Luksusowe życie studenckie. Tak się mieszka w prywatnych akademikach
Na myśl „akademik” w wielu głowach pojawia się obraz ciemnego, niezadbanego pokoju z PRL-owską meblościanką, trzeszczącym piętrowym łóżkiem i wątpliwej czystości, wspólną dla całego piętra łazienką. Tak wygląda (znana licznym szczęśliwcom) rzeczywistość wielu polskich domów studenckich, ale tych publicznych. Zupełnym przeciwieństwem przyuczelnianych internatów są akademiki prywatne - nowoczesne, jak spod igły, oferujące pełną prywatność. I oczywiście droższe - bo w końcu za jakość się płaci.
Prywatne akademiki standardem bardziej przypominają hotele niż publiczne internaty. Wnętrza pokoi najczęściej utrzymane są w nowoczesnym, skandynawskim stylu, mają prywatną łazienkę i aneks kuchenny. Jeśli w lokum coś się popsuje, wystarczy zgłosić to w recepcji, która przyśle odpowiedniego fachowca. Co więcej, dla tych lubiących porządek, ale nieprzepadających za jego utrzymywaniem, istnieje opcja zamówienia dodatkowo płatnego sprzątania.
To nie koniec atrakcji. Siłownia, piłkarzyki, pralnia, sala kinowa, pokój do wspólnej nauki czy centrum rozrywki - to wszystko znajduje się w ofertach coraz popularniejszych w Polsce prywatnych akademików, często do korzystania już w cenie czynszu. Przestrzenie wspólne utrzymane są w czystości, ochrona trwa 24 godziny na dobę, a obsługa jest miła i nastawiona na płacącego klienta.
– Porównanie do hotelu nie było naszym celem, choć rzeczywiście, poza sezonem akademickim, gdy część studentów wyjeżdża, z sukcesem zapraszamy studentów latem na krótsze pobyty – przyznaje Justyna Miszczuk, manager ds. sprzedaży w Student Depot.
Student Depot to sieć prywatnych akademików, działająca od 2014 r. i oferująca studentom nowoczesne przestrzenie do wynajęcia w większych polskich miastach. Jak wyjaśnia Justyna Miszczuk, w żadnym akademiku firma nie ma problemów z wynajęciem pokojów, dlatego przekonuje do rezerwacji z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem.
Marka została stworzona przez dewelopera Griffin Real Estate, który - choć największy - nie jest na tym rynku jedyny. W Trójmieście pokój w prywatnym akademiku wynająć można chociażby w Gdańskim Harvardzie, w Łodzi działa imprezowy Base Camp, zaś w Krakowie powstaje prywatny akademik LIV.
Studenci chcą lepszych warunków
Coraz większe zainteresowanie tą formą wynajmu potwierdzają również badania firmy Savills z branży doradztwa nieruchomości. Jak wskazują jej eksperci, liczba uczelnianych i państwowych akademików maleje, głównie z powodu rosnących wymagań studentów, dotyczących warunków, w jakich chcieliby mieszkać.
– W konsekwencji zamykane są obiekty o najgorszym standardzie i zmniejszana jest maksymalna liczba studentów kwaterowanych w wieloosobowych pokojach. Alternatywą dla akademików są mieszkania na wynajem, z którymi pod względem standardu konkurować mogą najczęściej jedynie prywatne domy studenckie – zauważyła Wioleta Wojtczak, dyrektorka działu badań i analiz Savills w rozmowie z portalem franczyzawpolsce.pl.
Wyższy standard akademików prywatnych wiąże się jednak z głębszym sięgnięciem do kieszeni. Justyna Miszczuk nie ukrywa, że oferta prywatnych internatów jest skierowana do zamożniejszych klientów, aczkolwiek nadal tańsza niż wynajem mieszkania.
– Nie jesteśmy konkurencją dla państwowych akademików, bo one z zasady nie zarabiają, a co za tym idzie, nie mogą inwestować i udoskonalać swojej oferty. Nasze akademiki dywersyfikują rynek. Dzięki temu studenci z mniej zasobnym portfelem mogą płacić bardzo niską stawkę za mieszkanie, a ci nieco zamożniejsi, dzięki nam, uzupełniającym rynkową lukę, mogą doświadczyć życia w akademiku o lepszym standardzie – wyjaśnia.
Jak zauważa, początkowo ceny w prywatnych akademikach miały być skierowane do studentów zagranicznych, często niezadowolonych z warunków panujących w przyuczelnianych internatach. Jednak dość szybko okazało się, że zainteresowanie taką formą wynajmu jest również wysokie wśród polskiej młodzieży.
– Zainteresowanie, jak i zasoby finansowe, które pozwalają im taki pokój wynająć – dodaje Justyna Miszczuk. – Ceny są porównywalne, a nawet niższe niż ceny mieszkań na rynku nieruchomości – wskazuje.
Same plusy, brak minusów
Marcin*, pracujący 31-latek, który wynajmuje pokój w jednym z prywatnych domów studenckich, jest bardzo zadowolony ze swojej decyzji. Jak tłumaczy, oprócz studentów lokum wynająć mogą również osoby pracujące do 30. roku życia, jednak, jak widać na jego przykładzie, są wyjątki od reguły. – W końcu to prywatny biznes – mówi mężczyzna.
Prywatne akademiki wydają się nie mieć żadnych wad. Ich lokatorzy szczególnie cenią sobie prywatność mieszkania w osobnym pokoju, możliwość spotkania znajomych w chwili, gdy przyjdzie na to ochota, wspólne imprezy z jednoczesnym "bliskim" powrotem do domu oraz kulturowy miszmasz dzięki studentom zza granicy.
