Wiemy, dlaczego autonomiczne auto Ubera zabiło kobietę. Ujawniono wyniki śledztwa
Według amerykańskich śledczych w autonomicznym pojeździe testowym Ubera, który potrącił i rozjechał kobietę w 2018 roku, wystąpiły problemy z oprogramowaniem. Amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) stwierdziła, że samochód nie zidentyfikował jej prawidłowo jako pieszego.
49-letnia Elaine Herzberg przechodziła z rowerem przez czteropasmową drogę. Według ustaleń policji, kobieta weszła na jezdnię poza przejściem dla pieszych. Do najbliższych pasów miała około 100 metrów.
Za kierownicą autonomicznego auta siedziała pracowniczka Ubera, 44-letni Rafaela Vasquez. Zeznała, że kobieta pojawiła się znienacka i nie miała czasu na reakcję i hamowanie. Ale na nagraniu widać, że jak na kierowcę testowego jest niezwykle rozproszona – przez większość czasu patrzy w dół, prawdopodobnie w jakiś ekran. Śledczy ustalili, że Vasquez w trakcie nadzorowania jazdy oglądała talent show. Na drogę dosłownie rzuca okiem, raz na kilka sekund. Tuż przed wypadkiem patrzy w dół, nie przed maskę. Kobietę dostrzega ułamek sekundy przed uderzeniem.
Kto jest winny wypadku?
Szczegółowe ustalenia dochodzeniówki podniosły szereg problemów związanych z bezpieczeństwem, ale nie określiły prawdopodobnej przyczyny wypadku. Śledczy ustalili jednak, że Uber „nie ponosi odpowiedzialności karnej” za śmierć kobiety. Jednak według NTSB pojazd testowy nie rozpoznał poprawnie kobiety z rowerem jako obiektu, z którym może mieć kolizję, pisze Reuters.
– Projekt systemu nie uwzględniał kwestii pieszych przechodzących w niedozwolonym miejscu – stwierdziła NTSB. W raporcie stwierdzono również, że od września 2016 r. do marca 2018 r. miało miejsce 37 wypadków pojazdów Uber w trybie samodzielnej jazdy.
Kierowca nadzorujący auto, czyli pani Vasquez, może być jednak oskarżona o popełnienie przestępstwa.
Po wypadku władze w Arizonie zawiesiły testy autonomicznych samochodów na drogach publicznych.