Miał im pomóc, zamiast tego je dorzyna. Małe sklepy będą masowo padać przez zakaz handlu

Arkadiusz Przybysz
Czy zakaz handlu w niedzielę dobije małe sklepy? Eksperci szacują, że upadnie ich w tym roku blisko 5 tysięcy. Jednym z powodów jest fakt, że w tym roku tylko jedna niedziela w miesiącu będzie handlowa.
Zakaz handlu uderza w małe sklepiki. Spora część z nich będzie musiała się zamknąć Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Gazeta
Po dojściu do władzy rządu PiS, sposobem na pomoc małym, lokalnym sklepom miało być opodatkowanie hipermarketów. To zablokowała jednak Komisja Europejska. Podatek został więc wycofany, a na jego miejsce wprowadzono zakaz handlu w niedzielę.

Ten, zdaniem polityków ratuje polski handel przed upadkiem. Inne zdanie mają jednak branżowi eksperci, cytowani przez "Rzeczpospolitą". Ich zdaniem w tym roku zniknie z rynku ok. 3,4 tys. placówek.

Problem w tym, że w tych obliczeniach uwzględniono, że hipermarkety i dyskonty postawią ok. 1,8 tys. nowych placówek. A to oznacza, że ok. 5,2 tys. małych sklepów zniknie z rynku. Ta sama dysproporcja widoczna jest w obrotach - małe sklepy stracą 6,4 proc., a sprzedaż dużych sieci wzrośnie o ponad 5 proc.


Przed wprowadzeniem zakazu handlu branża rozwijała się o 5 proc. rocznie. W tym roku ma to być tylko 3 proc. Zdaniem dyrektora Polskiej Izby Handlu, niedzielne obroty małych sklepów skurczyły się znacząco.

Polacy przestali kupować w niedziele
Wprowadzenie zakazu handlu w niedziele uderzyło w legendę polskiego handlu, popularne GS-y. Szczególnie w te, które prowadzą sklepy w mniejszych miejscowościach, gdzie wielu konkurentów zakaz nie obowiązuje.

Nawet sami sklepikarze nie są z zakazu zadowoleni. Przykładem niech będzie Elżbieta Czacharowska, właścicielka sieci małych sklepów, która popierała zakaz handlu. Kiedy trzy sklepy spod szyldu „U Czacharowskiej” dotknął równie boleśnie, a uwzględniając skalę – może nawet boleśniej, jak gigantów, businesswoman z Ostródy postanowiła napisać list z protestem do najważniejszych osób w państwie.

Czemu jednak zakaz handlu w niedzielę nie działa? Zdaniem przedstawicieli branży, dyskonty i duże sieci handlowe przygotowały na tyle duże promocje w inne dni tygodnia, że konsumenci przestawili się na robienie zakupów w tygodniu.

Małe sklepy mogły więc zatem liczyć tylko na zapominalskich, którzy potrzebowali czegoś w niedzielę, czego nie kupili w promocji w tygodniu. A z tego nie da się utrzymać. Zwłaszcza w obliczu konkurencji ze strony stacji benzynowych.

Zakaz handlu potrwa jeszcze tylko rok?
Do całości obrazu dorzuciły się sklepy franczyzowe, takie jak Żabka, które korzystają z tańszych źródeł dostawy, dzięki czemu mogą konkurować cenami również w tygodniu. Są one także otwarte w niedziele, ponieważ działają także jako placówki pocztowe. A handlowcy już obawiają się zmian w cenach energii, które zwiększą koszty działalności.

Wydaje mi się, że jeżeli nastąpi dalsze ograniczenie handlu w niedzielę, to nie potrwa ono dłużej niż rok – spekuluje ekspert ZPP. Ale ta wiara oparta jest na kruchej podstawie, bo ekspert przyznaje, że impulsem dla np. rządu Węgier, by wycofać się z zakazu, była dezaprobata Węgrów odzwierciedlająca się w sondażach.