Eurocash przejmuje popularne sklepy. To może być najtańsza sieć handlowa w Polsce

Mariusz Janik
Eurocash dostał zielone światło od Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów na przejęcie firmy Partner, do której należą sklepy pod szyldem Lewiatan. W ten sposób spółka uważana za jednego z najważniejszych hurtowników w Polsce powiększa kontrolowaną przez siebie sieć sprzedawców detalicznych.
Eurocash przejmuje spółkę Partner, do której należy 26 sklepów pod szyldem Lewiatan. Fot. Grzegorz Skowroński / Agencja Gazeta
UOKiK uznał, że przejęcie Partnera niczym nie grozi polskim konsumentom. – Po transakcji Eurocash nadal będzie musiał rywalizować z innymi sklepami, w zależności od miejscowości, wielkopowierzchniowymi lub tradycyjnymi – cytuje prezesa Urzędu, Marka Niechciała, Portal Spożywczy. – Oznacza to, że nie ma ryzyka, że sklepy podniosą ceny dla konsumentów. Konkurencja nie zostanie również ograniczona na rynku handlowym – podkreśla szef UOKiK.

Cóż, Partner jest właścicielem całkiem nieźle rozpoznawalnej – ale w gruncie rzeczy niewielkiej – sieci sklepów Lewiatan. W tej chwili to 26 sklepów, do których wcześniej trafiały produkty dystrybuowane przez Eurocash: alkohole, papierosy, artykuły konsumpcyjne i produkty impulsowe.


Wisienka na torcie
Z perspektywy Eurocash sieć Lewiatan może być zaledwie przysłowiową „wisienką na torcie”. Eurocash informuje na swoich stronach, że należąca do niego franczyzowa sieć abc liczy jakieś 8500 placówek. Po szyldem Delikatesy Centrum znajdziemy już około 1100 sklepów w całym kraju. – Na koniec III kw. br. sieć Cash&Carry obejmowała 185 lokalizacji – informuje też firma.

Plus około 5000 sklepów sieci partnerskich: Groszek, Euro Sklep, PSD. Do niedawna do tej grupy należał też Lewiatan. Teraz przechodzi do sklepów własnych, w tym Inmedio, EKO, Kontigo.

Po co Eurocashowi te wszystkie zakupy i własne sieci? Czy nie prościej uciekać od konkurencji o klienta indywidualnego i zaopatrywać zwycięzców takiego wyścigu? Otóż nie. Notowania Eurocash na GPW od 2016 r. stopniowo spadają, a najprostszym wyjaśnieniem tego stanu rzeczy jest odwracanie się konsumentów od małych sklepów – tych właśnie, które były w działalności Eurocash najważniejsze. Wypierają je zarówno Biedronki, Lidle, jak i rodzime markety Dino.

Imperium bliżej klienta
Tu może być przysłowiowy pies pogrzebany. Tworząc własną sieć (lub sieci) Eurocash mógłby teoretycznie zarabiać „po dwakroć” – na marżach hurtowych i detalicznych, ewentualnie uzyskać efekt synergii: obniżać ceny do hurtowego poziomu w nadziei na przechwycenie na powrót klientów od dużych sieci. Z potencjałem kilkunastu tysięcy sklepów (małych, za to bliższych klientom od dyskontów czy supermarketów) należąca do Eurocash sieć, czy sieci, mogłaby się stać rynkowym potentatem. Kolejne lata dowiodą, czy taka strategia jest realna.