleźć odpowiedź na kilka problemów związanych z mechanizmem działania tych enzymów, a także ich lokalizacją w komórkach oraz odpowiedzią na czynniki zewnętrzne – opowiada.

Jej odkrycia mają szansę przyczynić się do wcześniejszej diagnostyki chorób nowotworowych i neutropenii, co może znacząco przyspieszyć wyleczenie chorego pacjenta.

Koci katar
Imponujący jest również wyróżniony w programie pomysł Aleksandry Synowiec. Choć jest dopiero magistrantką, już teraz wraz ze swoim zespołem badawczym dokonuje przełomowych odkryć. Młodzi naukowcy wspólnie pracują nad lekiem na wirusa kociej opryszczki FHV-1, który wywołuje niebezpieczne dla tych zwierząt zapalenie nosa oraz tchawicy.

– Zajmujemy się poszukiwaniem związków, które będą wykazywały aktywność przeciwwirusową, przede wszystkim poszukujemy potencjalnych inhibitorów, które hamowałyby namnażanie kociego herpeswirusa oraz kociego kaliciwirusa, czyli wirusów wywołujących koci katar – tłumaczy rokująca naukowiec.

– Niestety większość obecnie stosowanych terapeutyków jest toksyczna, co więcej, staje się z czasem nieefektywna, głównie ze względu na to, że wirusy bardzo szybko mutują i wykształcają oporność na leki. My chcemy znaleźć takie związki, które hamowałyby replikację wirusa i pomagały w przyszłości w leczeniu kotów – dodaje.

W tym roku za swoje projekty zostały również nagrodzone lek. Beata Małachowska, mgr Anna Piotrowska-Murzyn, dr Joanna Gościańska oraz dr Anna Muszewska.

Liczba badaczek wzrasta
Choć kobiet w nauce wciąż jest mniej niż mężczyzn, moje rozmówczynie są pełne optymizmu. Zauważają pozytywny trend, że liczba studiujących i otrzymujących tytuły naukowe kobiet jest coraz większa. Na pewno trzeba jeszcze pracować nad tym, aby słowo „naukowiec” było utożsamiane równie często z kobietą, jak z mężczyzną, ale świat jest na dobrej drodze.

Tym ważniejsza wydaje się rola takich inicjatyw, jak „Dla kobiet i nauki”. – Kobiety potrzebują dobrych przykładów kobiet naukowców, które osiągnęły sukces i cieszą się z życia – puentuje prof. Łojkowska.