Nawrócony bankowiec wchodzi do Polski. Karta wielowalutowa i kredyt z aplikacji dla niecierpliwych

Krzysztof Majdan
Michał Šmída pracował w finansjerze w czasach kryzysu, rzucił tę pracę, poległ na swoim pierwszym biznesie - czeskiej wersji Paczkomatów, aż wreszcie postanowił ulepszyć bank i to okazało się celnym strzałem. Twisto to czeska aplikacja do bieżących płatności, z kartą wielowalutową i opcją kredytową. Z jednej strony bezpośredni rywal Revoluta, z drugiej - jego uzupełnienie. Michał Šmída, twórca firmy, w rozmowie z INNPoland.pl opowiada, co przygotował dla Polskiego rynku na zbliżający się debiut.
Michał Smida, założyciel fintechu Twisto. To aplikacja do płatności połączona z wielowalutową kartą kredytową. Firma jesienią wchodzi do Polski i już prowadzi rekrutację Fot. Materiały prasowe
Czym jest Twisto, twoimi słowami?

Gdy zaczynaliśmy 6 lat temu, wyrażenie fintech nie było jeszcze tak popularne jak dziś, więc nie myśleliśmy w ten sposób o naszej firmie. Zaczęliśmy od prostej oferty skupionej wokół sprzedaży online i e-commercebaj. Stworzyliśmy rozwiązanie ‘kup teraz, zapłać później’, umożliwiając klientom zakupy z domu i płatność online dopiero po dostarczeniu towaru, gdy stwierdzą, że chcą go zatrzymać. W ten sposób daliśmy użytkownikom poczucie bezpieczeństwa, którego brakowało im podczas zakupów przez internet i pomogliśmy e-sklepom zwiększać sprzedaż.


Jak wpadłeś na ten pomysł?

Pracowałem w sektorze bankowości inwestycyjnej w Londynie, zacząłem w środku kryzysu finansowego, to był 2008 r., upadł Lehman Brothers. Co zabawne, podobną posadę w bankowości inwestycyjnej miał Nikolaj Storonski, szef Revoluta. Choć osobiście się nie znamy, w tamtym czasie pracowaliśmy niemal obok siebie – biuro jego banku było oddalone od mojego o 100 metrów. Praca w Londynie uświadomiła mi kilka rzeczy.

Nawrócony bankier. Umieram z ciekawości.

Pierwsza – jestem ogromnie przepłacany za to, co robię, zatem ktoś robi wielką kasę na klientach. Druga – organizacja banków jest bardzo nieefektywna, przez to, że są tak duże. Trzecia – jest miejsce na rewolucję w dziedzinie finansów osobistych.

Dlaczego rewolucję?


Kiedy analizowałem e-commerce w regionie, okazało się, że aż 50-60 proc. płatności odbywa się w modelu płatności za pobraniem. To uświadomiło mi, że mogę wrócić do domu, do Czech, i założyć firmę, która skupi się na kliencie, jego codziennych płatnościach i da mu poczucie bezpieczeństwa podczas zakupów w internecie. Tworząc Twisto, inspirowaliśmy się szwedzką Klarną, która również oferuje płatności odroczone, ale nie działa w naszym regionie.

Okej, mamy zachowawczy stosunek Czechów do zakupów online. Gdzie wasza rewolucja?

Daliśmy użytkownikom poczucie bezpieczeństwa towarzyszące płatności za pobraniem i wygodę najprostszych płatności online. Dość szybko zauważyliśmy też, że większość codziennych, bieżących płatności w Czechach odbywa się w fizycznych sklepach. Chcąc być bliżej ludzi, postanowiliśmy wejść również w ten segment.

Do tego potrzebowaliście karty płatniczej?

Zaczęliśmy współpracę z niemieckim wydawcą, zresztą tym samym, z którym współpracował Revolut. Stworzyliśmy bardzo wygodną, intuicyjną aplikację do płatności z opcją kredytową. Daliśmy użytkownikowi swobodę płatności – darmowy limit kredytowy na miesiąc, z natychmiastowymi powiadomieniami o każdej transakcji, możliwością bieżącego śledzenia wydatków i ich spłaty w całości albo w ratach. Jesteśmy w grupie pierwszych instytucji w Czechach, które wdrożyły ApplePay.

Do Revoluta jeszcze wrócimy. Czyli aplikacja „jak bankowa”.

Tak, plus karta, której używasz na co dzień. Nie chcemy konkurować z bankami, zwłaszcza że jeden z nich, ING, jest naszym akcjonariuszem. Raczej wejść w segment bieżącego, codziennego finansowania i obsługę klientów.

