Teraz już pralka nie wysiądzie dzień po gwarancji. Przynajmniej w teorii

Marcin Długosz
O planowanym postarzaniu produktów mówi się od lat, i choć nikt nikogo wprost za rękę nie złapał, nie da się ukryć, że żywotność AGD jest krótsza niż kiedyś. Właśnie wchodzi w życie "prawo do naprawy", nakładająca na producentów szereg obostrzeń.
Od października 2019 r. obowiązuje w UE "prawo do naprawy". Producenci muszą udostępniać dokumentację techniczną i części zamienne serwisantom. Fot. Alan Levine/Flickr.com / CC0 1.0
Planowane postarzanie produktów. Bardzo porywająca teoria, do tego wygodna. W końcu producent, złoczyńca jeden, chce się nachapać, chce wcisnąć jak najwięcej sprzętów. Ma magiczny guzik, oczywiście czerwony, sprawdza z kalendarzem, minął okres gwarancyjny, naciska, by zepsuć.

Żarty na bok. Owszem, cykl życia produktów technologicznych się skrócił. Dochodzi do sytuacji, gdy krótko po okresie gwarancji coś się psuje, trudno ocenić, w jakiej skali to przypadki losowe. Wreszcie, mamy tej elektroniki znacznie więcej, co potęguje wrażenie, że ciągle coś się psuje.


Co nie znaczy, że problemu nie ma. Dotychczas pojawiały się szczątkowe opracowania, które dowodziły, że rzeczywiście w niektórych przypadkach dochodzi do postarzania produktów. Aż sprawę wziął na siebie Parlament Europejski i w efekcie jedna z jego komisji przykłady takiego postępowania znalazła.

Prawo do naprawy
To główna geneza przepisów, które zaczęły obowiązywać na terenie UE w październiku. Każdy producent, który na unijne rynki chce wprowadzać swoje sprzęty AGD, musi spełnić dodatkowe warunki. W tym np. udostępnienie dokumentacji technicznej przez 7 do 10 lat, tworzenie takich konstrukcji, by dało się je naprawić przy użyciu powszechnie dostępnych narzędzi czy części zamiennych. Producent będzie musiał udostępnić serwisantowi część zamienną w ciągu 15 dni.

Skorzystają na tym serwisy oraz sami konsumenci, bo umówmy się - po telefonie widać, że ma 2-3 lata, ale po lodówce niekoniecznie. O sprzętach, które działają po kilkadziesiąt lat, możemy zapomnieć, ale też nowa dyrektywa powinna oszczędzić nam nieco zgryzot.