Oszuści czyhają na frankowiczów. Po wyroku TSUE będą mieli prawdziwe żniwa

Katarzyna Florencka
Wyrok TSUE w sprawie kredytów frankowych na pewno zachęci wielu frankowiczów do wstąpienia na drogę sądową. Powinni jednak zachować czujność poszukując kancelarii prawnej do reprezentowania ich interesów przed sądem – na rynku czeka bowiem wielu oszustów.
Wyrok TSUE w sprawie kredytów frankowych może uruchomić lawinę pozwów frankowiczów. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
– Ośmieleni najnowszym orzeczeniem TSUE posiadacze kredytów we franku szwajcarskim – decydując się na wkroczenie na sądową ścieżkę – powinni uważać, komu powierzają sprawę – ostrzega piątkowa "Rzeczpospolita".

Mało specjalistów, duże zapotrzebowanie
Niewiele jest bowiem na naszym rynku kancelarii specjalizujących się
w sprawach bankowych. Okazuje się, że poszukując prawników do poprowadzenia w sądzie swojej sprawy, frankowicze mogą trafić np. na osoby, które dotychczas specjalizowały się w odszkodowaniach z tytułu... wypadków komunikacyjnych.

Frankowicze to bowiem dla kancelarii prawnych cenni klienci. Jak zauważa gazeta, koszt prowadzenia ich sprawy w zaledwie jednej instancji to średnio kilkanaście tysięcy złotych. A kancelarie dodatkowo otrzymują procent od wygranej kwoty.


– Niewątpliwie po wyroku TSUE pojawią się organizacje, które będą twierdzić, że są specjalistami, nie będąc nimi. Frankowicze to duży rynek. Dlatego zawsze trzeba pytać o doświadczenie, o sygnatury wyroków – radzi cytowany przez "Rz" dr Jacek Czabański.

Jak ostrzega, nie należy również ufać firmom, które twierdzą, że tanio poprowadzą sprawę: okazuje się, że umowa z nimi nie gwarantuje reprezentacji przed sądem, a jedynie napisanie pism przedprocesowych.

Co oznacza wyrok TSUE w sprawie kredytów frankowych?
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł w czwartek, że w zawartych w Polsce umowach kredytu indeksowanego do waluty obcej nieuczciwe warunki umowy dotyczące różnic kursowych nie mogą być zastąpione przepisami ogólnymi polskiego prawa cywilnego.

W Polsce jest aktywnych około 450 tysięcy kredytów tzw. frankowych. Opiewają one na sumę 110-120 miliardów złotych. Ale frankowiczów, którzy walczą dziś w sądach jest stosunkowo niewielu - mowa o 8-10 tysiącach osób. Eksperci przewidują, że czwartkowe orzeczenie TSUE może ośmielić do wejścia na drogę sądową tych, którzy dotychczas tego nie zrobili.

Na razie jednak wyrok TSUE niewiele zmienia. Sprawy przed polskimi sądami potrwają jeszcze wiele lat.

– To do sądu krajowego należy ocena, czy dana umowa przestaje obowiązywać. Sąd musi się wypowiedzieć, czy usunięcie tej klauzuli powoduje wypowiedzenie umowy, czy możemy np. stosować w takim razie zasady kredytu złotowego oprocentowanego LIBOR-em – mówił INNPoland.pl dr Piotr Zegadło, ekspert w dziedzinie finansów z Akademii Leona Koźmińskiego.

Co powinni zrobić frankowicze po wyroku TSUE?
– Nie dziwię się osobie, która wnosi pozew w sytuacji, w której ma do spłacenia dwa razy tyle co zaciągnęła – sam bym to tak naprawdę rekomendował. Sądzę, że w tych warunkach prawnych warto złożyć pozew – oceniał w rozmowie z INNPoland.pl Radosław Płonka, adwokat i ekspert w zakresie prawa gospodarczego przy Business Center Club.

Jak zaznaczył, kilkanaście tysięcy złotych kosztów związanych z pozwem to relatywnie niewielka suma w perspektywie kilkuset tysięcy, które można odzyskać. – Więc jeśli weźmie się do tego fachowca, specjalizującego się w tego rodzaju sprawach, ryzyko przegranej jest na pewno dużo mniejsze niż jeszcze wczoraj – dodał.