Fatalna wiadomość dla wynajmujących mieszkania. Tak uderzy w nich pomysł PiS ws. płac
Jedną z obietnic PiS w nadchodzących wyborach jest niebotyczne podwyższenie płacy minimalnej. Lider partii Jarosław Kaczyński zapowiedział podwyżkę do 3 tys. złotych brutto do końca 2020 roku, a trzy lata później – do 4 tys. złotych. Eksperci biją na alarm, a rekordowe wzrosty minimalnej pensji wprost nazywają groźnymi i wyniszczającymi dla polskiej gospodarki. Ostrzegają, że wzrost płac odczujemy wszyscy, ale nie tak, jak byśmy się spodziewali – bo zamiast pełniejszych portfeli czeka nas zaciskanie pasa z powodu ostrej podwyżki czynszów i rachunków.
W ciągu niecałych czterech lat najmniej zarabiający Polacy będą zarabiać tyle, ile jeszcze w 2014 roku zarabiali ci przeciętnie zarabiający. Choć na pierwszy rzut oka wyjątkowo hojna propozycja rządu może brzmieć dobrze, to w rzeczywistości scenariusz, jaki czeka Polskę po ekstremalnych podwyżkach płacy minimalnej maluje się wyjątkowo mrocznie.
O skutkach tak drastycznej podwyżki (wobec 2250 złotych brutto dziś do 4000 złotych brutto za trzy lata z kawałkiem) już przestrzegają eksperci. Bankructwa małych firm, szalejąca szara strefa, wysoka inflacja, wywindowane ceny w sklepach i na rynku mieszkaniowym – to dopiero początek litanii bolesnych konsekwencji.
Jedną z nich, pozornie niezwiązaną z podwyżkami płacy minimalnej, lecz wyjątkowo odczuwalną dla wszystkich mieszkańców bloków i domów wielorodzinnych, będą podwyżki czynszów. Jak alarmuje Mariusz Łubiński, ekspert nieruchomości i prezes firmy Admus, podniesienie płacy minimalnej spowoduje wzrost kosztów wszystkich usług, które kontraktują spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe.
Czekają nas wyższe czynsze
– Pamiętajmy, że wzrost płacy minimalnej to przede wszystkim podwyżka wynagrodzeń ludzi najmniej wykwalifikowanych, czyli ekip sprzątających, ogrodników, konserwatorów czy firm ochroniarskich. Wszystkie wymienione firmy będą zmuszone podnieść wynagrodzenia swoim pracownikom, a skoro pensje będą wyższe, to w tych firmach wzrosną koszty. W ostateczności, by cokolwiek zarobić, będą musiały podwyższyć również koszty swoich usług, z których szeroko korzystają spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe – zauważa Łubiński.
Na podwyżkę pensji minimalnej nie pozostaną obojętne również osoby lepiej wykwalifikowane. Z powodu presji płacowej administratorzy, zarządcy nieruchomości, kierownicy, koordynatorzy, czy wreszcie dyrektorzy też będą oczekiwali wzrostu swoich wynagrodzeń, by zarabiać odpowiednio więcej.
– To spowoduje efekt domina – przewiduje ekspert. – Mieszkańcy tych budynków, choć z jednej strony zaczną zarabiać więcej, to wzrost kosztów tych usług poskutkuje wzrostem czynszów. Per saldo w ich portfelach zostanie zdecydowanie mniej, bo powiększone przychody zjedzą wyższe rachunki – prognozuje.
Choć Mariusz Łubiński nie jest w stanie przewidzieć, jaka dokładnie byłaby to podwyżka, to jest przekonany, że opłaty za czynsz mogłyby wzrosnąć więcej niż płaca minimalna.
– Na wyższe czynsze wpłyną nie tylko koszty produkcji wytworzenia danej usługi, które wzrosną o wzrost płacy. Firma musi jeszcze swoją usługę sprzedać, zatem dojdą do tego podatki. Myślę zatem, że wysokość czynszu urośnie o wzrost płac plus o zwiększoną stawkę podatku. Dziś większość firm sprzątających lub ochroniarskich już pracuje na minimalnych marżach. Nie są one w stanie same zamortyzować idących wzrostów kosztów – tłumaczy.
Mniej sprzątania, mniej ochrony
Spółdzielnie i wspólnoty mogłyby jakoś zoptymalizować koszty z powodu nadchodzących podwyżek czynszów i, jak zauważa ekspert, część z nich już to robi. Na przykład liczące poniżej 100 lokali budynki stopniowo rezygnują z ochrony fizycznej i przechodzą na tańsze usługi monitoringu, duże osiedla ograniczają ilość agentów.
– Można oczywiście oszczędzać na innych usługach, poprzez obniżenie częstotliwości wykonywania prac, ale odbije się to na jakości. Przykładowo ograniczyć liczbę etatów sprzątających i zamiast sprzątać klatki raz w tygodniu, zdecydować się na sprzątanie raz w miesiącu. Pytanie tylko, czy tędy droga – zastanawia się Łubiński.
Koszty osobowe utrzymania czystości, ochrony, konserwacji, administracji, prac remontowych to najdroższe pozycje w wydatkach spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych. Szukanie oszczędności w fotowoltaice i innych ekologicznych rozwiązaniach, na które decyduje się coraz więcej zarządców, stanowią jedynie ułamek kosztów, jakie płyną z budżetu nieruchomości.
– Dlatego w najbliższych latach przygotujmy się na znaczny wzrost opłat związanych z utrzymaniem mieszkań i lokali użytkowych – radzi specjalista.
Ważny jest rozsądek
Eksperci podkreślają, że płacę minimalną należy podnosić, jednak musi być ona podnoszona stopniowo i związana z wydajnością pracy, czyli dynamiką PKB, która w przypadku Polski wynosi ok. 4,5 proc.
– Obecnie podnosimy płacę minimalną wyżej niż wydajność pracy i to zaczyna być niebezpieczne, gdyż zwiększamy płace tych, których wydajność rośnie wolno. W konsekwencji może dojść do impulsu inflacyjnego, zaś jak inflacja się rozkręci, to wszyscy zaczniemy mieć problemy – przestrzegał w rozmowie z INNPoland.pl prof. Jacek Tomkiewicz, ekonomista z Akademii Leona Koźmińskiego.
W ciągu ostatnich 17 lat płaca minimalna rosła w średnim tempie 6,42 proc. rocznie. Proponowana przez PiS na przyszły rok podwyżka z 2250 złotych brutto do 2600 złotych brutto byłaby wzrostem o wstrząsające 15,6 proc., zaś w perspektywie dwóch lat i obiecanych 3000 złotych brutto - o 33,3 proc.