Wszystkim po równo. Jeden z kluczowych pomysłów rządu obejmie również najbogatszych

Mariusz Janik
9,7 miliona emerytów i rencistów otrzyma w maju dodatkową emeryturę. 1100 złotych, które chce przekazać seniorom rząd, będzie wolne od zajęć komorniczych i trafi do każdego seniora, bez względu na stan jego konta. Pieniądze trafią na konta wraz z majowym świadczeniem.
Dodatkowe świadczenie wysokości 1100 zł rząd chciałby przekazać wszystkim emerytom, nawet tym z emeryturami rzędu kilku czy kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Zrobimy to w tym roku i zrobimy wszystko, by uczynić to w przyszłym i następnym – przypomina obietnice Jarosława Kaczyńskiego z lutowej konwencji PiS „Gazeta Wyborcza”.

Dodatek nie jest trzynastą emeryturą, to raczej 500+ dla emerytów: każdy otrzyma wspomnianą kwotę, bez względu na wysokość otrzymywanego dotychczas świadczenia. Wypłaty obejmą też osoby otrzymujące emeryturę z Zakładów Emerytalnych Ministerstwa Sprawiedliwości, MON czy MSWiA.

Wielka ułomność
„Gazeta Wyborcza” wytyka, że świadczenie – całkowity koszt wypłaty tego dodatku dla budżetu sięgnie 10,7 mld złotych – trafi również do rąk osób, które takiego prezentu nie potrzebują. Wskazuje tu na przypadki takie jak emerytowany wykładowca, odbierający dziś emeryturę wysokości ponad 14 tys. zł brutto, czy najbogatszego emeryta w Polsce, otrzymującego z bydgoskiego ZUS ponad 20 tys. złotych.


Ekonomiści, wytykając błędy programów świadczeń takich jak 500+, wskazują przede wszystkim wypłacanie ich „na oślep”, wszystkim jak leci. – Program ma wielką ułomność: często dajemy osobom czy rodzinom, które po prostu takiego wsparcia nie potrzebują – mówiła nam o 500+ Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, badaczka z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW.

Ten sam błąd dotyczy też planowanego dodatku emerytalnego: wprowadzając potencjalny próg wysokości emerytury, do której chciałby dopłacić rząd, można byłoby ograniczyć się do najniższych świadczeń lub tych, które sięgają np. przeciętnych zarobków. Taki wymóg raczej nie podniósłby administracyjnych kosztów obsługi programu, za to pozwoliłby zaoszczędzić nieco pieniędzy – choćby na edukację. Cóż, mamy jednak rok wyborczy.