Chcą wprowadzić europejską płacę minimalną. Zaskakujące, kto się temu sprzeciwia
Wprowadzenie "sprawiedliwej płacy minimalnej" we wszystkich państwach Unii Europejskiej to jeden z flagowych projektów nowej szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Prace nad nim już się rozpoczęły, jednak projekt napotkał opór z niespodziewanej strony: najbogatszych krajów UE.
Nie wiemy jeszcze dokładnie, jak wygląda propozycja samej KE. Według nieoficjalnych informacji, Komisja chciałaby, aby płaca minimalna nie była niższa niż 60 proc. mediany wynagrodzeń w danym kraju.
Jak wylicza "Gazeta Wyborcza", przy takich przepisach w 2018 r. płaca minimalna w Polsce wynosiłaby 2457 zł brutto (minimalna pensja wynosiła wówczas 2100 zł brutto).
Bogate kraje nie chcą pensji minimalnej
Zaskakująco jednak, ostry sprzeciw wobec planów von der Leyen popłynął z grupy najbogatszych krajów. Związki zawodowe ze Szwecji, Danii i Finlandii obawiają się, że w ich krajach wprowadzenie takiego rozwiązania de facto obniży poziom płac.
Jak bowiem zauważa "Wyborcza", w tych państwach nie ma określonego w prawie poziomu płacy minimalnej, gdyż jego wysokość określana jest w umowach między związkami zawodowymi a pracodawcami w danej branży. Tamtejsi związkowcy boją się, że jeśli europejska płaca minimalna będzie określona na niższym poziomie, pracodawcy zaczną po prostu równać w dół.
Minimalne wynagrodzenie w Polsce
Według danych GUS-u, przeciętne wynagrodzenie w listopadzie ubiegłego roku rosło najwolniej od ponad dwóch lat. Od stycznia pensja minimalna wzrosła o 350 zł i wynosi 2,6 tys zł. Na tym nie koniec. PiS zapowiedział bowiem podwyżkę do 3 tys. złotych brutto do końca 2020 roku, a trzy lata później - do 4 tys. złotych.
Jeśli ta koncepcja urzeczywistni się, wtedy może rzeczywiście mieć bardzo silny wpływ na rynek pracy i silnie zahamować wzrost wyższych płac, przysparzając w ten sposób sporo problemów licznym przedsiębiorcom.
Negatywne zjawisko będzie dotyczyć głównie małych firm, położonych daleko od Warszawy. Jak wskazywał w rozmowie z INNPoland.pl prof. Adam Noga, ekonomista z Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, z tego powodu w koncepcji jednej płacy minimalna dla całego kraju jest genetyczny błąd.
– Obecna konstrukcja płacy minimalnej rodzi patologie. Najniższe zarobki przede wszystkim powinny być zróżnicowane regionalnie, a w dalszym czasie również i branżowo. Jednocześnie powinny dotyczyć jedynie ludzi na początkowej ścieżce zawodowej i w krótkim, przejściowym okresie. Tymczasem na taką pensję wciąż muszą liczyć miliony ludzi, którzy minimalną płacę otrzymują całymi latami – mówił.
Obecnie aż 14 proc. Polaków zarabia równowartość minimalnego wynagrodzenia lub mniej, jak wynika z raportu Europejskiej Fundacji na rzecz Poprawy Warunków Życia i Pracy (Eurofund). Kobiety stanowią ponad połowę wśród najgorzej zarabiających osób.