Rząd wprowadził chaos z OFE i PPK. Sprawdź, jaka emerytura najbardziej ci się opłaci

Konrad Bagiński
Poprawianie systemu emerytalnego przez PiS poszło tak daleko, że najtęższe umysły nie wiedzą teraz, co będzie dalej. Mamy ZUS, środki z OFE, które trzeba gdzieś przenieść – ale nie wiadomo, co się bardziej opłaca. Na dodatek wchodzi PPK, które jest przedstawiane jako panaceum na problemy przyszłych emerytów, wygląda jednak bardziej na kroplówkę i kieszonkowe.
Rząd likwiduje OFE i każe nam się przenieść albo do ZUS-u, albo do IKE. Na jaw wychodzą ciągle nowe haczyki, jakie są zawarte w przepisach. Foto: Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Jak chronić swoje oszczędności – to pytanie zadają sobie teraz miliony Polaków. Czy przenieść pieniądze z OFE do ZUS-u, czy może jednak do IKE, ale pozbawić się przy tym 15 procent tej sumy? I czy warto w ogóle wchodzić w system PPK?

System emerytalny w Polsce
Do tej pory system emerytalny w Polsce opierał się na trzech filarach. Pierwszym z nich jest Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Do ZUS trafiają składki płacone przez naszych pracodawców, możemy je także płacić sami. Część z nich trafia na konta emerytalne. ZUS nie pobiera żadnych opłat za prowadzenie tych rachunków, będzie nam wypłacał wyliczoną emeryturę aż do śmierci. Emeryturę można też podwyższać dorabiając – zwiększa się wtedy kapitał, a wypłaty rosną.


Drugi filar systemu emerytalnego to – jak na razie – Otwarte Fundusze Emerytalne. Otóż część naszych składek trafia na konta w OFE. Jest to tzw. II filar bezpieczeństwa, swoiste połączenie systemu państwowego i prywatnego. Składki gromadzone w OFE są co prawda inwestowane, jednak działalność Funduszu jest ściśle kontrolowana przez państwo, co zmniejsza ryzyko upadłości funduszu i wynikających z tego konsekwencji.

A trzeci filar to nasze prywatne ubezpieczalnie i banki, prowadzące IKE (Indywidualne Konta Emerytalne) i IKZE (Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego). To dwa produkty, nieco różniące się szczegółami rozliczeń, wypłat i podatków.

Owe różnice wpływają na to, że jednym osobom bardziej opłacają się IKE, innym zaś IKZE. Sami musimy sobie wyliczyć, co będzie dla nas bardziej atrakcyjne.
Oprócz uśmiechniętych posłów PiS nie sposób znaleźć osoby zadowolonej z tego, że rząd przywłaszczy sobie 15 procent naszych oszczędności.Foto: Sławomir Kamiński


Likwidacja OFE
Rząd likwiduje OFE i każe nam się przenieść albo do ZUS-u, albo do IKE. Na jaw wychodzą ciągle nowe haczyki, jakie są zawarte w przepisach. Po pierwsze – prowizja. Oprócz uśmiechniętych posłów PiS nie sposób znaleźć osoby zadowolonej z tego, że rząd przywłaszczy sobie 15 procent naszych oszczędności.

Demontaż OFE zaczął się już za kadencji koalicji PO-PSL. Najpierw zmniejszeniu uległa składka na OFE, potem okrojone zostały same konta z już zgromadzonymi środkami w II filarze. Te pieniądze (z kont OFE) trafiły na subkonta przy ZUS. Ale uwaga – podlegają one dziedziczeniu. W samym tylko 2018 r. ZUS musiał wypłacić 350 mln złotych tytułem spadków.

Obecnie środki, które trafią na konta ZUS zostaną wrzucone do jednej puli. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, o ich dziedziczeniu możemy zapomnieć.

Ale – jak twierdzi Marcin Lipka z serwisu Cinkciarz.pl – to jednak ZUS może okazać się lepszym wyborem. Przelanie pieniędzy na konto w IKE będzie bowiem obłożone opłatą w wysokości 15 procent. Co ciekawe, nawet posłowie PiS w chwilach szczerości nazywają to podatkiem. Czyli pieniądze pochodzące z naszych opodatkowanych zarobków, zostaną objęte podatkiem przy przelewie, a potem po raz kolejny podczas wypłat. To ostatnie czeka na nas również z ZUS.

– Obecny rząd zrobił już chyba wszystko, by zlikwidować resztki zaufania obywateli do jakiegokolwiek systemu emerytalnego. A ta dziedzina wymaga przede wszystkim stabilności, spokoju, przewidywalności. Zamiast tego mamy kolejne doraźne zmiany, łatanie dziur i naprawianie problemów. I w tym aspekcie mówimy o wszystkich ostatnich rządach, nie tylko obecnym. Chociaż teraz mamy pogłębienie problemów – mówi INNPoland.pl Maciej Mężyński, doradca podatkowy.
Marcin Lipka stawia tezę, że oszczędzanie w ZUS-ie może okazać się więc bardziej efektywne, niż przelewanie pieniędzy do IKEFot. Artur Kubasik / Agencja Gazeta
Marcin Lipka zwraca też uwagę na fakt, że owe 15 proc. to nie jest jedyna prowizja, jaką musieliby zapłacić ci, którzy zdecydują się na przejście do IKE. Dochodzą do tego również opłaty za zarządzanie pieniędzmi – bardzo różne, ale pochłaniające małe kilka procent zysku. Są one zróżnicowane i zależą głównie od instytucji prowadzącej IKE.

Marcin Lipka stawia tezę, że oszczędzanie w ZUS-ie może okazać się więc bardziej efektywne, niż przelewanie pieniędzy do IKE. Tym bardziej, że pytani przez nas eksperci nie mają wątpliwości, że w całej operacji chodzi o nasze pieniądze. Albo zasilą one niedomagający ZUS, albo uda się z nich ściągnąć potężny haracz. W tej chwili w OFE mamy zgromadzone 160 miliardów złotych – 15 proc. od tej sumy daje 24 miliardy złotych.

– W efekcie niewiele osób ma jakiekolwiek pojęcie o tym, jaką dostanie emeryturę z i jakiego źródła. Wprowadzono potężny chaos i system został praktycznie rozmontowany. Ludzie już nie wierzą w zapewnienia, że ich emerytury będą lepsze. Albo w to, że w ogóle będą. To nie sprzyja oszczędzaniu – mówi Mężyński.

Jak działa PPK?
Nowy program rządu nie cieszy popularnością wśród obywateli. Brak zaufania to jedno, drugą sprawą jest opłacalność takiego rozwiązania dla przyszłych beneficjentów systemu. Rząd uruchomił specjalną stronę z kalkulatorem oszczędności, gdzie każdy może sobie sprawdzić, ile uda mu się zaoszczędzić na starość.

Niestety, wynika z tego niewiele. W moim przypadku okazało się, że gdybym przystąpił do programu dziś, to przez pozostałe do emerytury lata uzbierałbym swoją roczną pensję. Tyle samo miałbym odkładając przez ten czas 300 złotych miesięcznie – nie uwzględniając żadnych odsetek.

Szału nie ma. Przez kolejne 10 lat dostawałbym dodatkowe 550 złotych miesięcznie. Na stronach instytucji prowadzących IKE również można znaleźć kalkulatory. Przy odkładaniu takiej samej sumy, jaka będzie potrącana z naszej pensji na PPK, emerytura będzie mniej więcej o połowę niższa.

Warto sprawdzić to samemu, testując różne warianty i dostosowując dane i przewidywane stopy zwrotu.