Idzie na rekord. Skrzywdzony przez fiskusa biznesmen chce od państwa astronomicznego odszkodowania
Pod koniec lat 90. Marek Isański był właścicielem jednej z największych wówczas firm leasingowych na polskim rynku. Dwadzieścia lat temu urzędnicy fiskusa zaczęli kwestionować wystawiane przez jego firmę faktury VAT, co skończyło się spektakularnym aresztowaniem i zamknięciem firmy. Teraz Isański domaga się wielomilionowego odszkodowania: zdaniem biegłego może ono sięgnąć nawet 800 mln złotych.
– Jak do przestępcy, przyszło 20 funkcjonariuszy z długą bronią, żeby zająć dokumentację i zabrać zarząd na przesłuchanie. Zabrano spółce 7 mln złotych, a zarząd wsadzono do aresztu – wspominał Isański. Firma została zamknięta z dnia na dzień, a przedsiębiorca przez kolejne dwie dekady dowodził swojej niewinności w sądach. Ostatecznie stanęły one po jego stronie, co z kolei skłoniło go do zażądania od Skarbu Państwa odszkodowania.
800 mln zł odszkodowania
Początkowo chodziło o 150 mln złotych, ale biegły powołany na wniosek Skarbu Państwa – ku zdumieniu jego przedstawicieli – wyliczył, że Isański może się ubiegać nawet o 800 mln zł.
To kwota rekordowa. 700 mln złotych zażądała od Polski amerykańska firma Ivenergy, która zaskarżyła „praktyczne wywłaszczenie” jej z inwestycji w farmy wiatrowe w Polsce (rząd nakazał państwowym firmom rozwiązanie długoterminowych umów z Ivenergy, podważając ekonomiczny sens dalszego funkcjonowania inwestycji Amerykanów w Polsce).
Zrujnowani przez urzędników polscy biznesmeni zwykle domagali się odszkodowań rzędu kilkudziesięciu milionów złotych. O 50 mln zł ubiega się Marek Kubala, były diler aut Seat z Wałbrzycha, który miał postawione zarzuty m.in. korupcji i przemytu pojazdów. O 42 mln zł walczy Robert Janeczek, przedsiębiorca handlujący olejem rzepakowym, którego firma padła wskutek działań aparatu skarbowego. Na 18 mln zł wycenia wieloletnie więzienie niesłusznie oskarżony Tomasz Komenda.