Dochodowy, ale okrutny biznes. Bo pies jest traktowany przez polskie prawo jak rzecz

Izabela Wojtaś
Za mordką nieporadnego szczeniaczka stoi drapieżny biznes. Większość właścicieli psów to wie, ale uważa, że ich ten problem nie dotyczy. Winni są oczywiście bezduszni pseudohodowcy. Nie do końca to tak wygląda.
Zyski pseudohodowców napędzamy sami: jest popyt, jest podaż. Źródło: Pixabay.com
Hodowla psów to tzw. inna działalność rolnicza. Ma mniej praw niż trzoda chlewna produkowana na rzeź. Dzięki temu od wielu lat prężnie rozwijają się pseudohodowle.

Kto odpowiada za to, że biznes nielegalny handel zwierzętami się kręci? Wyrachowany kombinator czy łowca okazji? Podpowiem: działa tu stara jak świat reguła biznesu: jest popyt, jest podaż. I choć ogólnie przyjęta retoryka jest taka, że za nielegalny handel zwierzętami odpowiadają pełni chciwości oszuści, którzy żerują na braku wiedzy i ludzkiej słabości do zwierząt, to fakty są jednak znacznie gorsze. Fejkowe ogłoszenie, realny odzew
Kilka miesięcy temu Mopsiarnia i Świadomy Zakup Psa postanowili przeprowadzić społeczny eksperyment. Umieścili na portalu OLX fejkowe ogłoszenie dotyczące sprzedaży mopsa. Cel? Jak najdokładniej odwzorować ogłoszenie, które mógłby wstawić pseudohodowca.


Wymyślili nazwę hodowli, nazwę i logo stowarzyszenia, w którym jest ona zrzeszona, a w prostym programie sporządzili metrykę – za imiona psów i nazwy hodowli posłużyły nazwy francuskich win i winiarni.

Hodowlę zlokalizowali w najmniejszej wsi w Polsce – we wsi Dąbrowa, w gminie Mircze, gdzie mieszkają tylko dwie osoby. I zastosowali trik, znany wszystkim pseudohodowcom: zaznaczyli w ogłoszeniu, że oferują dowóz psiaka do domu potencjalnego właściciela i że kontakt możliwy jest wyłącznie przez OLX.

To stały schemat, na który ludzie ciągle się „nabierają”. Fabryki „rasowych” psów czy kotów z reguły powstają na wsiach. Są tam do tego lepsze warunki – budynki gospodarcze, które pomieszczą klatki dla wielu psów. Dowóz oferują z wiadomych celów. To my nakręcamy ten biznes
– Ogłoszenie miało ponad 600 odsłon. Odpowiedziały na nie 293 osoby, spośród których.... tylko dwie wyraziły swoje zaniepokojenie w związku z zawartymi w treści informacjami – podsumowują na profilu Świadomy Zakup Psa pomysłodawcy całej akcji.

– Reszta nie zapytała nawet o hodowlę, rodowód, o zdjęcia rodziców, o możliwość odwiedzin w hodowli, o umowę... Nikt chyba nie sprawdził nawet stowarzyszenia, bo gdyby to zrobił, zauważyłby, że nie istnieje, tak jak i hodowla. I nikt nas też nie zgłosił do OLX – dodają.

Zadział znany od dawna mechanizm. Ktoś chciał mieć „mopsa”, ale nie chciał wydać 4 tys. zł w porządnej hodowli, a ktoś inny mu to zaoferował. W końcu tylko idiota, kupując dziecku w prezencie wymarzonego pieska, będzie przepłacał. Dziecko i tak się ucieszy, a my pochwalimy się przed sąsiadami swoim „rasowym” psem.

Ile zarabiają pseudohodowcy?
Nie ma oczywiście żadnych oficjalnych liczb na ten temat. W końcu pseudohodowcy nigdzie się nie rejestrują ani nie odprowadzają podatków. Jak szacuje jednak Pomorska Inspekcja Ochrony Zwierząt, w tej branży zarobki sięgają od kilkudziesięciu tys. zł do nawet 200-300 tys. zł rocznie.

Przykład: suka rodzi co cieczkę (2 razy w roku) średnio 5 szczeniaków. Jeden szczeniak kosztuje średnio 2,5 tys. zł. Przy dwóch miotach, czyli jednej suce, to 25 tys zł., a co jak pseudohodowca rozmnaża 10 suk rocznie? – wyjaśniają w swoim komunikacie.

Choć nie zgadzam się z podaną ceną szczeniaków – z reguły pseudohodowalny biznes kręci się dzięki niskiej cenie – to zgadzam się z efektem skali. Wyjadacze są „ekspertami” od hodowli wielu rożnych ras, ich ogłoszenia o kolejnym miocie pojawią się miesiąc w miesiąc, a to przekłada się na gigantyczne zyski.

Dlaczego psy z hodowli są takie drogie?
Jesteśmy średniozamożnym społeczeństwem. Z racji tego, że chcemy kupować tanio, to inni robią tani produkt. Tanie samochody, tanie buty i tanie psy. Zawsze jednak cięcie kosztów odbija się na jakości, a w tym przypadku: na zdrowiu i psychice zwierząt.

Wychowanie szczeniaka, zarówno rasowego, jak i nie, kosztuje. Dobra karma i niezbędne szczepienia to tylko wierzchołek góry lodowej. Spacery, zabawa i socjalizacja też pochłaniają czas i pieniądze. A w przypadku hodowców dochodzą jeszcze metryki, rodowody i badania genetyczne. W takim przypadku nie może być tanio. Ten, kto tnie cenę, tnie też koszty.

I tak razem z pseudohodowcami napędzamy drapieżną machinę. W wyniku produkcji, bo tak to trzeba nazwać, powstają psy z problemami emocjonalnymi, zdrowotnymi i genetycznymi. A kiedy piękne szczeniaki buldożków, yorków etc. wyrastają na „rasowe” psy, ujawniają się wszystkie hodowlane niedociągnięcia. W efekcie schorowane pieski z licznymi problemami behawioralnymi bardzo często lądują w schroniskach.