– Za czasów studenckich byłem na wymianie zagranicznej w Niemczech. Z powodu różnorodności kulturowej w akademiku teraz mam takie miłe flashbacki – śmieje się Marcin.
Jak przekonuje, mieszkanie w takim akademiku jest "rewelacyjne" i, jeśli studentów tylko na to stać, zdecydowanie je poleca. – Szukanie minusów w takim mieszkaniu, byłoby szukaniem dziury w całym. Ja, jako osoba bardzo kontaktowa i otwarta na różne kultury, jestem mega zadowolony – zapewnia.
Justyna Miszczuk ze Student Depot twierdzi, że lokatorzy najbardziej chwalą sobie prywatność, jaką zapewnia mieszkanie w połączeniu z komfortem przebywania z innymi studentami w przestrzeniach wspólnych. Jedyna skarga, jaka czasami się pojawia, wynika z potrzeby głośnej zabawy, która zderza się z potrzebą wypoczynku.
– Choć mamy godziny ciszy nocnej, to jednak zdarzają się sporadyczne sytuacje, w których ktoś hałasował w nocy. Ponad połowa naszych studentów to osoby zza granicy, często z kultur głośnych i lubiących zabawę do rana. W każdym akademiku mamy ochronę i dbamy o komfort wszystkich mieszkańców poprzez jasny regulamin i szanowanie wzajemnych potrzeb. Nasze akademiki są położone w bardzo dobrych lokalizacjach i studenci mają blisko do klubów i innych miejsc rozrywki – opowiada.
Studenci prywatnych akademików do dyspozycji miewają siłownie, przestrzenie do wspólnej nauki, a nawet sale kinowe. W niektórych budynkach znajdują się małe sklepy spożywcze typu Żabka, dzięki czemu można w każdej chwili wyskoczyć na szybkie zakupy•fot. Student Depot
U studentów już bieda nie piszczy
Jednak nie każdy student w takim akademiku zamieszka. Koszt wynajęcia jednoosobowego pokoju w prywatnym domu studenckim różni się w zależności od lokalizacji, jednak oscyluje w granicach od 1150 zł w Poznaniu do nawet 1830 zł w Warszawie, jak wyliczył portal Bankier.pl. Za jedynkę w akademiku uczelnianym można zapłacić już od ok. 350-400 zł wzwyż w zależności od miasta.
– Nie ma się co oszukiwać, w takich akademikach mieszkają bogate dzieciaki – zauważa Marcin. – Wystarczy popatrzeć na zaparkowane na parkingach pod akademikiem samochody, by dowiedzieć się, z jakich rodzin pochodzą ci studenci. Płacąc za samo zakwaterowanie swojego dziecka studenta 1500 zł i dodając do tego pieniądze na utrzymanie, wyjdzie regularny wydatek w wysokości ok. 3 tysięcy miesięcznie na swoją pociechę. Trzeba więc zarabiać grubo powyżej średniej krajowej – kwituje.
Również liczba miejsc w akademikach prywatnych jest ograniczona. Zgodnie z danymi firmy Savills, domy studenckie, będące własnością prywatnych inwestorów niepowiązanych z żadną konkretną uczelnią, oferują ok. 6500 łóżek. Jednak biznes rozwija się tak prężnie, że do 2021 roku w Polsce może przybyć nawet 10 tys. miejsc do spania w prywatnych akademikach.
Jeden z pokoi w prywatnym akademiku Student Depot w Poznaniu.•Fot. Student Depot
Akademickie życie na poziomie
Mieszkanką wrocławskiego Student Depot jest Ola, studentka zarządzania na prywatnej uczelni Wyższej Szkoły Bankowej. Jak tłumaczy, na zamieszkanie w akademiku zdecydowała się, gdy ona i jej chłopak poszli na studia do dwóch różnych miast.
– Na początku myślałam nad zakupem mieszkania we Wrocławiu, jednak nie byłam pewna, czy tu zostanę, bo mój chłopak poszedł na studia do Łodzi – wyjaśnia.
– Ten akademik znalazła moja mama. Na początku byłam sceptycznie nastawiona do takiej formy mieszkania - wolę mieć wszystko dla siebie niż mieszkać z pięcioma osobami i dzielić z nimi łazienkę - ale jak się dowiedziałam, że będę miała pojedynczy pokój, swój aneks kuchenny i prywatą łazienkę, a jednocześnie możliwość spędzenia czasu z innymi, to się przekonałam – mówi.
Wskazuje, że prywatny akademik to idealne miejsce dla niej z uwagi na możliwość zamknięcia się w pokoju, gdy ma potrzebę nauki i wyjścia do znajomych do części wspólnej, gdy ma ochotę z kimś się spotkać.
– Stworzyła się tu taka fajna społeczność. Zawiązało się wiele przyjaźni i z tego powodu duża część studentów przedłużyła umowy na przyszły rok, żeby nadal być razem w jednym miejscu. Ciągle poznaje się nowych ludzi, a jak ktoś ma jakąś potrzebę, coś pożyczyć, to zawsze znajdzie pomoc – tłumaczy Ola.
Jak mówi, zdecydowanie nie żałuje swojej decyzji. – Ludzie są super, lokalizacja jest super, jest bardzo bezpiecznie, bo wejścia są na czipy. Nie ma też trudności z parkowaniem, bo osoby, które już nie załapały się na parking akademicki, mogą parkować po drugiej stronie ulicy, jak ja – kwituje.
*Na prośbę wypowiadającego się jego imię zostało zmienione.