Czyli trochę bankom w paradę wchodzicie.

Nie do końca. Kluczowa jest specyfika finansowa naszego regionu.

Co to znaczy?

W zestawieniu my - jako region - kontra Zachód, uderzająco niski jest odsetek penetracji rynku kartami kredytowymi. Banki są świetne w sprzedawaniu kont i kredytów hipotecznych, ale na polu finansowania instant idzie im gorzej. Szybsi są pożyczkodawcy pozabankowi, ci mają z kolei bardzo wysokie oprocentowanie, więc są atrakcyjni tylko dla określonej grupy konsumentów.

A jak robicie scoring klientów? Niech zgadnę, inaczej niż banki?

Inaczej. Gdy idziesz do banku, ten sprawdzi, gdzie pracujesz, ile zarabiasz, weźmie PESEL i dane z dowodu, sprawdzi bazy dłużników, czy nie zalegasz. Potem będzie chciał wiedzieć, czy masz żonę, dzieci, psa, ile wydajesz i w końcu na tej podstawie zdecyduje, czy ci zaufać. Gość jak ty - ma trzydziestkę, bez rodziny, dobrze zarabia, pracodawca rzetelny – dostanie pieniądze. Ale naczekasz się na to oczywiście kilka dni. A młodzi ludzie nie lubią czekać.

Czego chcą młodzi?

Nie chcą podawać wszystkich danych, nie chcą długo czekać. Oczekują wygody i szybkiego załatwienia sprawy, najlepiej na jedno kliknięcie. Dokładnie to im dajemy podczas zakupów online – w usłudze kup teraz, zapłać później.

To jak ich prześwietlacie?

Mamy silnik scoringowy, nazywamy go Nikita. Powstał w całości wewnątrz naszej firmy. Analizuje różne czynniki, podpierając się danymi z 7 mln dotychczasowych transakcji. Wykorzystuje machine learning, czyli wciąż się uczy.

Jakie czynniki?

Na przykład rodzaj telefonu, z którego korzystasz, gdzie mieszkasz…

Zaczekaj, a co ma rodzaj telefonu do tego?

Nie chcę mówić, że telefon cię definiuje, ale może sporo o tobie powiedzieć.

Co na przykład?

Może to wynika ze specyfiki regionu, ale mamy mniej więcej taki rozkład - 15 proc. użytkowników korzysta z iOS-a, a pozostali z Androida. Najtańszy telefon z Androidem kupisz za – strzelam – 100 euro, najtańszy iPhone – 500 euro. Jest zatem różnica progu wejścia. Użytkownicy iPhone’ów częściej korzystają z płatności Apple Pay niż użytkownicy Adroida z Google Pay. Różnica to ponad 300 proc. Czyli użytkownicy iPhone to miłośnicy technologii, którzy wcześnie adaptują różne nowinki.

Co jeszcze bierzecie pod uwagę w portretowaniu potencjalnego kredytobiorcy?

W opcji kup teraz, zapłać późnej, sprawdzimy w jakiej okolicy mieszkasz, jak daleko masz do centrum miasta, czy w pobliżu jest park, jakie są ceny i oceny okolicznych knajp czy punktów usługowych, jakich zakupów dokonujesz, jeśli robiłeś je z Twisto. To wszystko składa się na Twój profil, na podstawie którego decydujemy, czy ci zaufać czy nie.

Oczywiście analizujemy tylko dostępne dane, nie szpiegujemy telefonu. Jeśli klient chce korzystać z limitu kredytowego w aplikacji, rejestracja jest trochę bardziej złożona, bo jak wszyscy musimy spełnić wymogi ustawowe. Potrafimy jednak ocenić zdolność kredytową ludzi młodych bez historii kredytowej. W skrócie – u nas młodzi mają zdecydowanie większą szansę dostać kredyt. Nie odpadną z automatu.

Karkołomnie.

Tak też mówili nam niektórzy bankowcy, byli i tacy, którzy nazywali nas bandą pomyleńców. Ale my patrzymy na to inaczej – większość z nas ma dziś bardzo bogate w informacje profile wirtualne, których analiza jest dla wydajniejsza niż tradycyjny scoring. A do tego jest zautomatyzowana, a więc szybsza. Wydajemy decyzję w ułamkach sekundy.
Czeski zespół rozwijający Twisto. Firma wchodzi z pełną ofertą do Polski tej jesieni, już prowadzi rekrutację - szuka przede wszystkim handlowców, ekspertów marketingu i obsługi klienta.Fot. Materiały prasowe

Chcesz, żeby Twisto stało się bankiem?

