Morawiecki zaprasza cię do wodnej burzy mózgów. Nie wierzy swojemu ministrowi?
Zaledwie kilka dni po tym, jak Marek Gróbarczyk, minister gospodarki wodnej zapowiedział powstanie wartego 14 mld zł programu rządowego do walki o zatrzymanie w Polsce wody, premier obiecał coś innego. Zaprosił wszystkich obywateli do burzy mózgów na temat wody.
Premier zadeklarował, iż w połowie września odbędzie się w Polsce forum na temat wody – chodzi przede wszystkim o walkę z suszą, która powoduje straty w rolnictwie. Faktem jest, że wody mamy coraz mniej i jest ona coraz cenniejsza. Jak pisze serwis TVN24BiS.pl, spotkanie dotyczące wyzwań związanych z ochroną malejących zasobów wody w Polsce odbędzie 14 i 15 września 2019 r. w trakcie hackathonu HackYeah w Warszawie.
– Chcę państwa zachęcić i zaprosić do wielkiej ogólnopolskiej burzy mózgów, która odbędzie się w połowie września i która będzie dotyczyć niesamowicie ważnego problemu – problemu, o którym ostatnio bardzo często dyskutujemy w Polsce, w Europie i na świecie. Tym problemem jest woda, brak wody, dostępność wody; woda jako to podstawowe źródło życia, źródło potrzebne do działań gospodarczych i wszelkich innych (...), woda, która staje się tematem numer jeden – mówił szef rządu.
Rząd podobno ma program walki z suszą
Tymczasem dosłownie kilka dni temu Marek Gróbarczyk, minister gospodarki wodnej i żeglugi śródlądowej zapowiedział powstanie wielkiego programu rządowego, dzięki któremu – mówiąc w skrócie – Polska przestanie przekształcać się w pustynię. Potrwa nawet 10 lat, jest więc programem na niejedną kadencję i zadaniem dla kilku rządów.
Program Gróbarczyka już skrytykowali naukowcy i ekolodzy. Minister chce przede wszystkim grodzić rzeki i budować olbrzymie zbiorniki retencyjne, warte miliardy złotych.
Co ciekawe, dla żadnej z 94 inwestycji nie określono, jak będzie wpływała na poprawę retencji, co znaczy, że żadna z pozycji nie została zweryfikowana pod kątem spełnienia celu, nie mówiąc o dostosowaniu do aktualnej i prognozowanej sytuacji hydrologicznej w związku z katastrofą klimatyczną.
– Tradycyjnie rozumiane działania hydrotechniczne nie rozwiążą problemu powodzi rozproszonej – zalań, podtopień spowodowanych lokalnymi, czasem intensywnymi opadami, znacznie rzadziej wylewami rzek. Najlepszym rozwiązaniem jest zagospodarowanie deszczu tam gdzie spada, a do tego potrzebna jest naturalna i sztuczna retencja w małej skali, dbałość o nieuszczelnianie powierzchni oraz coraz popularniejsza zielona i błękitna infrastruktura. Tym się w Polsce praktycznie nikt nie zajmuje – mówili na niedawnej konferencji prasowej przedstawiciele Koalicji Ratujmy Rzeki.