Marzenie Kaczyńskiego droższe o miliard. Koszty przekopu Mierzei rosną jak na drożdżach
Rząd pomylił się w wycenie przekopania Mierzei Wiślanej. Najbardziej ostrożne szacunki wskazują, że przekop jest nieoszacowany przynajmniej o pół miliarda. Wiadomo jednak, że niektórzy wykonawcy żądają za realizację tej inwestycji sumy niemal o miliard złotych więcej – 1,8 mld zł.
Już miesiąc temu firmy budowlane szacowały, że realna kwota musi przekroczyć miliard złotych. Jednocześnie wyszło na jaw, że dokumenty przetargowe napisane są bardzo niechlujnie i niejasno – firmy złożyły do nic całą górę pytań, dostały wymijające odpowiedzi i musiały dopytywać znowu. W związku z tym samo otwarcie kopert w przetargu opóźniło się po raz kolejny.
Termin i budżet z sufitu
W październiku 2018 roku prezes PiS Jarosław Kaczyński wbił symboliczny słupek pod przekop Mierzei Wiślanej. W końcu grudnia minister Gróbarczyk mówił o tym, że w ciągu trzech miesięcy przetarg powinien być rozstrzygnięty. Te słowa są już nieaktualne.
Obecnie – jak pisze Puls Biznesu – okazuje się, że firmy startujące w przetargu składają oferty opiewające nawet na 1,5 - 1,8 miliarda złotych.
Drugi problemem inwestora jest termin skończenia robót. Dotrzymanie harmonogramu prac może być niemożliwe, m.in. ze względu na pozostałości po walkach z okresu II wojny światowej - ich usunięcie jest niezbędne, by zacząć m.in. budować sztuczną wyspę. Niektóre firmy prognozują, że może to zająć nawet 6 miesięcy i w tym okresie trudno będzie prowadzić inne prace.
Warto zauważyć, że już przy kosztorysie opiewającym na 880 mln zł ekonomiści szacowali czas zwrotu inwestycji nawet na 450 lat. Brak jest bowiem ładunków, których przewożenie tą drogą byłoby racjonalne. Przy podwyżce do 1,8 miliarda możemy oczekiwać odpowiednio dłuższego okresu zwrotu. Ale to może być zadanie dla przyszłych archeologów.
Kanał żeglugowy przez Mierzeję Wiślaną będzie miał 1,3 kilometra długości i 5 metrów głębokości. Ma umożliwić wpływanie do portu w Elblągu jednostek o parametrach morskich: zanurzeniu do 4 metrów, długości 100 i szerokości 20 metrów. Skróci drogę wodną o ponad 90 kilometrów w jedną stronę, a czas transportu o niemal 12 godzin. Stał się przy tym jedną z najbardziej kontrowersyjnych inwestycji ostatnich lat.