Henryk Kania zniknął. Nie dzwoni, nie pisze. W firmie huczy od plotek

Konrad Bagiński
Problemy mięsnego giganta, zakładów Henryk Kania, ciągle rosną. Firmą kieruje zarządca sądowy. Nie wiadomo, czy potężnie zadłużone przedsiębiorstwo da się w ogóle uratować. Tymczasem z mediów zniknął sam Henryk Kania - jeśli wierzyć plotkom, jest na innym kontynencie.
W Pszczynie zachodzą w głowę, gdzie podział się Henryk Kania. Już nie walczy o firmę, wedle plotek wyjechał za granicę mat. pras.
Portal Money.pl pisze, że Henryk Kania zawsze unikał świecznika i nie lubił się afiszować. Teraz jednak nie ma go w ogóle. Nie kontaktuje się z firmą, pracownikami, mediami, zarządcą sądowym. Coraz częściej słychać o tym, że nie ma go już w Polsce. Ponoć koi skołatane nerwy w Stanach albo na Karaibach.

Informacji o wyjeździe Kani z Polski nie udało się dziennikarzom potwierdzić. Pewne jest jednak, że Henryk Kania nie skontaktował się ani razu z ludźmi, którzy w tej chwili mają zarządzać jego biznesami.

Mowa oczywiście o Henryku Kani juniorze. W historii zakładów "Henryk Kania" Henryków Kaniów jest dwóch. Firmę w Pszczynie prawie 30 lat temu zakładał ojciec. W tym regionie zakładów masarskich nigdy nie brakowało. Bywa, że pisze się wręcz o "tradycjach masarskich" w Pszczynie i okolicach.


Jednak zakład Henryka Kani niewątpliwie się na ich tle wyróżniał: ambicjami i wynikającą z nich skalą działania. Powstałe w 1990 roku przedsiębiorstwo początkowo szybko nabierało impetu.

W 2003 roku stery w firmie przejął syn. Nowy prezes najwyraźniej wiedział, na jakiego konia postawić – wielkie sieci handlowe, dystrybuujące produkty na wielką skalę. W 2011 roku firma wyważyła pierwsze kluczowe drzwi – do sieci Biedronka. Do dziś mięso i wędliny pod brandem Henryk Kania można znaleźć w niemal wszystkich największych sieciach handlowych: Carrefour, Auchan, Leclerc, Intermarche, Kaufland, Lidl, Netto, Delikatesy Centrum. W odróżnieniu od Animexu i Sokołowa – a także innych dużych firm z branży – Henryk Kania nie utrzymuje sklepów firmowych, nie sprzedaje też detalistom.

Pod koniec 2014 roku Kania junior zrezygnował ze stanowiska prezesa, oddając stery w ręce menedżerów.

Co dzieje się z firmą Kani?
Mięsna firma, która jeszcze do niedawna była liderem w branży, od kilku miesięcy zmaga się z poważnymi problemami finansowymi. Wyszły one na jaw w czerwcu. Zaczęło się od głośnego protestu Ukraińców w Pszczynie, pracujących w zakładzie, którzy od miesięcy nie otrzymywali wypłat. Choć firma zarzekała się, że przekazywała agencji zatrudniającej obcokrajowców pieniądze na wypłaty, ta druga upierała się, że przelewów od przedsiębiorstwa nie dostawała.

Chwilę później okazało się, że Zakłady Mięsne Kania stoją nad skrajem przepaści finansowej. Firma ma łącznie ponad 800 mln złotych długu - 636,6 mln złotych winnych bankom oraz 164,5 mln złotych zadłużenia z tytułu wyemitowanych obligacji.

Gwoździem do trumny okazało się wypowiedzenie zakładom umowy faktoringu odwrotnego przez Alior Bank. Instytucja finansowa złożyła również doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Uważa, że ZM Kania wprowadziły bank w błąd, który doprowadził do pogorszenia jego sytuacji.

Według analizy sprawozdań finansowych i zebranych przez PAP Biznes informacji spółka zaangażowała ponad 400 mln zł w wątpliwe transakcje z podmiotami o niejasnej sytuacji finansowej. Firma z kolei swoją położenie tłumaczy znaczącymi wzrostami cen mięsa w I kwartale 2019 r. i ograniczeniami możliwości zakupu surowca w związku z pomorem świń.