Teraz nie ma o tym mowy. W przyszłości może być to konieczne, gdy osiągniemy dość duży próg obrotów. Jednak niezależnie od nazewnictwa, chcemy rozwijać usługi w tym kierunku, co dziś.

Jakie macie oprocentowanie na tych pożyczkach?

Limit kredytowy w Twisto jest bezpłatny przez okres od 21 do 45 dni, w zależności od produktu. Potem użytkownik decyduje, czy chce go spłacić czy skorzystać z dalszego finansowania. W Czechach oprocentowanie wynosi wówczas ok. 30-35 proc. rocznie, czyli tyle, ile na kartach kredytowych. W Polsce trwają jeszcze prace na stawkami. Zmieniają się też przepisy - dostosujemy do nich oprocentowanie.

Pożyczacie klientom ze swoich czy inwestorskich?

Na początku korzystaliśmy wyłącznie z funduszy od inwestorów. Potem uzupełniliśmy je o m.in. emisję obligacji i inne formy finansowania dłużnego. Bez względu na źródło, jesteśmy odpowiedzialni za te pieniądze. Musimy zapewnić inwestorom zwrot i nie możemy zanadto ryzykować.

Zarabiacie już?

Jeszcze nie, spodziewamy się wyjść na plus w przyszłym roku. W tym zamknęliśmy kolejną rundę finansowania na 60 mln zł. Pieniądze przeznaczymy m.in. na rozwój na polskim rynku, na który już w październiku wprowadzimy aplikację i kartę Twisto. W planach mamy też wejście do Rumunii.

Sprzedaliście kiedyś długi?

Nie, nigdy nie sprzedaliśmy długu i tego nie zrobimy, długiem zajmujemy się wewnątrz firmy.

Wracając do Revoluta, konkurujecie ze sobą czy nie? Jest dużo podobieństw.

I tak i nie. My dopiero zaczynamy. Revolut w największym stopniu pełni funkcję karty do podróży. Jako firma działająca globalnie, dobrze sprawdza się w tym zastosowaniu. My nie rywalizujemy z nim globalnie, choć mamy najlepszy, międzybankowy kurs wymiany walut i naszą kartą można płacić wszędzie gdzie akceptowany jest MasterCard.

Chcemy być blisko naszych użytkowników. Oferujemy im obsługę klienta w ich rodzimym języku i cash back w sklepach, w których faktycznie robią zakupy. Wreszcie oferujemy również kredyt, czego Revolut nie ma. Revolut z racji skali biznesu, koncentruje się na dużych rynkach. My nigdy nie będziemy globalni, za to perfekcyjni dla klienta w regionie.

A jaki plan dla Polski?

Już w tym roku, na jesieni, wejdziemy do Polski z pełnym produktem Twisto - kartą wielowalutową i aplikacją do codziennych płatności, z funkcjami jak snap – czyli opłacanie faktury zdjęciem czy split – czyli podział rachunku między znajomych jednym kliknięciem. Na razie oferujemy płatności internetowe w formule 'kup teraz, zapłać później', w partnerstwie z ING.

Szukacie ludzi do pracy?

Tak, głównie specjalistów od sprzedaży i obsługi klienta. Trwa również rekrutacja na nowego country managera. Dotychczasowy zajmie się naszą ekspansją zagraniczną. Nasz dział IT mieści się Czechach. Niewykluczone jednak, że część prac w przyszłości będziemy outsourcować do Polski.

Prowadziłeś wcześniej biznes czy to był chrzest bojowy?

Mam już na koncie jeden startup, działający na zasadach podobnych do inPostu i Paczkomatów. Po ośmiu miesiącach odsprzedaliśmy biznes lokalnej firmie z małą stratą. Potem przyszła przygoda w funduszu VC, dzięki któremu dobrze zorientowałem się jak wygląda sytuacja w tym sektorze.

Najtrudniejsza lekcja biznesowa?

Dwie. Zbyt długo byliśmy tylko na jednym rynku, 2-3 lata finansowaliśmy się wyłącznie kapitałem czeskich funduszy. Powinniśmy byli sięgnąć po międzynarodowy kapitał wcześniej. Pozwoliłoby to nam na bardziej agresywną ekspansję.

A druga?

W firmie mamy ponad 100 osób. Z jednej strony to wciąż niewiele, a z drugiej… być może powinniśmy byli wcześniej zadbać o stworzenie odpowiedniej struktury, zdefiniować role w firmie, zatrudnić HR-owca i sprecyzować oczekiwania wobec pracowników. To wszystko robimy teraz. Wciąż się uczymy, ale na pewno nie jesteśmy już bandą nakręconych dzieciaków, które działają bez ładu i składu.