Kaczyński od dawna ma "banki na telefon". Oto ważne dla PiS biznesy, na które znalazły się pieniądze
Jak podkreśla w komentarzach do opublikowanych nagrań z rozmowami Jarosława Kaczyńskiego „Gazeta Wyborcza”, Bank Pekao S.A. zgodził się finansować przygotowania do inwestycji pod K-Tower, czyli wieżowiec firmy Srebrna na warszawskiej Woli, a następnie kredytować całą inwestycję. To jedna z wielu przysług, jakie państwowe koncerny mogą oddać partyjnym planom.
Jednak wspomniany kredyt to zaledwie pierwszy z przykładów, gdy firmy kontrolowane przez polityków i menedżerów związanych z PiS, angażują się w przedsięwzięcia biznesowe, których rezultaty mogą mieć duże znaczenie polityczne dla rządzących.
System wydaje się być jasny: rząd porządkuje kolejne rynki, utrudniając konkurencję z państwowymi gigantami, co przekłada się na ich rosnącą pozycję i przychody. To z kolei tworzy zasób gotówki, którą można kierować na wskazane projekty – ważne z przyczyn politycznych, wizerunkowych czy ekonomicznych. I szafa gra.
Najświeższym przykładem może być przejęcie przez Alior Bank kontroli nad chyboczącym się na krawędzi bankructwa dystrybutorem prasy – firmą RUCH S.A. Na transakcję wyraził właśnie zgodę Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Długi Ruchu wobec wydawców prasy wynoszą prawie 300 mln złotych, z kolei zobowiązania krótkoterminowe na koniec 2017 r. miały sięgać 555 mln zł.RUCH S.A.
Nie jest jasne, czy istnieje już w tej chwili klarowny sposób wyprowadzenia niegdysiejszego monopolisty na rynku dystrybucji prasy na prostą. Nie ma jednak wątpliwości, że w systemie mediów związanych z prawicą, „własny” dystrybutor prasy mógłby odgrywać rolę centralną.
Zaledwie kilka tygodni dzieliło decyzję Alior Banku od ustaleń, jakie miały zapaść w Banku Pekao S.A. odnośnie pożyczki na przejęcie grupy Eurozet, do której należy m.in. Radio ZET. Przejmującym miałaby być spółka Fratria, wydawca m.in. tygodnika „wSieci” oraz portali takich, jak wpolityce.pl.EUROZET
Pekao udzieli kredytu na zakup Eurozet spółce Fratria, która wydaje prowadzony przez braci Karnowskich tygodnik "wSieci".•Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Wspólnym przedsięwzięciem państwowych firm jest Polska Fundacja Narodowa – organizacja, która formalnie rzecz biorąc miała zajmować się promowaniem interesów Polski na forum międzynarodowym. Jak podliczyła jeszcze w 2017 r. „Rzeczpospolita”, w sumie – w ramach kilkumilionowych składek – na konta PFR ma trafić w ciągu dekady w sumie do 650 mln zł.POLSKA FUNDACJA NARODOWA
W ten sposób PKO BP, PZU, KGHM, PKN Orlen, PGE, PGNiG, Energa, Enea, Grupa Azoty i Polska Grupa Zbrojeniowa sfinansowały organizację, której najgłośniejszą kampanią była ta adresowana do Polaków: w obronie rządowej reformy sądownictwa.
Polska Fundacja Narodowa dostanie w ciągu dekady 650 mln zł z pieniędzy państwowych koncernów.•Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Projektem z pogranicza rynku energetycznego i polityki jest wciąż „pierwsza polska elektrownia atomowa”. Choć nie jest znane żadne pogłębione studium takiej inwestycji w obecnych warunkach, to minister energii Krzysztof Tchórzewski już w ubiegłym roku zapowiadał, że inwestycję realizowanoby z pieniędzy koncernów energetycznych.ELEKTROWNIA ATOMOWA
Miałyby one bowiem posiadać aż 20 mld złotych, które „pozostały w spółkach” i są do wydania. To za mało w stosunku do potrzeb – szacowanych na 60 mld zł – ale w odwodzie jest również PKN Orlen, finansową siłą nie ustępujący Tauronowi, Enei czy Enerdze. W przypadku takiej elektrowni w mniejszym stopniu chodzi o sens ekonomiczny inwestycji, a bardziej – jej wizerunkowy oddźwięk dla notowań kolejnych gabinetów PiS.
Co prawda, energetyka nuklearna nie jest jedynym potencjalnym wydatkiem, na jaki można przeznaczyć te pieniądze. Wśród potencjalnych scenariuszy są również inne: program rozwoju elektromobilności, podtrzymywanie przy życiu zadłużonych i nierentownych kopalni czy finansowanie nowego bloku w elektrowni w Ostrołęce.GÓRNICTWO, ELEKTROMOBILNOŚĆ, OSTROŁĘKA
We wszystkich tych przypadkach w grę wchodzą inwestycje, które prywatne banki obchodzą szerokim łukiem. Jednak w sporej mierze chodzi tu o kwestie wizerunkowe, ewentualnie kupowanie przychylności lokalnych społeczności, np. na górniczym Śląsku.
Premier Beata Szydło ogłasza przejęcie fabryki Autosan przez Polską Grupę Zbrojną, 2016 r.•Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Doskonałym przykładem w mikroskali mogło być ratowanie upadającej fabryki Autosan. Producent autobusów na początku 2016 roku został przejęty przez firmy wchodzące w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej za minimum 19 mln złotych. Firma zastrzega w swoich komunikatach, że radzi sobie na rynku, ale cytowani w mediach eksperci są przekonani, że transakcja miała charakter polityczny i firma żyje z pieniędzy wykładanych na jej trwanie przez PGZ.AUTOSAN
Argumentem potwierdzającym taki scenariusz wydaje się być zapowiedź przerzucenia Autosanu do PGE, z pomysłem, by fabryka produkowała pojazdy na potrzeby energetyki. Najwyraźniej scenariusz z produkcją dla wojska nie spełnił oczekiwań. Według tygodnika „Polityka” obietnica miała być powiązana z kampanią związanego z PiS burmistrza Sanoka. Burmistrz wybory przegrał, o transferze z PGZ do PGE na razie cicho.