Sprzedają na Allegro w oparciu o skradzione dane. Ofiarą tego oszustwa może paść każdy
Z dnia na dzień Allegro zażądało od przedsiębiorcy prawie 8 tys. zł zaległej prowizji. Problem polega na tym, że człowiek ten... nigdy nic w serwisie nie sprzedał. Okazuje się, że padł on ofiarą coraz popularniejszego oszustwa.
Powód, dla którego oszustom opłaca się przeprowadzenie takiej mistyfikacji, jest prosty: wiedząc, że nie muszą przejmować się prowizją, mogą zaoferować o wiele lepszą cenę niż inni sprzedawcy. W opisywanym przypadku sprzedali namioty za łączną kwotę powyżej pół miliona zł – przy czym nie jest pewne, czy wszystkie towary dotarły do klientów.
– Pracownik Allegro stwierdził, że nie jest to pierwszy taki przypadek skorzystania z danych firmy zarejestrowanej w KRS – podkreśla w rozmowie z „Wyborczą” przedsiębiorca. Zwraca przy tym uwagę, że w jego opinii pokazuje to duże luki w systemie weryfikacji Allegro.
Kara za ksero dowodu osobistego
Aby stworzyć konto na Allegro, osoba prowadząca jednoosobową działalność gospodarczą musi aktywować je za pomocą prywatnego lub firmowego rachunku bankowego. Jednak założenie konta bankowego w oparciu o kradzione dane nie jest takie trudne. Wystarczy do niego np. dowód "kolekcjonerski".
Od lipca zeszłego roku tworzenie takich kopii dokumentów jest zakazane i grożą za to nawet 2 lata więzienia. Choć najgłośniejszym medialnie nadużyciem, do jakiego mogą zostać wykorzystane skopiowane dane z dowodu osobistego są wyłudzenia pożyczek i kredytów, to tylko wierzchołek góry lodowej. Kradzież danych ma zakres znacznie szerszy i dotyczyć może chociażby umów najmu mieszkania, założenia fikcyjnej firmy czy wypożyczenia samochodu.
Allegro już niezbyt prywatne
Pojawianie się tego typu przestępstw to spory problem dla Allegro, które jest dzisiaj nastawione przede wszystkim na profesjonalnych sprzedawców. Serwis, który w swoich początkach kojarzony był przede wszystkim z prywatnymi aukcjami, zmienił się praktycznie nie do poznania: teraz jest platformą przede wszystkim dla prywatnych przedsiębiorców.
Choć jednak model biznesowy się zmienił, z aukcyjnych korzeni pozostał m.in. system ocen i komentarzy. Od stycznia 2017 r. oceniać transakcję mogą jedynie kupujący – przez co spadła liczba wystawianych komentarzy, a jeden negatyw potrafi mocno zaważyć na ogólnej ocenie sprzedawcy.
Co ciekawe, samo Allegro oskarżane jest o wykorzystywanie swojej pozycji rynkowej do faworyzowania swojego sklepu internetowego kosztem niezależnych sprzedawców na platformie. W tym momencie sprawę bada Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.