Tanie czy drogie? Dwa różne oblicza modnego "eko życia" w Polsce
Życie eko jest ostatnio bardzo modne i - jak to z modami bywa - nie należy do najtańszych. Producenci, zwęszywszy okazję do zarobku, zasypują rynek coraz bardziej ekologicznymi i droższymi wytworami. Trudno się dziwić - w końcu popyt zwiększa ceny w sklepach. Z drugiej strony w internecie można przeczytać masę artykułów, przekonujących, że życie eko jest tanie i dzięki niemu można oszczędzić niemało pieniędzy. W głowie konsumenta rodzi się pytanie - czy bycie ekologicznym jest w końcu tanie czy drogie?
Jak wynika z badań firmy Nielsen, o których donosi „Rzeczpospolita”, 40 proc. polskich konsumentów interesuje się produktami eko. I nie chodzi tylko o żywność - Polacy przychylnie patrzą również na kosmetyki i chemię domową.
Według danych po wybory eko sięgają klienci z różnych grup wiekowych, jednak zainteresowanie tym rynkiem rośnie, gdy w rodzinie pojawia się małe dziecko czy problemy zdrowotne. Duży udział w większej popularności ekologicznych produktów ma również rosnąca moda na „życie bardziej eko”.
Jednak, jak zauważa gazeta, zainteresowanych byłoby jeszcze więcej, gdyby produkty ekologiczne nie były tak drogie. A są, ponieważ z racji metod produkcji plony są niższe i mniej trwałe, co przekłada się na finalną cenę.
– To nigdy nie będzie w Polsce produkt masowy, ponieważ co najmniej 20 proc. wyższe ceny od razu eliminują większość klientów. Niemniej sporadycznie takie produkty będzie kupowało coraz więcej osób, zwłaszcza z myślą o dzieciach czy osobach chorych – mówi „Rz” przedstawiciel jednej z dużych sieci.
Tyle że kosztowne produkty ekologiczne to jedna strona medalu, ta droższa. Bowiem życie eko bardzo często reklamowane jest jako tańsza alternatywa przetrwania. Dlaczego, skoro produkty i żywność są tak drogie?
Tanie eko jedzenie
Trudno zaprzeczyć cenom umieszczonym na sklepowych półkach, które są o wiele wyższe, niż nieekologicznych produktów. Jednak odpowiedź na postawioną kwestię - czy modne życie eko jest tanie czy drogie - wydaje się dwojaka. Bowiem i w ekologii znajdą się tanie rozwiązania.
Na pierwszy ogień weźmy żywność. Choć kupowane w ekologicznych marketach warzywa i owoce jako przyjazne dla przyrody mają certyfikat eko, to pojawia się wiele wątpliwości, czy rzeczywiście nie wpływają negatywnie na środowisko. Często odbywają bowiem drogę kilkuset tysięcy kilometrów, by dotrzeć do sklepu. Bardziej ekologiczne (i tańsze) są więc pomidory i marchewki kupione na lokalnym bazarze.
Środowisku i portfelowi sprzyja również dieta wegetariańska i wegańska. Choć wielu wydaje się, że dieta roślinna wymaga wydawania więcej, są w błędzie. Najbiedniejsi ludzie na całym świecie żywią się głównie produktami roślinnymi, które są o wiele tańsze niż mięso i produkty odzwierzęce.
W przypadku sojowych zamienników, takich jak kiełbaski, sery czy jogurty, które do najtańszych nie należą – są to produkty wysoko przetworzone, czyli niekoniecznie zdrowe. Należy więc spożywać je sporadycznie, jak sugeruje blog dziecisawazne.pl.
Dieta wegetariańska i wegańska jest o wiele tańsza niż tradycyjna. A przy okazji zdrowsza i lepsza dla środowiska.•fot. Pixabay
Sposoby na tanie eko kosmetyki
Eko kosmetyki i środki do czyszczenia mogą odstraszać swoimi cenami... jeśli nie kupujemy ich z głową. Za 500 mililitrową butelkę ekologicznego płynu do mycia naczyń można zapłacić już ok. 6 złotych, a kupując większe butelki i dokonując zamówienia przez internet wraz ze znajomymi, jesteśmy jeszcze bardziej ekologiczni i ekonomiczni. Jeśli jednak nie chcemy kupować w sklepach, sposobów na tańsze produkty jest całe mnóstwo.
Sekret tkwi w ich samodzielnym przygotowywaniu. Wystarczy ocet, soda, olejki eteryczne czy sok z cytryny, by w zaciszu własnego domu stworzyć bardzo tanie i naturalne detergenty. To samo z kosmetykami – domowe maseczki kosztują mniej niż te ze sklepu, a kupno szamponu czy mydła w kostce zapakowanej w papier a nie plastik jest dobre dla środowiska i tanie.
Co więcej, budżet potrzebny do ekologicznego życia wcale nie musi być wysoki. Mowa nie tylko o kosmetykach, środkach czystości i jedzeniu, ale również innych aspektach codziennego funkcjonowania. Choć na początku rzeczywiście trzeba w nie nieco zainwestować, przynoszą spore korzyści finansowe w przyszłości.
Ekologia podreperuje budżet
Jak zauważył Ireneusz Sudak z bloga subiektywnieofinansach.pl, każdego dnia tracimy złotówki wydając je na nieekonomiczny i nieekologiczny transport, ogrzewanie i zasilanie prądem urządzeń domowych. Wystarczy jednak kilka usprawnień, by zaoszczędzić na nich nawet do 10 proc.
Warto zacząć od rachunków za elektryczność, które w Polsce należą do jednych z najwyższych w Europie. Istnieje sposób, by je zbić… tworząc na dachu własną minielektrownie słoneczną. Jak zauważa autor, nawet mieszkańcy bloku mogą to zrobić wspólnie z sąsiadami i spółdzielnią. Korzyści są nieocenione - redukcja rachunków za prąd oraz możliwość odliczenia kosztów budowy od podatku.
Podobna sytuacja zachodzi w przypadku ogrzewania. Rachunki za ciepło mogą się zmniejszyć dzięki termomodernizacji. W przypadku ograniczenia poboru energii do niezbędnego minimum domostwo po termomodernizacji będzie płaciło o ok. 1000-1200 zł rocznie mniej w porównaniu do rodzin, które w tej sprawie nie zrobią nic.
Co ciekawe, portal wyliczył również, że koszty eksploatacji własnego samochodu - wliczając w to koszty paliwa, ubezpieczeń i serwisów - biorąc pod uwagę tylko dni robocze to co najmniej 45 zł dziennie. Za taką samą cenę można korzystać z car-sharingu i jeździć po mieście samochodem elektrycznym na minuty przez prawie 40 minut dziennie.